- I jak się spało? - Zadała mi pytanie mama Michała, gdy weszłam rano do kuchni.
- Bardzo dobrze. - Stwierdziłam. - Może pomoc w czymś pani? - Najwyraźniej robi nam wszystkim śniadanie i głupio by było gdybym się teraz tylko gapiła.
- Nie musisz już skończyłam. - Zaczęła rozkładać sztućce. - Michał już się obudził?
- Um nie mam pojęcia, nie zaglądałam do niego. - Nie będę się łudzić, że nie śpi.
Ten człowiek kocha spać do południa.- Jak zwykle ostatni. - Stowerdziła. - Też lubisz tak długo spać? Proszę siadaj. - Zrobiłam jak poprosiła i zajęłam miejsce obok.
- W weekend jakoś muszę się zregenerować i czasami się zdarzy.
- Dzień dobry drogie panie. - Do pomieszczenia wszedł pan Marcin z szerokim uśmiechem na ustach.
Zajął miejsce obok swojej żony, a następnie napił się prawdopodobnie kawy z kubka.
- Nasz syn jak zwykle jeszcze śpi?
- Musisz chyba iść go obudzić. - Zaśmiała się pani Arletta zawracając się w moją stronę.
Okej, mogłabym to zrobić, ale wtedy prawdopodobnie go zdenerwuje i na mnie nakrzyczy.
Chociaż w sumie lubimy się denerwować wzajemnie. Co mi szkodzi? Przynajmniej popatrzę jak się denerwuje.
Wstałam zadowolona od stołu i ruszyłam do pokoju chłopaka.
Cóż, kiedy wierzyłam do pomieszczenia ujrzałam Michała, który leży plackiem na łóżku.
Usiadłam obok niego oraz zacząłam się mu przyglądać.
Śpi spokojnie, nawet nie spodziewa się, że za chwilę ktoś przerwie mu ten spokój.
- Wstań! - Krzyknęłam. - Matczi rusz dupę! - Myślałam, że ma łaskotki, pomyliłam się.
Gniewnie otworzył oczy, a ja wzięłam palce z jego szyi.
- Kobieto, która jest godzina?
- Prawie jedenasta. - Zmienił pozycję na siedząca oraz ziewnął i przetarł dłońmi oczy. - No wstań, śniadanie twoi rodzice przygotowali. Za chwilę też muszę się zbierać. - Wyjaśniłam mu.
Pomachał głową oraz jakoś wyczołgał się z łóżka, po czym poleciał szybko do łazienki.
Jakoś po dziesięciu minutach wrócił jak nowonarodzony, chociaż dalej zaspany.
Wstarczy mu snu.Tak właściwie dzisiaj jeszcze mamy zaplanowane spotkanie w Qchina.
Przynajmniej spróbuję tego słynnego gong bao, które chłopaki tak uwielbiają.
- Więc Michał idziesz dzisiaj z nami na gong bao? - Wstałam z miejsca i podeszłam do niego, by poprawić mu zawinięty kołnierzyk z polówki.
- Tak. - Mruknął, poklepałam jego policzek ręką. - A co z tobą? - Odsunęłam się kawałek od niego i ruszyliśmy na śniadanie.
- Na jedzenie idę, a czy na imprezę to jeszcze nie wiem. - A w szczególności, że chciałabym powtórzyć parę rzeczy do próbnej matury.
Po zjedzonym śniadaniu wróciłam w dobym humorze do mieszkania, w którym zastałam już ciocie.
Cóż stwierdziła, że to był męczący wyjazd i poszła się położyć, przy okazji pogadałam z nią o moim wypadzie do restauracji, nie miała nic przeciwko, po prostu kazała dzwonić gdyby plany w trakcie spotkania się zmieniły.
CZYTASZ
ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction„Może i jesteśmy bananowcami, którzy mają za dużo w tyłkach. Może nie potrafimy docenić tego, co otrzymaliśmy od losu. Może i mamy różne twarze, będąc intelektualistami czy artystami dalej możemy zachowywać się patologia. [...] A tak właściwie, to...