Rozdział 29

5K 227 79
                                    

- Jezus ludzie! - Krzyknęła Diana, gdy wypchnęli ją zbyt mocno.

Siedziała w wózku sklepowym, którego pożyczyliśmy spod Cerfura.

Jest praktycznie koniec lutego i postanowiliśmy wreszcie trochę poszaleć na mieście. Może i zachowujemy się jak patusy, ale przynajmniej jest zabawnie.

Śmiałam się tak bardzo z niej, że ciężko było mi złapać oddech.

Najpierw wyskoczyłam tylko z Dianą, Jankiem oraz Szczepanem. Dopiero jakoś po dwudziestej drugiej dołączył do nas Dominiki, Wyguś, Andrzej, Klaudia i Tadeusz.

Dominik i Klaudia kupili dużo alkoholu, którego trzeba się wreszcie pozbyć.
Nie wiem czy ciocia będzie zadowolona, gdy wrócę pijana do mieszkania.

Nie powinnam się tym przejmować, ponieważ jestem młoda i głupia.

Ma za chwilę jeszcze pojawić się Matczak, nie mógł wcześniej przyjść, ponieważ stwierdził, że musi dokończyć zadania z matematyki i angielskiego.

I ucieszyła mnie ta wiadomość, ponieważ wysłuchał moich rad.

Wstałam z betonu i wzięłam dużego łyka Bociana. Popełniam błąd, że mieszam ze sobą alkohol.

Wcześniej wypiłam dużo wina, dwa piwa, a teraz walę wódę.

- Kocham was! - Krzyknął Dominik. - Jak ja was kocham. - Zaczął mamrotać.
Spojrzałam na godzinę, jest trochę po północy, a on już tak się urządził.

Znikąd pojawiła się Diana z wózkiem, do którego wskoczyłyśmy we dwie.

- Ja go nie zaprowadzę do domu. - Stwierdził Franek chwiejąc się. Obstawiam, że jego też będzie trzeba odprowadzać.

- Jak przyjdzie Matczak dawajcie jakiś freestyle. - Zaproponował Janek.

- Ja to bym się jeszcze czegoś napiła. - Zaczęłam chichotać i znowu wzięłam łyka wódki.

- Tym razem ja będę cię odprowadzać. - Stwierdził Janek, nie pił dzisiaj za wiele.

- Przesadzasz. - Mruknęłam, gdy wyszłam z wózka i podeszłam do niego.

Zachowujemy się na tym parkingu jak zwierzęta.

- Nie narzekam Lidia, teraz twoja kolej do nawalenia się. - Przewróciłam oczami i spojrzałam na Dianę, która przewróciła się i jakoś nie szło jej wstawianie.

Podszedł do niej Szczepan i chwycił ją za dłoń by jej pomóc.

- I to niby ze mną jest źle. - Stwierdziłam oraz przytuliłam się do Wygusia.

- Jest z tobą źle. - Zaśmiał się Franek. - Ale nie przeszkadza mi to. - Pomachał dwuznacznie brwiami. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.

Też był pijany.

- Może ma ktoś wolną chatę? - Zapytała się Klaudia. - Zimni mi.

- Możemy iść do mnie. - Zaproponował Harvey. - Moja mama jest u taty za granicą, a babcia przyjdzie rano. - Zachichotał. - Zrobimy jej niespodziankę!

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz