Rozdział 2.09

3.4K 165 40
                                    

- I jak tam na studiach czarna? - Dlaczego tak się nabija z moich kolorów włosów?

Mogę nazywać go blondyną?

Zdjęłam kurtkę oraz odwiesiłam ją na krześle, w kawiarnii.

- Co masz na myśli panie Janie? - Puściłam do niego oczko, gdy zajęłam miejsce na krzesełku obok. - Na studiach jak zwykle, zapierdziel. Tata Michała daje w kość na wykładach.

Tak, mam z nim filozofię prawa, i cóż oczywiście udzielam się na przedmiocie i konwersuje z panem Marcinem.

Tata Michała jest dla mnie uprzejmy, nie ma powodu by nie być, tylko spotkałam się z jego synem, który osiągnął ogromy sukces, i który osiągnie prawdopodobnie jeszcze więcej.

- A no tak prawo- Westchnął. - Korpo wysysa ze mnie chęci do życia.

- Tak jak ze mnie rap. - Usłyszałam jego głośny pomruk niezadowolenia.

Jestem szczera.

- Rozumiem, że masz urazę do raperów, ale warto stawiać kroki do przodu. - Zrobiłam wiele tych kroków, mam wrażenie, że nawet udało mi się wyleczyć z miłości.

A wcześniej wydawało się to niemożliwe.

- Ta uważaj, bo jeszcze się w tobie zakocham.

- Czasami jesteś głupia. - Zachichotał. - Ty we mnie? Albo ja w tobie? To możliwe Lidia? - Prawdopodobnie nie, ponieważ on traktuje mnie jak młodszą siostrę, a ja nie mam aktualnie głowy do chłopaków.

Plus to kolega Matczaka - nigdy w życiu.

- To był sarkazm.

- Zamówiłem ci latte. - Oznajmił mi, gdy podeszła do nas kelnerka z dwoma kubkami z kawą.

Wie już co pije, jesteśmy na dobrej drodze.

Ogólnie ja i Janek bardzo szybko się zakumplowaliśmy, mam wrażenie, że jesteśmy troszczkę podobni.

- Mmm, dziękuję. Cóż, a więc jak idzie pisanie płyty?

- Są postępy. - Jest czasami za bardzo tajemniczy. - Mata już też ma wszystko ustalone. - Czy to dziwne, że jestem ciekawa co znajduje się w jego numerach i jak nazywa się płyta?

Jakby cóż, oglądałam ostatnio z nim wywiad, w którym stwierdził, że „kobiety dostają czasami tyle szacunku na ile zasługują".

Zawsze żyłam w świadomości, że kobiety powinny być szanowne niezależnie od wszystkiego.

- Mów dalej.

- Album nazywa się „Sto dni do matury". - Otworzyłam szeroko zdziwiona oczy. 

Sto dni do matury?

To samo jak jest w tym refrenie w bibliotece trap.

- Daje jako taki bonus swoje wypracowanie z matury z polskiego. - To brzmi jeszcze ciekawiej, wcale nie powinnam zamawiać tej pieprzonej płyty. - Już się zamykam.

- Cholera.

- Co?

- Pomogłam mu w stworzeniu płyty. - Prychnęłam. Zawsze miałam siebie za najmniej kreatywną osobę na ziemi. W sumie tylko podsunęłam pomysł o tym jakby pamiętniku.

- Byłaś jego muzą. - Zaczął się śmiać. - A teraz tak czy inaczej udajecie, że się nie znacie.

- A kim jest Michał Matczak? - Tak jest lepiej dla naszej dwójki.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz