Rozdział 31

5.3K 236 28
                                    

- Czyli co was łączy? - Zapytała z ciekawością Diana.

Siedzimy od godziny w Nero Cafe i konwersujemy o chłopakach.

Ja coś wspominam o Michale, a ona o Antku, z którym trochę się pokłóciła.
Antek zrobił się trochę zazdrosny o nasze wypady z chłopakami.

- Jesteśmy przyjaciółmi, którzy zaczynią randkować.

- Lidia mówiłam ci, że skończycie wreszcie razem. - Miała rację, ale tak właściwie jeszcze nie jesteśmy w związku.

- Diana mamy okres próbny. - Przewróciłam oczami.

- To głupie, jak już się na coś piszecie to powinniście wejść w to na sto procent. - Stwierdziła i napiła się kawy.

- Nie mogę wejść w to na sto procent. - Mam maturę, na tym się skupię. - Nie złamię dla nikogo moich zasad.

- Nawet jeśli on okaże się miłością twojego życia?

- A miłość mojego życia da mi niezależność i wykształcenie? - Zapytałam sarkatyscznie.

- Jesteś straszną materialistką. - Wiem o tym, ale chcę dać sobie i mojemu potomstwu jak najwiecej, mam dość ograniczeń finansowych.

- Diana twoi rodzice nie ograniczali cię w żaden sposób.

- I sądzisz, że to wyszło mi na dobre? - Pomachałam ramionami, nie znam się na wychowaniu dzieci. - Nie odróżniałam dobra od zła. Sama musiałam się wiele nauczyć o życiu.

- Rozumiem, ale nie jest ci łatwej? Ty nie musisz tak dbać o szkołę, ponieważ masz zapewnioną przyszłość w firmie rodziców. - Taka jest prawda.

Diana dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Nawet jeśli byłaby najgorszym uczniem, miałby słabo napisaną maturę to i tak zarabiałaby kupę kasy.

- Nie jestem z tego dumna. - Mruknęła. - Ważniejsze jest dla mnie zdrowie i miłość.

- Nauka mnie uszczęśliwia. - Stwierdziłam i przełożyłam za ucho włosy.

- Zostaniesz pracoholiczką. Nie potrafisz odróżnić co jest dla ciebie dobre, a co powinnaś zmienić. - Nie potrafię się z nią zgodzić.

Doskonale wiem co jest dla mnie odpowiednie.

- Lidia obudź się wreszcie. - Przewróciłam oczami. - To jest fakt.

Jakoś po siedemnastej wróciłam do mieszkania, które było puste, gdyż ciocia musiała wyjechać w delegację.

Nie będzie jej jakoś przez parę dni.
Chyba powinnam również spodziewać się moich rodziców, którzy dawno mnie nie odwiedzili.

Może mama sądzi, że muszę się uczyć i nie chce zawracać mi głowy.
To głupie, potrzebuję matki, a ona przestała się zachowywać jak ona.

Denerwuję mnie to, że cały czas naciska na czwarty przedmiot maturalny.
Powinna mnie zrozumieć, to jej obowiązek, a ona bardziej mnie dobija.

Następnego dnia spóźniłam się na wf i okej zrobiłam to specjalnie.

Nie mam ochoty się spocić.

Podeszłam do Dominika, który stał pod salą, w której za dziewięćset minut ma zacząć się historia.

- Heeej. - Uśmiechnęłam się do chłopaka.

- Ooo piękna pani. - Zaczęliśmy się śmiać.
- Nie widziałem cię rano.

- Teraz przyszłam, jeszcze minęłam tamtych na prezesie. - Mówiąc tamtych miałam na myśli Szczepana, Dianę, Janka, Andrzeja i Klaudię oraz Michała.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz