- Czyli co was łączy? - Zapytała z ciekawością Diana.
Siedzimy od godziny w Nero Cafe i konwersujemy o chłopakach.
Ja coś wspominam o Michale, a ona o Antku, z którym trochę się pokłóciła.
Antek zrobił się trochę zazdrosny o nasze wypady z chłopakami.- Jesteśmy przyjaciółmi, którzy zaczynią randkować.
- Lidia mówiłam ci, że skończycie wreszcie razem. - Miała rację, ale tak właściwie jeszcze nie jesteśmy w związku.
- Diana mamy okres próbny. - Przewróciłam oczami.
- To głupie, jak już się na coś piszecie to powinniście wejść w to na sto procent. - Stwierdziła i napiła się kawy.
- Nie mogę wejść w to na sto procent. - Mam maturę, na tym się skupię. - Nie złamię dla nikogo moich zasad.
- Nawet jeśli on okaże się miłością twojego życia?
- A miłość mojego życia da mi niezależność i wykształcenie? - Zapytałam sarkatyscznie.
- Jesteś straszną materialistką. - Wiem o tym, ale chcę dać sobie i mojemu potomstwu jak najwiecej, mam dość ograniczeń finansowych.
- Diana twoi rodzice nie ograniczali cię w żaden sposób.
- I sądzisz, że to wyszło mi na dobre? - Pomachałam ramionami, nie znam się na wychowaniu dzieci. - Nie odróżniałam dobra od zła. Sama musiałam się wiele nauczyć o życiu.
- Rozumiem, ale nie jest ci łatwej? Ty nie musisz tak dbać o szkołę, ponieważ masz zapewnioną przyszłość w firmie rodziców. - Taka jest prawda.
Diana dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Nawet jeśli byłaby najgorszym uczniem, miałby słabo napisaną maturę to i tak zarabiałaby kupę kasy.
- Nie jestem z tego dumna. - Mruknęła. - Ważniejsze jest dla mnie zdrowie i miłość.
- Nauka mnie uszczęśliwia. - Stwierdziłam i przełożyłam za ucho włosy.
- Zostaniesz pracoholiczką. Nie potrafisz odróżnić co jest dla ciebie dobre, a co powinnaś zmienić. - Nie potrafię się z nią zgodzić.
Doskonale wiem co jest dla mnie odpowiednie.
- Lidia obudź się wreszcie. - Przewróciłam oczami. - To jest fakt.
Jakoś po siedemnastej wróciłam do mieszkania, które było puste, gdyż ciocia musiała wyjechać w delegację.
Nie będzie jej jakoś przez parę dni.
Chyba powinnam również spodziewać się moich rodziców, którzy dawno mnie nie odwiedzili.Może mama sądzi, że muszę się uczyć i nie chce zawracać mi głowy.
To głupie, potrzebuję matki, a ona przestała się zachowywać jak ona.Denerwuję mnie to, że cały czas naciska na czwarty przedmiot maturalny.
Powinna mnie zrozumieć, to jej obowiązek, a ona bardziej mnie dobija.Następnego dnia spóźniłam się na wf i okej zrobiłam to specjalnie.
Nie mam ochoty się spocić.
Podeszłam do Dominika, który stał pod salą, w której za dziewięćset minut ma zacząć się historia.
- Heeej. - Uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Ooo piękna pani. - Zaczęliśmy się śmiać.
- Nie widziałem cię rano.- Teraz przyszłam, jeszcze minęłam tamtych na prezesie. - Mówiąc tamtych miałam na myśli Szczepana, Dianę, Janka, Andrzeja i Klaudię oraz Michała.
![](https://img.wattpad.com/cover/198568694-288-k948680.jpg)
CZYTASZ
ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction„Może i jesteśmy bananowcami, którzy mają za dużo w tyłkach. Może nie potrafimy docenić tego, co otrzymaliśmy od losu. Może i mamy różne twarze, będąc intelektualistami czy artystami dalej możemy zachowywać się patologia. [...] A tak właściwie, to...