1/3
Otaczam się w środowisku pełnym bananowych dzieciaków.
Czy ja też nim jestem? Dobre pytanie.
Wywodzę się z rodziny, w której tata zarabia trzy tysiące miesięcznie, a mama odrobinę mniej.
Nie mają matury, ani wyższego wykształcenia. Ja do tego dążę...
Pojawiając się w Warszawie wkroczyłam na nieznane mi tereny.
Teraz jest inaczej, moja ciocia pozwala mi materialnie na więcej, ale nie to jest kluczowe.
Warszawa jest pięknym miejscem, a zarazem dość specyficzny. To miasto ukazuje wiele możliwości, ale również potrafi zniszczyć. Jestem konsekwentna, trzymam się dobrze. Pojawiając się w tym miejscu poznałam specyfikę świata i ludzi.
Otworzyłam się i zaczęłam żyć. Nie żałuję, czuję się jak w domu, jak w miejscu gdzie się wychowałam.Oczywiście, że bardziej pasuje tutaj.
Wchodząc do Nero Cafe z Albertem uświadomiłam sobie jak dawno nie byłam w tym lokalu.
Często tu przesiadywaliśmy z Dianą.
Siedliśmy przy jednym ze stolików.
Odwiesiłam kurtkę oraz usiadłam.- Zjesz coś? - Zapytał Albert.
- Nie dziękuję, napiję się herbaty. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Pójdę zamówić. - Uśmiechnął się szeroko i odszedł. Nie musiałam długo na niego czekać, po chwili wrócił oraz siadł obok.
- A więc czemu tutaj jesteśmy? - Zaczęłam.
- Chciałem z tobą pogadać na spokojnie, bo przy tych wariatach się nie da.
- Też jesteś jednym z nich. - Zachichotałam.
- Dobre spostrzeżenie. - Puścił mi oczko. Czy on próbuje w jakiś sposób mnie "poderwać"? - Zauważyłem, że zaczęłaś teraz dogadywać się z tymi najgorszymi wariatami. - Zadaję sobie sprawę kogo mia na myśli mówiąc największy "wariat".
- Jakoś poszło. Szczerze mówiąc nie jest taki zły jak się wydawał.
- A jaki się wydawał? - Pomachałam ramionami.
- Zapatrzony w siebie.
- Faktycznie Mata taki nie jest. - Machnął głową. Każdy z nas pochopnie ocenił się wzajemnie.
- Wiesz ja w jego odczuciu byłam zarozumiała.
- W sumie troszeczkę jesteś. - Zaczęliśmy się śmiać.
- Hej! Kiedy niby? - Zapytałam z udawanym oburzeniem.
- Codziennie na każdej lekcji! - Powiedział trochę głośnej.
- Kolejny nieuk! - Również mój głos okazał się głośniejszy.
- Wybacz o pani. - Uśmiechnął się szeroko, a ja przewróciłam oczami. Co oni wszyscy mają do mojego udzielania się na lekcji? To chyba normalne jeśli uczę się systematycznie.
Muszę być najlepsza.
- Ale słuchaj Lidia, czy ty kiedyś olewasz naukę? - Machnęłam przecząca głową. - Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
- Czy ty mnie namawiasz do złego? - Uniosłam jedną brew do góry z zaciekawieniem.
- Składam ci propozycję.
- Mów dalej. - Klasnął dłońmi.
- Ty, ja i reszta ekipy jedziemy w plener. Moi rodzice mają domek z ogródkiem za miastem. - Spojrzałam na niego z przymrużeniem oka.
CZYTASZ
ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]
Fanfic„Może i jesteśmy bananowcami, którzy mają za dużo w tyłkach. Może nie potrafimy docenić tego, co otrzymaliśmy od losu. Może i mamy różne twarze, będąc intelektualistami czy artystami dalej możemy zachowywać się patologia. [...] A tak właściwie, to...