Nadszedł tak bardzo wyczekiwany początek weekendu.
Piątek wcale nie zapowiadał się źle.
Zaczął się od sprawdzianu angielskiego, który poszedł mi świetnie.Aktualnie mam wolną lekcję, ponieważ facet od historii rozchorował się i mamy zastępstwo z panią, która w drugiej klasie uczyła nas biologii. Lubię ją, jest bardzo wyluzowana i zabawna.
Nie narzekam, bo cholera poważnie nie chciało mi się robić dalej tych głupich kserówek.
Następna godzina też będzie udana - mamy kolejne próby na studniówkę.
Dzisiejszego dnia dowiem się z kim zatańczę Poloneza.Cóż, świetnie.
- Gdzie, o gdzie, o gdzie jest Mata? - Zaczęła śpiewać Diana nad moim uchem. Co do cholery? - Sorki, ale muszę mu przekazać, że jest jakieś zebranie ich uczniowskiej gromady.
- To podejdź do niego. - Mruknęłam z sarkazmem. Siedzi dwie ławki dalej.
Przyjaciółka wstała z miejsca i oddaliła się.- A ta co? - Zapytał Janek, gdy odwrócił się do nas wraz z Matim.
- Poszła do Matczaka.
- Szczerze mówiąc myślałem, że jednak spikniecie się. - Stwierdził Janek. - On poleciał do Nikoli, a ty do Alberta. - Nigdy w życiu.
Czy on jest poważny? Przecież nikt do nikogo nie poleciał.
- Lepiej się zamknij. - Usłyszałam śmiech Matiego.
- Taka prawda.
- Janek do kurwy. - Westchnęłam. - Prędzej zacznę walić wiadra w szkole. -Otworzyli szeroko oczy z wrażenia?
O co znów im chodzi? Zrobiłam coś nie tak?
- Co ty powiedziałaś? Serio chcesz walić tutaj wiaderko? - Zapytał się Mateusz. To nie było na poważnie, czemu niby robią z tego takie halo?
- Jesteście beznadziejni.
- Powtórz! - Krzyknął mój przyjaciel, a mi się nagle zrobiło za niego głupio, bo zwrócił na siebie uwagę sporej grupy ludzi.
Nawet Matczak z uśmiechem podszedł i siadł na miejscu przyjaciółki, ten jak zwykle szuka przygód.
- Co się wydarzyło?
- Uwaga cytuję słowa naszej grzecznej Lidii "Prędzej zacznę walić wiadra w szkole."
- Chcę to usłyszeć! - Spojrzał na mnie wyczekująco.
- Matczak wypad. - Mruknęłam. Na jego twarzy pojawił się bardzo szeroki uśmiech.
- No dalej skarbie.
- Uderzę cię, przysięgam. - Zachowują się jak dzieci.
Powiedziałam, że będę walić wiaderka w Batorym i co z tego? Tyle szumu robią z moich sarkastycznych słów.
- Nie zrobisz tego. - Stwierdził pewnie. - Spojrzałam na Janka i Matiego, którzy wgapiali się w nas z cennymi uśmiechami. O co tym razem chodzi? Chyba nigdy za nimi nie nadążę. Zignorowałam ich, Matczak również.
- Gdzie Diana? - Zapytałam i zaczęłam się rozglądać po klasie. Siedziała na poprzednim miejscu Maty oraz rozmawiała zacięcie ze Szczepanem, Marcelem oraz Andrzejem.
Wróć, proszę cię.
- A więc czikita, może uczcimy kolejny miesiąc naszej przyjaźni i pójdziemy do kina? - Tak, zazwyczaj raz w miesiącu robiliśmy sobie takie wypady na nowości filmowe, które wydawały się ciekawe. - W tym miesiącu ja stawiam.
- W porządku. - Uśmiechnęłam się. - O której się widzimy?
- Czekaj, ogarniemy repertuar. - Mężczyzna wyciągnął telefon z kieszeni. Przybliżyłam się do niego oraz spojrzałam mu w ekran.
- Może Fuga? - Zapytałam. Pomachał obojętnie ramionami. - Wydaję mi się, że bardziej skupie się na tobie, niż na jakimkolwiek filmie. - Mruknął z lekkim uśmiechem, ale dalej wpatrywał się w urządzenie.
Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę z bananem na ustach, bo cholera to było miłe.
Michał jest świetnym przyjacielem.
Gdy mówi takie rzeczy jeszcze bardziej mnie do niego coś ciągnie, może i powinnam się obawiać, lecz nie teraz, aktualnie jest wszystko w porządku.- Czyli około osiemnastej widzimy się przed kinem?
- Tak Lidka.
Cóż, jakoś o piętnastej wylądowałam w mieszkaniu, gdzie ciocia jak się okazało zrobiła naleśniki.
Ma parę dni urlopu. Cieszę się, ponieważ ostatnio bardzo dużo pracowała i nie miała zbyt wiele czasu jak dla mnie.
W końcu musi nas utrzymać, a jak wiadomo Warszawa nie jest tanim miastem. Kiedy byłam młodsza wszystko wydawało się prostsze.
Gdy pojawiłam się tutaj dopiero wtedy zrozumiałam co to prawdziwa walka i życie.
- Idę dzisiaj do kina. - Oznajmiłam cioci, siadając na kanapie w salonie. - Z Michałem.
- Matczakiem?
- Tak. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Nie ma problemu. Fajny z niego chłopak. Zaczęliście się spotkać?
- Nie. Dalej przyjaźń. - Widziałam, że się zdziwiła. Nie rozumiem, przecież przyjaźń damsko - męska istnieję w tym świecie.
- Z dnia na dzień mam wrażenie, że jesteście coraz bliżej. - Stwierdziła.
Ma rację.
- Tak jest, ale nie pchamy się w związek.
- Rozumiem, a zaproś go znów tutaj kiedyś, świetnie się z nim rozmawia. - Zaśmiała się.
Ciocia poznałam Michała i cóż nie będę ukrywać, że dogadywali się bardzo dobrze. Tak właściwie też poznałam Matczaka rodziców, którzy byli i są dla mnie bardzo serdeczni. Polubiłam ich - bardzo.
- A o naukę się nie martwisz? - Zapytała. Pomachałam obojętnie ramionami.
Chyba jeśli jeden dzień odpuszczę nic się takiego nie wydarzy. Chwila odpoczynku należy mi się.
- Jest git, nie martw się.
- Nie martwię się, bo wiem, że jesteś jedną z najlepszych uczennic, ale to dziwne. - Uniosła jedną brew w górę.
Nie, to nie jest wcale dziwne.
- Magda wszystko jest na miejscu. - Uśmiechnęłam się do niej szeroko.
Ale cholera moja podświadomość, coś mi podpowiada, że jednak to nie prawda.Zmiany są dobre co nie?
A więc równo o osiemnastej znaleźliśmy się w sali kinowej, która nie była wcale tak przepełniona jak sądziłam.
Lepiej dla nas.
Kupiliśmy bilety w ostatnim rzędzie, usiedliśmy praktycznie po środku.
Oczywiście nie obyło się bez nachosów oraz popcornu i coli.
Na seans podstawa.
CZYTASZ
ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction„Może i jesteśmy bananowcami, którzy mają za dużo w tyłkach. Może nie potrafimy docenić tego, co otrzymaliśmy od losu. Może i mamy różne twarze, będąc intelektualistami czy artystami dalej możemy zachowywać się patologia. [...] A tak właściwie, to...