Otwarcie oczu okazało się być niezwykle ciężkie. Nie musiał się nawet zastanawiać, co się stało, bo działo się to już tak regularnie, że się przyzwyczaił. Zerknął na zegarek i jęknął rozpaczliwie.
— Znowuuuuuu! — zawył z bólem. — WSTAWAĆ, DEBILE! ZNOWU SIĘ SPÓŹNIMY!
— Która godzina? — stęknął Alex, nie otwierając oczu.
— Za kwadrans ćwiczenia.
— Kuuuuuuu*wa...
Harry zerwał się do pionu i zachwiał się dość mocno. Później kopnął Jaya w tyłek, rzucając w niego wyzwiskami. Harry ruszył do swojego pokoju, potykając się o butelki. Naparł na drzwi i przewrócił się w progu. Potok przekleństw wydostał się z jego gardła, co spotkało się z cichym chichotem Alexa.
— Rany, co za burdel...
— Sam go zrobiłeś — zauważył Alex.
— Odezwał się...
Harry wrócił po chwili z rozanieloną miną, gdy tabletka zaczęła działać i dopiero dostrzegł swoich przyjaciół stojących w wejściu. Syriusz uśmiechnął się do niego szeroko.
— Brian stwierdził, że każdego poniedziałkowego poranka rozgrywa się tutaj komedia i polecał ją obejrzeć.
Harry machnął na nich ręką, widząc rozbawione twarze i ruszył do Jaya, który nawet nie drgnął.
— JONSON! WSTAWAJ, PEDALE! — ryknął mu do ucha, a Ginny zachichotała.
— Spie*dalaj — wydusił słabo.
— Mark się ucieszy, że będziesz lizał błoto.
Jay zawył rozpaczliwie i zerwał się z ziemi. Alex w tym czasie doprowadził się do porządku, połykając tabletkę. Wcisnął jedną ze swojego zapasu Jayowi.
— Nie ogarniacie się? — zachichotała Hermiona.
— Nie ma sensu. Mark wypruje z nas flaki na treningu, więc ogarniemy się po nim — odpowiedział Harry i popędził na śniadanie razem z Jayem i Alexem.
— Gdzie macie trening?! — krzyknął za nimi Ron.
— Na błoniach!
— Matka mnie zobaczy! — Jay stanął jak wmurowany. — A pieprzyć to — dodał po chwili i pognał dalej, co spotkało się ze śmiechami.
Przyjaciele Harry'ego wymienili między sobą spojrzenia, wzruszyli ramionami i ruszyli na błonia, stwierdzając, że i tak nie mają nic do roboty. Po kilku minutach dostrzegli, że Mark idzie w ich stronę, a po chwili jak burza wybiegli za nim Harry, Jay i Alex.
— Myślałem, że się spóźnicie — zasmucił się.
— Nie przerażaj — wzdrygnął się Jay.
— Lecicie dwadzieścia kółeczek.
— Rany, ocipiałeś, człowieku — stęknął Alex i ruszył wraz z Jayem i Harrym do biegu.
— I bez teleportacji jak ostatnio! — krzyknął za nimi, a oni jęknęli.
— Co to znaczy, że będą lizać błoto? — zaciekawiła się Ginny, kiedy chłopcy się oddalili.
— Jak się spóźnią, w ramach kary daję im taki wycisk, że na końcu nie mają siły i języki ciągną niemal po ziemi — zaśmiał się. — Raz im się zdarzyło. Od tego czasu wystrzegają się tego jak ognia. Zawsze liczę na to w poniedziałki po niedzielnych imprezach, ale niestety jakoś im się udaje.
CZYTASZ
Harry Potter i Mrok Dnia
FanfictionHarry za wszelką cenę chce pokonać Voldemorta, nawet kosztem własnego życia. Opowiadanie nie jest moje, ja je tylko publicznie udostepniam! Autor: Bully Oryginał: http://hp-i-sila-zycia.blogspot.com/p/blog-page.html Okładka: @Aguslawa