Rozdział 12

5.3K 240 96
                                    

Nadszedł tak bardzo wyczekiwany początek weekendu.

Piątek wcale nie zapowiadał się źle.
Zaczął się od sprawdzianu angielskiego, który poszedł mi świetnie.

Aktualnie mam wolną lekcję, ponieważ facet od historii rozchorował się i mamy zastępstwo z panią, która w drugiej klasie uczyła nas biologii. Lubię ją, jest bardzo wyluzowana i zabawna.

Nie narzekam, bo cholera poważnie nie chciało mi się robić dalej tych głupich kserówek.

Następna godzina też będzie udana - mamy kolejne próby na studniówkę.
Dzisiejszego dnia dowiem się z kim zatańczę Poloneza.

Cóż, świetnie.

- Gdzie, o gdzie, o gdzie jest Mata? - Zaczęła śpiewać Diana nad moim uchem. Co do cholery? - Sorki, ale muszę mu przekazać, że jest jakieś zebranie ich uczniowskiej gromady.

- To podejdź do niego. - Mruknęłam z sarkazmem. Siedzi dwie ławki dalej.
Przyjaciółka wstała z miejsca i oddaliła się.

- A ta co? - Zapytał Janek, gdy odwrócił się do nas wraz z Matim.

- Poszła do Matczaka.

- Szczerze mówiąc myślałem, że jednak spikniecie się. - Stwierdził Janek. - On poleciał do Nikoli, a ty do Alberta. - Nigdy w życiu.

Czy on jest poważny? Przecież nikt do nikogo nie poleciał.

- Lepiej się zamknij. - Usłyszałam śmiech Matiego.

- Taka prawda.

- Janek do kurwy. - Westchnęłam. - Prędzej zacznę walić wiadra w szkole. -Otworzyli szeroko oczy z wrażenia?

O co znów im chodzi? Zrobiłam coś nie tak?

- Co ty powiedziałaś? Serio chcesz walić tutaj wiaderko? - Zapytał się Mateusz. To nie było na poważnie, czemu niby robią z tego takie halo?

- Jesteście beznadziejni.

- Powtórz! - Krzyknął mój przyjaciel, a mi się nagle zrobiło za niego głupio, bo zwrócił na siebie uwagę sporej grupy ludzi.

Nawet Matczak z uśmiechem podszedł i siadł na miejscu przyjaciółki, ten jak zwykle szuka przygód.

- Co się wydarzyło?

- Uwaga cytuję słowa naszej grzecznej Lidii "Prędzej zacznę walić wiadra w szkole."

- Chcę to usłyszeć! - Spojrzał na mnie wyczekująco.

- Matczak wypad. - Mruknęłam. Na jego twarzy pojawił się bardzo szeroki uśmiech.

- No dalej skarbie.

- Uderzę cię, przysięgam. - Zachowują się jak dzieci.

Powiedziałam, że będę walić wiaderka w Batorym i co z tego? Tyle szumu robią z moich sarkastycznych słów.

- Nie zrobisz tego. - Stwierdził pewnie. - Spojrzałam na Janka i Matiego, którzy wgapiali się w nas z cennymi uśmiechami. O co tym razem chodzi? Chyba nigdy za nimi nie nadążę. Zignorowałam ich, Matczak również.

- Gdzie Diana? - Zapytałam i zaczęłam się rozglądać po klasie. Siedziała na poprzednim miejscu Maty oraz rozmawiała zacięcie ze Szczepanem, Marcelem oraz Andrzejem.

Wróć, proszę cię.

- A więc czikita, może uczcimy kolejny miesiąc naszej przyjaźni i pójdziemy do kina? - Tak, zazwyczaj raz w miesiącu robiliśmy sobie takie wypady na nowości filmowe, które wydawały się ciekawe. - W tym miesiącu ja stawiam.

- W porządku. - Uśmiechnęłam się. - O której się widzimy?

- Czekaj, ogarniemy repertuar. - Mężczyzna wyciągnął telefon z kieszeni. Przybliżyłam się do niego oraz spojrzałam mu w ekran.

- Może Fuga? - Zapytałam. Pomachał obojętnie ramionami. - Wydaję mi się, że bardziej skupie się na tobie, niż na jakimkolwiek filmie. - Mruknął z lekkim uśmiechem, ale dalej wpatrywał się w urządzenie.

Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę z bananem na ustach, bo cholera to było miłe.

Michał jest świetnym przyjacielem.
Gdy mówi takie rzeczy jeszcze bardziej mnie do niego coś ciągnie, może i powinnam się obawiać, lecz nie teraz, aktualnie jest wszystko w porządku.

- Czyli około osiemnastej widzimy się przed kinem?

- Tak Lidka.

Cóż, jakoś o piętnastej wylądowałam w mieszkaniu, gdzie ciocia jak się okazało zrobiła naleśniki.

Ma parę dni urlopu. Cieszę się, ponieważ ostatnio bardzo dużo pracowała i nie miała zbyt wiele czasu jak dla mnie.

W końcu musi nas utrzymać, a jak wiadomo Warszawa nie jest tanim miastem. Kiedy byłam młodsza wszystko wydawało się prostsze.

Gdy pojawiłam się tutaj dopiero wtedy zrozumiałam co to prawdziwa walka i życie.

- Idę dzisiaj do kina. - Oznajmiłam cioci, siadając na kanapie w salonie. - Z Michałem.

- Matczakiem?

- Tak. - Uśmiechnęła się szeroko.

- Nie ma problemu. Fajny z niego chłopak. Zaczęliście się spotkać?

- Nie. Dalej przyjaźń. - Widziałam, że się zdziwiła. Nie rozumiem, przecież przyjaźń damsko - męska istnieję w tym świecie.

- Z dnia na dzień mam wrażenie, że jesteście coraz bliżej. - Stwierdziła.

Ma rację.

- Tak jest, ale nie pchamy się w związek.

- Rozumiem, a zaproś go znów tutaj kiedyś, świetnie się z nim rozmawia. - Zaśmiała się.

Ciocia poznałam Michała i cóż nie będę ukrywać, że dogadywali się bardzo dobrze. Tak właściwie też poznałam Matczaka rodziców, którzy byli i są dla mnie bardzo serdeczni. Polubiłam ich - bardzo.

- A o naukę się nie martwisz? - Zapytała. Pomachałam obojętnie ramionami.

Chyba jeśli jeden dzień odpuszczę nic się takiego nie wydarzy. Chwila odpoczynku należy mi się.

- Jest git, nie martw się.

- Nie martwię się, bo wiem, że jesteś jedną z najlepszych uczennic, ale to dziwne. - Uniosła jedną brew w górę.

Nie, to nie jest wcale dziwne.

- Magda wszystko jest na miejscu. - Uśmiechnęłam się do niej szeroko.
Ale cholera moja podświadomość, coś mi podpowiada, że jednak to nie prawda.

Zmiany są dobre co nie?

A więc równo o osiemnastej znaleźliśmy się w sali kinowej, która nie była wcale tak przepełniona jak sądziłam.

Lepiej dla nas.

Kupiliśmy bilety w ostatnim rzędzie, usiedliśmy praktycznie po środku.

Oczywiście nie obyło się bez nachosów oraz popcornu i coli.
Na seans podstawa.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz