- Jak się czujesz? - Zapytał Janek, gdy weszłam do jego pokoju.
Nadszedł maj, pieprzony maj, który daje mi nieźle w kość. Brak komunikacji ze światem, ludźmi, pozostaje tylko przebywanie w mieszkaniu, a od czasu od czasu zakupy i spotkania z przyjaciółmi.
- Jestem zmęczona. - Mruknęłam. - I samotna. Przynajmniej ciocie mam w domu, bo zaczęła pracować zdalnie.
Usiadłam obok niego na łóżku i głośno westchnęłam.
- Mam to samo, nawet trasy nie dokończyliśmy. - Wiem jak bardzo chłopaki to przeżyli, a w szczególności, że to był ich pierwszy raz. - Czekam aż wszystko wróci do normy.
- Mam wrażenie, że jeszcze trochę sobie poczekamy.
- Nie wątpię Lidia, ten pieprzony wirus zabrał nam najlepsze chwilę. - Przygryzłam policzek od środka oraz położyłam się plackiem na łóżku przyjaciela.
Nie wiem co ostatnio dzieje się ze światem, ale i ze mną. Nie mam niczego pod kontrolą. Wszystko jakby idzie w złym kierunku, a ja zastanawiam się jak długo to wszystko jeszcze potrwa.
Jedyne czego oczekuję to powrót do normanlosci i wolności, którą nam odebrano.
Wróciłam tydzień temu od rodziców, ponieważ byłam tam około miesiąca, by odpocząć od życia. Jednak, gdy wróciłam rzeczywistość mnie przygniotła. Na wsi nie ma dużej różnicy, wirus czy nie wirus każdy ma w to wylane, a miasto to jakiś pieprzony żart. Nie czuje się jak u siebie.
Nie ukrywam, że miesiąc spędzony z rodzicami nie był zbyt łatwy, przynajmniej się nie nudziłam. Wieczne zrzędzenie Justyny i mamy, kłótnie rodzicielki i ojca, poganianie mnie do nauki a i najlepsze sprzeczki z moją kochaną siostrą. Jak za starych dobrych czasów.
Kiedyś Warszawa była moją ucieczką, teraz to dom rodzinny - paranoja.
- Błagam zabierz mnie z tego miasta. - Mruknął przyjaciel. - Jeszcze chwila i zacznę tutaj jakąś jogę ćwiczyć.
- Wiesz ja już mialam wakacje, a jeśli chodzi o joge to dołączę do ciebie. - Parsknęłam śmiechem. - Para vs para vs para. - Janek pokręcił głową z uznaniem.
- Ja jestem w parze z tobą, Szczepan z Wygusiem i Rościsz z Dominikiem, idealnie.
- Tęsknie za naszymi wypadami nad Wisłę, a w szczególności, że pogoda zrobiła się świetna.
- Marzę jakoś żeby za tydzień wszystko ruszyło. - Przytaknęłam. - Kiedy no wiesz, ostatnio widziałaś się z Michałem?
Ja i Michał, piękna historia, która prawdopodobnie dobiega końca.
On coraz bliżej jest z Zuzią, ja mam blisko siebie Filipa.- Nie wiem, dwa tygodnie temu z nim gadałam przez telefon. - Zadzwoniłam do niego żeby zapytać się jak się czuje, gdy zdecydowaliśmy się na "krótką przerwę".
- Nie uważasz, że potrzebujecie spotkania?
- Jedyne czego potrzebuję to wolności.
Następnego dnia zostałam obudzona przez mój telefon. Ktoś postanowił zadzwonić do mnie o dziewiątej rano w sobotę.
Tego mi jeszcze brakowało.
Przetarłam oczy i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Myślałam, że do jedenastej będę spać, jednak ktoś wolał pokrzyżować moje wspaniałe planany.
Czemu nie wyciszyłam dzięków?
- Cześć Lidia. - To Solar. Co jest? - Mam do ciebie ważną sprawę.
CZYTASZ
ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]
Fanfic„Może i jesteśmy bananowcami, którzy mają za dużo w tyłkach. Może nie potrafimy docenić tego, co otrzymaliśmy od losu. Może i mamy różne twarze, będąc intelektualistami czy artystami dalej możemy zachowywać się patologia. [...] A tak właściwie, to...