Rozdział 29 - Po dwóch miesiącach

838 46 3
                                    

Dwa miesiące, które Harry spędził w zamku Czarnych Feniksów, minęły niezwykle szybko. Nauczył się wielu niezwykłych rzeczy, których samemu szybko by nie opanował. Zaprzyjaźnił się z Jayem i Alexem, z którymi przynajmniej raz w tygodniu robili sobie wielką imprezę. Brian okazał się bardzo wymagającym, ale i cierpliwym nauczycielem, który często dołączał do zwariowanych wygłupów chłopaków. Po dwóch tygodniach pobytu w tym miejscu trójka chłopców tak się przyzwyczaiła do tego miejsca, że bez pytania poszli do pomieszczeń, w których znajdowały się nieużywane przez nikogo graty w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Znaleźli konsolę do gier wraz ze starym telewizorem. Sprzęt był zużyty i poobijany, jednak działał, co im w zupełności wystarczyło. Martin, który okazał się właścicielem tego sprzętu, aż się rozczulił, gdy zobaczył grających chłopaków w jego ulubioną grę i siedział z nimi do późnej nocy, zabijając fikcyjnych przeciwników. Wynaleźli również starą wieżę Briana, którą naprawiali przez cały tydzień, ale po wszystkim byli z siebie dumni, gdy wystarczyło powiedzieć nazwę piosenki, którą chcieli posłuchać, a ona automatycznie się włączała.

Pokój wspólny nauczyciele zgodnie nazywali chlewem, gdyż co tam weszli, zawsze potykali się o jakąś butelkę, ubranie czy niezidentyfikowany przedmiot. Po pijaku chłopcy zaczęli bazgrać markerami po ścianach, które zapełniły się głupimi cytatami i rysunkami. Ich osobne kwatery nie wyglądały lepiej.

Tak jak zapowiedział Brian na początku szkolenia, do zamku ściągnęli kilku Feniksów, z którymi mieli stoczyć walkę, aby nauczyciele wiedzieli, w jakim zakresie jeszcze powinni ich edukować. Martin, Mark i Brian byli zadowoleni, gdy chłopcy walczyli jak lwy, mając jedynie małe trudności, które miały zniknąć po ostatnim miesiącu szkolenia. Godzinę później Harry, Alex i Jay już byli zalani. Brian stanął w progu z głośnym westchnięciem, gdy dostrzegł szaloną imprezę. Grała głośna muzyka, Jay starał się śpiewać, ale raczej ryczał tekst piosenki jakby uciekł z wariatkowa, stolik zapełniony był w większości opróżnionymi puszkami i butelkami, a Harry i Alex toczyli pojedynek, grając w wyścigi samochodowe, głupio się ciesząc i wrzeszcząc przekleństwa, gdy coś poszło nie po ich myśli.

— Stwierdzam, że jesteście bardziej zdemoralizowani niż w dniu, gdy tutaj przyszliście — powiedział z rozbawieniem, kiedy Alex rzucił dżojstikiem o ścianę, gdy uderzył autem w mur i przegrał. — Znowu impreza?

— Trzeba oblać sukces, no nie? — wyszczerzył się Jay.

— Jasne. To ja się dołączę.

Chłopaków zatkało.

— Brian będzie z nami pić! Nie wierzę! — ryknął Jay, a Harry natychmiast polał do czterech kieliszków, żeby nauczyciel się nie rozmyślił.

Po kilku kolejkach Brian dołączył do ogólnego hałasu i grał z chłopakami w jakąś strzelankę. Na końcu został tylko ze swoim podopiecznym, gdy Jay zasnął w trakcie fikcyjnej bitwy, a Alex poległ z głową na stoliku.

— Standard. Mięczaki — stwierdził Harry, nie odrywając wzroku od telewizora, chociaż miał już nieźle w czubie.

Brian roześmiał się.

— Ty mocna głowa czy oni słaba?

— Twierdzą, że ja mocna — odparł z przekonaniem. — I patrząc na ilość opróżnionych butelek, chyba mają rację.

Jakiś czas później poległ także Brian, więc Harry wzruszył ramionami, zagrał bitwę do końca, wyłączył telewizor oraz wieżę i położył się na kanapie, by zasnąć.

Na lekcjach Harry radził sobie doskonale. Opanował oklumencję w bardzo zaawansowanym stopniu, co zaskoczyło jego samego. Brian postanowił odpuścić mu tę lekcję i zastąpić ją legilimencją, z którą nie szło mu tak znakomicie. Wygrywał większość pojedynków, nawet z Brianem. Na ćwiczeniach dostawał niezły wycisk. Mark zwiększył ilość przebieganych kółek wokół zamku do siedemnastu, jednak Harry się nie skarżył, podobnie jak Alex i Jay, bo miał już wyrobioną kondycję i przyzwyczaił się do ostrego treningu. Przyczyniło się to do tego, że walka bez magii z Brianem była dość owocna, bo miał dość siły, żeby powalić mężczyznę na łopatki. Potrafił już zamieniać się w lwa, co wcześniej wydawało mu się niemożliwe, skoro wiedział, ile czasu zajęło to Syriuszowi, ale według nauczycieli Czarnym Feniksom szło to szybciej, ponieważ mieli w sobie dodatkową siłę. Z Brianem zajęli się przemianą w feniksa, co szło mu znacznie szybciej niż przemiana w lwa. Czary Czarnych Feniksów Harry opanował w dość dużym stopniu. Potrafił porozumiewać się telepatycznie, chociaż na duże odległości było trochę ciężej, co miało się zmienić z czasem. Proste zaklęcia rzucane bez różdżki nie były dla niego problemem, podobnie jak obrona przed czarną magią. Opanował teleportację bez trzasku, do odpowiedniej osoby i wielokrotną, czyli z wieloma osobami, ale miał drobne problemy z teleportacją błyskawiczną. Mimo dobrego nauczyciela, eliksiry nadal były jego zmorą. Potrafił je sporządzać, ale nie miał do tego tyle nerwów i cierpliwości co Brian.

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz