- Jezus ludzie! - Krzyknęła Diana, gdy wypchnęli ją zbyt mocno.
Siedziała w wózku sklepowym, którego pożyczyliśmy spod Cerfura.
Jest praktycznie koniec lutego i postanowiliśmy wreszcie trochę poszaleć na mieście. Może i zachowujemy się jak patusy, ale przynajmniej jest zabawnie.
Śmiałam się tak bardzo z niej, że ciężko było mi złapać oddech.
Najpierw wyskoczyłam tylko z Dianą, Jankiem oraz Szczepanem. Dopiero jakoś po dwudziestej drugiej dołączył do nas Dominiki, Wyguś, Andrzej, Klaudia i Tadeusz.
Dominik i Klaudia kupili dużo alkoholu, którego trzeba się wreszcie pozbyć.
Nie wiem czy ciocia będzie zadowolona, gdy wrócę pijana do mieszkania.Nie powinnam się tym przejmować, ponieważ jestem młoda i głupia.
Ma za chwilę jeszcze pojawić się Matczak, nie mógł wcześniej przyjść, ponieważ stwierdził, że musi dokończyć zadania z matematyki i angielskiego.
I ucieszyła mnie ta wiadomość, ponieważ wysłuchał moich rad.
Wstałam z betonu i wzięłam dużego łyka Bociana. Popełniam błąd, że mieszam ze sobą alkohol.
Wcześniej wypiłam dużo wina, dwa piwa, a teraz walę wódę.
- Kocham was! - Krzyknął Dominik. - Jak ja was kocham. - Zaczął mamrotać.
Spojrzałam na godzinę, jest trochę po północy, a on już tak się urządził.Znikąd pojawiła się Diana z wózkiem, do którego wskoczyłyśmy we dwie.
- Ja go nie zaprowadzę do domu. - Stwierdził Franek chwiejąc się. Obstawiam, że jego też będzie trzeba odprowadzać.
- Jak przyjdzie Matczak dawajcie jakiś freestyle. - Zaproponował Janek.
- Ja to bym się jeszcze czegoś napiła. - Zaczęłam chichotać i znowu wzięłam łyka wódki.
- Tym razem ja będę cię odprowadzać. - Stwierdził Janek, nie pił dzisiaj za wiele.
- Przesadzasz. - Mruknęłam, gdy wyszłam z wózka i podeszłam do niego.
Zachowujemy się na tym parkingu jak zwierzęta.
- Nie narzekam Lidia, teraz twoja kolej do nawalenia się. - Przewróciłam oczami i spojrzałam na Dianę, która przewróciła się i jakoś nie szło jej wstawianie.
Podszedł do niej Szczepan i chwycił ją za dłoń by jej pomóc.
- I to niby ze mną jest źle. - Stwierdziłam oraz przytuliłam się do Wygusia.
- Jest z tobą źle. - Zaśmiał się Franek. - Ale nie przeszkadza mi to. - Pomachał dwuznacznie brwiami. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
Też był pijany.
- Może ma ktoś wolną chatę? - Zapytała się Klaudia. - Zimni mi.
- Możemy iść do mnie. - Zaproponował Harvey. - Moja mama jest u taty za granicą, a babcia przyjdzie rano. - Zachichotał. - Zrobimy jej niespodziankę!
CZYTASZ
ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]
Fanfic„Może i jesteśmy bananowcami, którzy mają za dużo w tyłkach. Może nie potrafimy docenić tego, co otrzymaliśmy od losu. Może i mamy różne twarze, będąc intelektualistami czy artystami dalej możemy zachowywać się patologia. [...] A tak właściwie, to...