Rozdział 37

4.5K 216 54
                                    

- Nie mogę uwierzyć, że już kwiecień. - Szepnął do mnie Janek, gdy zapisał datę na marginesie zeszytu od historii.

- Ja tak samo. - Powiedziałam tak samo cicho jak on.

Pan profesor kazał zrobić nam na ocenę parę zadań, które będzie sprawdzać po lekcji.

Głupota za chwilę zakończenie roku.

- Janek gracie dzisiaj mecz?

- Tak za godzinę, na wychowaniu fizycznym.

Cóż, nie mam pojęcia jak to się stało, że właśnie dostałam dwójkę z angielskiego.
Przecież wydawało mi się, że nawet ogarnęłam materiał.

A no tak prawdopodobnie byłam bardziej zajęta godzeniem się z Michałem i rozmowami z rozdzicami, w których tłumaczyłam się dlaczego nie powinni mnie tak traktować.

Moja mama starała się być dość wyrozumiała, a tata stwierdził, że od tej wygody w głowie mi się pomieszało.
To nie koniec naszych pogawędek, jeśli chcą poznać Michała muszą zacząć zachowywać się inaczej.

Ja i Matczak cóż, dalej za dużo nie rozmawiamy, znaczy ja staram się nawiązywać konwersację, ale do cholery mam wrażenie, że mnie zbywa.

Zajęłam miejsce na trybunach w sali gimnastycznej, gdzie za chwilę chłopaki mają grać mecz z gimnazjum.

Walka o miejsce w grupie.

Przepada nam wf i jakoś nie jest mi przykro z tego powodu.

Nie musiało minąć dużo czasu aż dołączyła do mnie Diana, która usiadła obok.

- Przygotowani nasi Sad Boye? - Zapytałam z uśmiechem.

- Za chwilę tu przyjadą na rozgrzewkę. - Wyciągnęłam z plecaka kanapkę. - Mam wrażenie, że wygrają to.

- Z Galacticos wygrali. - Wzięłam gryza bułki.

- Bo Szczepana na bramce nie da się zastąpić. - Fakt.

Ujrzałam zbierających się chłopaków, którzy zaczęli rozgrzewkę.

- A ty i Michał?

- Ja i Michał dalej tak jakby nie gadamy. - Mruknęłam. - Staram się to naprawić i mam wrażenie, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

- Może problem leży u niego, a nie u ciebie. - Stwierdziła i spojrzała w kierunku Matczaka, który zaczął robić pajacyki.

- Co masz na myśli?

- Powinien zrozumieć, że twoi rodzice nie są jak jego. - Może i Diana ma rację, ale to i tak nie zmienia faktu, że muszą przestać mnie tak traktować.

- Wiesz miał rację, że to nie jest normalne, ale ty też ją masz.

- Chyba będę ja musiała z nim pogadać. - Mruknęła, a ja się zaśmiałam, ponieważ wiem, że doszłoby do rękoczynów z jej strony.

- Nie wiem czy to dobry pomysł.

- Witam. - Obok nas pojawił się Marcel.

- A ty nie grasz? - Zapytałam zdziwiona.

- Pierwsza połowa jest dla mnie wolna. - Usiadł obok przyjaciółki. - To o czym rozmawiałyście dziewczyny?

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz