Rozdział 39

4.7K 223 48
                                    

W dobrym stylu udało mi się powitać piętnasty kwietnia, dzień w którym kończę dziewiętnaście lat.

Cóż, ciocia obudziła mnie gdzieś o siódmej z tortem i prezentem w dłoniach.

Zaczęła od głośnego sto lat, a zakończyło się na jej paru łzach, otóż dlatego, że wyruszyła się, ponieważ ten czas szybko leci i jest ze mnie dumna oraz zaczęła mi tłumaczyć, że traktuje mnie jak swoją własną córkę. 

To był bardzo wzruszajacy poranek.

Po śniadaniu i zjedzonym torcie z kawą, ruszyłam by ogarnąć się do szkoły.

Ale przed tym odpakowałam prezent i jak się okazało moja ciocia podarowała mi karnet do spa.

Nie narzekam - przyda mi się.

Po dziewiątej siedziałam w auli Batorego, ponieważ klasa rok młodsza robi jakieś przedstawienie z okazji świat wielkanocnych, które za parę dni będziemy obchodzić, a po świętach czuć gorączkę maturalną.

Stanęłam przy ostatnim rzędzie oraz oparłam się ręką o krzesełko.
Zbiera się coraz więcej osób.

A gdzie Diana i Janek?

Rozejrzałam się po auli, a później odwróciłam się do „sceny", wyciągnęłam telefon oraz zaczęłam przeglądać Snapchata.

- Sto lat, sto lat! - Gdy usłyszałam śpiew większej grupy, odwróciłam się szybko.
Ujrzałam Dianę, Jaśka, Szczepana, Andrzeja i Michała.

Rościsz stał na środku z muffinką oraz niezapaloną świeczką.

Pewnie zabronili im nauczyciele.

Gdy podeszli rzuciłam się w ich ramiona oraz zaczęłam dziękować, omal nie zgniotłam prezentu.

- Jezu uwielbiam was. - Mruknęłam. - Ale mięliście dobre wejście. - Pocałowałam Janka w policzek, gdy poszedł do mnie wręczyć mi czekoladę.

- Trzeba było nasza gwiazdo. - Odezwał się Rościsz.

- To kiedy impreza? - Szczepan jak zwykle myśli o balowaniu do rana.

- Święta w weekend, ale można coś zorganizować w dyngusa. - Zaproponowałam, gdy podleciał do mnie Matczak z bombonierką w dłoni, którą najwyraźniej zapomniał zabrać z korytarza.

Przygryzłam wargę.

- Teraz będzie ostro. - Wyszeptał Jasiek. Nie będę na to zwracać uwagi.

- Moja czikita się starzeje. - Stanął na przeciwko. - Czego mogę ci życzyć?

- Dostania się na studia? - Powiedziałam dość cicho, to z nerwów. - Zdrowia?

- Miłości. - Nagle wtrącił. - Ponieważ miłość daje zdrowie, szczęście i spełnienie. - Czemu zrobiło się tutaj tak duszno?

- Tak, miłość też może być. - Wyszeptałam.

- Najlepszego Jaworska. - Przytulił mnie oraz złożył czuły pocałunek na czole, a następnie wręczył bombonierkę.

Zapragnęłam czegoś więcej, ale jesteśmy w szkole więc to nie możliwe.

- Dziękuję Matczi. - Puściłam mu oczko, a następnie posmyrałam go palcem po nosie.

- A więc skoro skończyliście swe czułości to teraz możemy iść na fajkę? - Okej, Diana jest nienormalna, przecież za jakieś pięć minut zadzwoni dzwonek.

- Tak jakby za chwilę zacznie się ten cyrk. - Stwierdził Szczepan. - Idziemy zająć miejsce?

Zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie, usiadłam obok Krzyśka i Andrzeja, z którym zaczął się wykłócać Michał, ponieważ chciał usiąść obok mnie.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz