W dobrym stylu udało mi się powitać piętnasty kwietnia, dzień w którym kończę dziewiętnaście lat.
Cóż, ciocia obudziła mnie gdzieś o siódmej z tortem i prezentem w dłoniach.
Zaczęła od głośnego sto lat, a zakończyło się na jej paru łzach, otóż dlatego, że wyruszyła się, ponieważ ten czas szybko leci i jest ze mnie dumna oraz zaczęła mi tłumaczyć, że traktuje mnie jak swoją własną córkę.
To był bardzo wzruszajacy poranek.
Po śniadaniu i zjedzonym torcie z kawą, ruszyłam by ogarnąć się do szkoły.
Ale przed tym odpakowałam prezent i jak się okazało moja ciocia podarowała mi karnet do spa.
Nie narzekam - przyda mi się.
Po dziewiątej siedziałam w auli Batorego, ponieważ klasa rok młodsza robi jakieś przedstawienie z okazji świat wielkanocnych, które za parę dni będziemy obchodzić, a po świętach czuć gorączkę maturalną.
Stanęłam przy ostatnim rzędzie oraz oparłam się ręką o krzesełko.
Zbiera się coraz więcej osób.A gdzie Diana i Janek?
Rozejrzałam się po auli, a później odwróciłam się do „sceny", wyciągnęłam telefon oraz zaczęłam przeglądać Snapchata.
- Sto lat, sto lat! - Gdy usłyszałam śpiew większej grupy, odwróciłam się szybko.
Ujrzałam Dianę, Jaśka, Szczepana, Andrzeja i Michała.Rościsz stał na środku z muffinką oraz niezapaloną świeczką.
Pewnie zabronili im nauczyciele.
Gdy podeszli rzuciłam się w ich ramiona oraz zaczęłam dziękować, omal nie zgniotłam prezentu.
- Jezu uwielbiam was. - Mruknęłam. - Ale mięliście dobre wejście. - Pocałowałam Janka w policzek, gdy poszedł do mnie wręczyć mi czekoladę.
- Trzeba było nasza gwiazdo. - Odezwał się Rościsz.
- To kiedy impreza? - Szczepan jak zwykle myśli o balowaniu do rana.
- Święta w weekend, ale można coś zorganizować w dyngusa. - Zaproponowałam, gdy podleciał do mnie Matczak z bombonierką w dłoni, którą najwyraźniej zapomniał zabrać z korytarza.
Przygryzłam wargę.
- Teraz będzie ostro. - Wyszeptał Jasiek. Nie będę na to zwracać uwagi.
- Moja czikita się starzeje. - Stanął na przeciwko. - Czego mogę ci życzyć?
- Dostania się na studia? - Powiedziałam dość cicho, to z nerwów. - Zdrowia?
- Miłości. - Nagle wtrącił. - Ponieważ miłość daje zdrowie, szczęście i spełnienie. - Czemu zrobiło się tutaj tak duszno?
- Tak, miłość też może być. - Wyszeptałam.
- Najlepszego Jaworska. - Przytulił mnie oraz złożył czuły pocałunek na czole, a następnie wręczył bombonierkę.
Zapragnęłam czegoś więcej, ale jesteśmy w szkole więc to nie możliwe.
- Dziękuję Matczi. - Puściłam mu oczko, a następnie posmyrałam go palcem po nosie.
- A więc skoro skończyliście swe czułości to teraz możemy iść na fajkę? - Okej, Diana jest nienormalna, przecież za jakieś pięć minut zadzwoni dzwonek.
- Tak jakby za chwilę zacznie się ten cyrk. - Stwierdził Szczepan. - Idziemy zająć miejsce?
Zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie, usiadłam obok Krzyśka i Andrzeja, z którym zaczął się wykłócać Michał, ponieważ chciał usiąść obok mnie.
CZYTASZ
ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]
أدب الهواة„Może i jesteśmy bananowcami, którzy mają za dużo w tyłkach. Może nie potrafimy docenić tego, co otrzymaliśmy od losu. Może i mamy różne twarze, będąc intelektualistami czy artystami dalej możemy zachowywać się patologia. [...] A tak właściwie, to...