Rozdział 1

18.1K 359 314
                                    

Nie chodzę na imprezy, praktycznie wcale tego nie robię, ale tego dnia postąpiłam inaczej za namową przyjaciół.

"Wyluzuj trochę"

Te zdanie słyszałam od tygodnia, gdy dowiedzieliśmy się, że Piotrek organizuje domówkę.

Nigdy nie powiedziałam, że nie lubię spędzać czasu bawiąc się. Po prostu z tyłu głowy mam pewne ambicje i marzenia, chcę się im poświęcić.

Nie mam za wiele czasu na imprezowanie.

Dlatego wybrałam się do jedej z najlepszych szkół w stolicy.

Nie wywodzę się  z Warszawy. Mieszkam tutaj od niecałych trzech lat.

Co robię w tym miejscu? Odpowiedz jest prosta - gonię za marzeniami. Walczę o swoją przyszłość.

Ostatnia klasa ma być inna, lepsza.
Muszę osiągnąć jak najwięcej sukcesow, muszę być najlepsza. Co później? Studia - to logiczne.

- Lidia wszystko w porządku? - Zapytał Janek.

Siedzieliśmy w klasie czekając na pana profesora. Lekko się spóźnia, matematyka powinna się już zacząć.

- Jasne. - Uśmiechnęłam się do niego.

- Zaczął się dopiero rok szkolny, a ty już się rozmarzasz. - Jan jest moim najlepszym przyjacielem.

Złapałam z nim kontakt bardzo szybko.
Również jest bardzo ambitny, ale lubi się wyszaleć, czasami aż za bardzo.

- Gdzie jest ten facet? W maju matury, a go nie ma. - Westchnęłam.

Tak obawiam się tego egzaminu, on zdecyduje o mojej przyszłości.

- Przestań już marudo. - Westchnęła Diana. Przewróciłam oczami.

- Lidka to nie koniec świata, a szczególnie, że pewnie za dużo tak czy inaczej by nam nie wyjaśnił, lekcja organizacyjna głąbie.

- Dzięki Janek, tego mi było potrzeba. - Westchnęłam znudzona. Mają rację, to nie koniec świata, mam jeszcze sporo czasu do ogarnięcia wszystkiego.

Dopiero zaczął się rok szkolny, a ja już przejmuję się podwójnie.

- Ciesz się, że nie piszesz z tego rozszerzenia. Nie rozumiem jak można wyliczać te wszystkie x i y. - Stwierdziła przyjaciółka.

- Albo wykresy funkcji. - Dodał przyjaciel. Pomachałam ramionami.

Nie miałam nigdy szczególnego problemu z matematyki, zazwyczaj dostawałam czwórki, czasami zdarzały się oceny niższe. Sądzę, że jednak na rozszerzeniu dałabym plamę.

- Nie mam pojęcia. Polski jest najlepszy rozwiązaniem na rozszerzenie, ale nie mam ochoty pracować w maku. - Stwierdziłam, a oni zaśmiali się.

- Prawda. - Mruknął Jan. Diana miała już coś mówić, ale do klasy wszedł pan profesor, który najwyraźniej nie był w zbyt dobrym humorze.

Tak właściwie odkąd mam z nim matematykę, chyba z cztery razy widziałam go uśmiechniętego.
Nie boję się powiedzieć, że jest skanerą.

- Przepraszam, zatrzymał mnie dyrektor. Chyba darujemy sobie PSO, skoro trafiłem na was kolejny rok z rzędu. - Ściągnął swoje okulary i położył na biurku, a następnie wyciągnął jakieś kartki ze swojej teczki.

- To co Matczak? Rozdasz kserówki. - Podszedł do niego i mu je wręczył.

- Oczywiście, dla Pana wszystko. - Wstał z miejsca i zaczął po kolei rozdawać kartki papieru.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz