Rozdział 2.12

3.3K 192 60
                                    

- Chcesz? - Mój były chłopak przystawił do mnie paczkę z papierosami.

Myśli, że jest wszystko normalnie? Sądzi, że może tak znowu się pojawić obok mnie?

Niby rozstaliśmy się w zgodzie, ale cholera jednak dalej nie jestem gotowa na jakąkolwiek rozmowę.

Jeszcze tak bardzo kręci mi się w głowie, że mam ochotę się porzygać.

- Masz ogień?

- Rzuciłam. - Jego wzrok spoczął na mojej twarzy, która nie wyrażała żadnych emocji.

- Wcale nie chciałem żebyś odchodziła. - Dlaczego zaczyna ten temat? Rozdział jest zamknięty. - Po chuj się chowałaś?

Tego już za wiele. Tylko tyle? Serio po co się chowałam? Dlaczego zniknęłam?
Odpowiedz jest bardzo prosta.

Oboje nie chcieliśmy się niszczyć.

- Muszę lecieć. - Mruknęłam. - Śpieszę się. - Podczas wymijania złapał mnie za łokieć.

Czego on oczekuje? Dlaczego znowu ze mną rozmawia?

- Pozwól mi cię odprowadzić. - Pomachałam przecząco głową. - Skończyłam z tobą Michał.
Nie powinniśmy wchodzić dwa razy w to samo. - Proszę Jaworska. Na początku zwariowałem, bo odeszłaś, a teraz znowu gdy jesteś przy mnie uciekasz. - Na tym ma to wszytko polegać.

- Myślisz, że to planowałam? Sądzisz, że to jest mi na rękę? Tęsknię za chłopakami, przyłapywałam się na myśleniu o tobie i napisaniu SMSa. - Prychnęłam. - Ale wiem, że my jesteśmy tak bardzo różni, nie mamy szansy zbudować czegoś trwałego!

- Masz rację, tak masz pieprzoną rację, ale co z tego skoro zawsze znajdziemy drogę by odnaleźć siebie? - Prawda, właśnie stoimy na przeciwko siebie i rozmawiamy o nas.

To jest takie nostalgiczne.

- Nie mogę znowu pozwolić ci tak po prostu odejść. - Powiedział szeptem. - Nie mogę, rozumiesz?

- Osiągnąłeś sukces, masz przy sobie ludzi, którzy cię kochają, czego chcesz ode mnie? Udało mi się ułożyć życie. - Powiedziałam zgodnie z prawdą.

Ale druga cześć mnie chce się na niego rzucić.

- Chcę żebyś została obok. - Westchnął.

- To niemożliwe.

- Rozumiem, to pozwól mi ten ostatni raz odprowadzić cię do mieszkania.

Może popełniłam błąd pozwalając mu znowu spędzić ze mną wspólną noc.
Ten rok zaczął się inaczej niż mogłabym w jakikolwiek sposób przypuszczać.

Dałam mu pozwolenie na ponowne zbliżenie się do mnie, mogłabym to zwalić na alkohol, ale jednak podświadomość podpowiada mi, że nawet na trzeźwo bym pękła.

Dlaczego akurat z nim musiała nas połączyć taka więź? Dlaczego nie mógł być to jakiś spokojny chłopak z dobrego domu, który również walczy o swoją przyszłość tak jak ja?

Dlaczego tylko Michał Matczak potrafi owinąć mnie wokół palca? Czy kiedyś dostanę odwiedzi na te pytania?

Chciałabym powiedzieć, że kochanie go jest błędem, ale dzięki temu poznałam wiele nowych rzeczy, poczułam uczucia, których tak właściwie nie było mi dane poczuć wcześniej.

Życie ze świadomością, że się kogoś kocha jest przytłaczające. Co z moją niezależnością? Dlaczego wystarczy pojawienie się jego obok i mój światopogląd zostaje zburzony?

- Zmieniliśmy się. - Mruknął.

- Niekiedy zmiany są dobre. - Uśmiechnęłam się lekko do niego, gdy usiadł na kanapie w salonie.

- Dawno mnie tutaj nie było. - Rozejrzał się po pomieszczeniu. - Co tam u twojej cioci?

Nie powinno cię to obchodzić.

- Jest za miastem. - Prawdopodobnie popełniam pierwszy błąd w nowy roku. - Co my tak właściwie robimy? Nie powinno cię tu być.

- Spotkajmy się jutro. - Błagam człowieku, przestań mieszać!

- Wystarczy. - Przewróciłam oczami. - Dlaczego po prostu nie wyjedziesz? - Nie doczekałam się odpowiedzi, ponieważ wstał i stanął na przeciwko.

Za blisko. 

- Tez myślałem, że będzie lepiej, gdy znikniesz. - Westchnął. - Ale to nie prawda, wcale nie było lepiej. Cały czas nosze przy sobie twój naszyjnik. - Uśmiechnął się do mnie. - Bo myśl, że przez tak długi czas nosiłaś go przy sercu potrafiła mnie podnieść, gdy było źle.

- Masz go przy sobie? - Wyszeptałam. To jest jakaś komedia.

Mężczyzna pomachał lekko głową, a po chwili wyciągnął z kieszeni wisiorek z literką „M".

Mam ochotę się popłakać.

- Nie potrafię się z ciebie wyleczyć Lidia. - Wyznał. - Wcale nie jest mi łatwiej. - Zmęczona położyłam głowę na jego klatce piersiowej.

Poczułam, że owija mój pas swoimi rękami. Tęskniłam za jego słowami, bliskością, dotykiem.

- Dlaczego musieliśmy skończyć właśnie tak?

- Ponieważ złożyliśmy sobie obietnice, które nie miały prawa istnieć. Ponieważ, przestaliśmy ze sobą normalnie rozmawiać. Ponieważ myślałem, że niezależnie od wszystkiego będziesz przy mnie. - Wymruczał. Moje dłonie ścisnęły jego plecy. - Bałem się, że to z jakiego środowiska pochodzę, wpłynie na moją muzykę.

- Tęskniłam za tobą. - Powiedziałam to, gdyż nie chcę już ukrywać moich uczuć przed nim, ostatnim razem nie skończyło się to za dobrze.

Odsunął się ode mnie kawałek by wyciągnąć do mnie dłoń z naszyjnikiem, pamiętam gdy nazwałam go amuletem.

- Weź go, cały czas tak naprawdę należał do ciebie. - Chwyciłam za przedmiot, który dostałam od niego po raz drugi.

Sentyment.

- A co jeśli znowu nam coś nie wyjdzie Matczak? - Ścisnęłam rzecz w dłoni.

- Uczymy się na błędach, warto otworzyć nowy rozdział. Nie wiem czy pamiętasz, ale miłość daje... - Nie pozwoliłam mu jednak dokończyć.

- Zdrowie, szczęście i spełnienie. - Uśmiechnęłam się lekko. - Co z resztą? Chłopcy nie będą na mnie źli?

- Chyba nie wiesz o czym mówisz. - Zaśmiał się krótko. - Czekali na dzień, w którym wreszcie wrócisz. - Złączył nasze palce. - Nie musimy się spieszyć. Zaczniemy wszystko od nowa, tylko powiedz czy jesteś gotowa?

- Na ciebie czy na rozpoczęcie wszystkiego od początku? - Przygryzłam wargę.

Mieliśmy się nie spieszyć, ale miał rację, że oboje zmieniliśmy się.

Ja stałam się bardziej bezmyślna, a on hym, on po prostu zaczął mniej przejmować się ludźmi.

Pocałowałam go, ponieważ jego usta były dla mnie pewną odskocznią.

- Nie powinniśmy. - Wymruczał.

- Jesteśmy ludźmi, którzy robią wszystko na przekór.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz