Nadszedł siódmy luty. Wczorajszego wieczoru wróciliśmy wszyscy w świetnych nastrojach z Les Orres.
Pomyśleć, że za trzy dni ferie się kończą i wracamy do Batorego.
Dzisiejszy dzień spędzę na nauce do matury. Trzeba nadrobić stracony czas.
Całe dziesięć dni nie widziałam książek przed sobą.
Zregenerowała się.
Jestem po śniadaniu i dochodzi prawie trzynasta, więc nie zaszkodzi jeśli zacznę teraz od angielskiego.
Parę godzin później moje edukowanie przerwał dzwonek w telefonie. Odsunęłam się od książki i ruszyłam po telefon, który leżał na moim łóżku.
Gdy chwyciłam go w dłoń, na ekranie widniał napis „Michał". Zastanawia mnie czemu dzwoni, raczej wczoraj się z nim nie umawiałam.
W czasie powrotnej drogi praktycznie wcale nie rozmawialiśmy. Każdy był zmęczony i siedziałam od początku do końca z Dianą.
Może na postojach czasami coś tam do mnie mruknął albo zaczepił mnie.
Odebrałam.
- Dzisiaj wielki dzień! - Krzyknął.
Zmarszczyłam brwi, bo nie mam zielonego pojęcia co ma na myśli.
- Mów jaśniej. - Mruknęłam i siadłam na łóżku.
- Dogadałem się do końca z label'em. Wrzuciłem pierwszą nutę. - Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Bo nie mogłam się doczekać, gdy wreszcie mi to oznajmi.
Wreszcie mogę usłyszeć jego singiel w całości.
- To świetnie Michał! Wypuściłeś już go w internet?
- Podeśle ci linka. Jestem zestresowany. - Zachichotał.
- Nie dziwie się, ale cholera właśnie spełniasz marzenia człowieku! Cieszę się, że zadzwoniłeś. - Oznajmiłam z ekscytacją.
Bardzo, bardzo cieszę się jego szczęściem.
- Michał nie masz pojęcia jaka jestem z ciebie zadowolona.
- Musiałem do ciebie zadzwonić, gdybym
tego nie zrobił chyba bym zwariował. Powiedziałem rodzicom i rzucili się na telefon i komputer żeby tego przesłuchać i dać jako pierwsi łapkę w górę. - Zaczęłam się śmiać.To dobrze, że okazują mu wsparcie.
- Ja za chwilę będę trzecia. - Stwierdziłam. - Podam dalej link.
- Lidka, cieszę się, że jesteś. Spotkamy się dzisiaj?
- Uczę się Michał. Ty też lepiej zacznij.
- Ciężko dzisiaj będzie. - Zaśmiał się.
Nie dziwię się, nerwy będą mu towarzyszyły.
- Przynajmniej spróbuj.
- Mam jeszcze nagrywki wieczorem.
Gdy Matczak się rozłączył od razu włączyłam jego piosenkę pod tytułem Camel.
Oryginalnie.
Tak właściwie wspomniał, że to będzie epka o papierosach.
Mata powinien jednak siąść dzisiaj to książek, mamy w marcu próbną maturę i przydałoby się napisać ją w miarę dobrze.
- Lidia co jemy na obiad? - Zapytała ciocia, gdy weszłam do kuchni z ogromnym uśmiechem na ustach. - Co ci dzisiaj jest?
Czy to dziwne, że jestem zadowolona?
CZYTASZ
ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction„Może i jesteśmy bananowcami, którzy mają za dużo w tyłkach. Może nie potrafimy docenić tego, co otrzymaliśmy od losu. Może i mamy różne twarze, będąc intelektualistami czy artystami dalej możemy zachowywać się patologia. [...] A tak właściwie, to...