Rozdział 40 - Powrót do Hogwartu

777 44 0
                                    

Dzień powrotu do Hogwartu jak zwykle rozpoczął się chaosem. Wszyscy biegali po domu w poszukiwaniu ostatnich zaginionych rzeczy, pani Weasley krzyczała raz po raz, a matka Syriusza co chwilę wyłaniała się zza zasłony, żeby obrzucić kogoś błotem. Wreszcie wszyscy stawili się na korytarzu, który w końcu opustoszał. Na peronie 9 i ¾ spotkali się z Jayem i Alexem oraz ich rodzinami, które postanowiły odprowadzić swoje pociechy. Uczniowie żegnali się ze swoimi bliskimi i witali się z przyjaciółmi. Słychać było pohukiwanie sów, głośne śmiechy i piski radości. Pani Weasley przygarnęła młodzież w swoje ramiona.

— Dzieci — zaczęła, a Ron prychnął na takie stwierdzenie — nie włóczcie się po nocach i po Zakazanym Lesie — Harry i Ron wymienili znaczące spojrzenia — dobrze się uczcie — Ron chrząknął, a Harry podrapał się po głowie — nie rozrabiajcie — Harry nie mógł powstrzymać huncwockiego uśmieszku, na co Syriusz i Remus wymienili spojrzenia — i uważajcie na siebie.

— Mamo, my zawsze na siebie uważamy — odpowiedział Ron z oburzeniem.

— I co chwilę wpadacie w kłopoty! — naskoczyła na niego. — Nie chcę znowu dostać listu, że pofrunęliście samochodem do Hogwartu!

Jay i Alex wybuchnęli śmiechem. Łapa spojrzał na Harry'ego, który uśmiechnął się i wzruszył ramionami.

— Hermiono, pilnuj ich.

Dziewczyna pokiwała głową, a gdy pani Weasley skupiła się na rozmowie z Tonks, mruknęła:

— Ich pilnować? Prędzej pociągną mnie za sobą...

Ron i Harry wyszczerzyli się do niej znacząco, więc westchnęła.

Konduktor dał znać, że zaraz rusza, dlatego wszyscy zaczęli wchodzić do pociągu. Pociąg ruszył. Państwo Weasley pomachali im, a później zniknęli z pola widzenia. Remus, Syriusz i Tonks ruszyli do przedziału dla nauczycieli, a Ron i Hermiona poszli za nimi, żeby zająć się obowiązkami prefektów. Harry, Jay, Ginny i Alex z kolei skierowali swoje kroki w przeciwnym kierunku, żeby znaleźć dla siebie jakiś przedział. Gdy mijali kolejne osoby, rozlegały się za nimi szepty, niekiedy wytykano Harry'ego palcami i bezczelnie się na niego gapiono. Czasami ktoś się z nim witał. Z przedziału, do którego chcieli zajrzeć, wyłoniła się jakaś dziewczynka, zapewne pierwszoroczna. Kiedy zobaczyła Harry'ego, pisnęła i schowała się. Harry stanął w miejscu jakby go grom strzelił, a Alex, Jay i Ginny wybuchnęli śmiechem. Chłopak uniósł brwi w geście zdziwienia i ruszył dalej. Natknął się na przedział, w którym siedzieli Neville, Luna, Dean i Seamus, więc postanowili do nich dołączyć. Jay i Alex zapoznali się z Deanem i Seamusem, których widzieli pierwszy raz w życiu.

Po jakimś czasie odnaleźli ich Ron i Hermiona. Chłopak standardowo zabrał się za jedzenie, dołączając do Jaya. Alex spojrzał na obu pałaszujących chłopaków i oznajmił:

— Może zróbmy konkurs, który z was zje więcej i się przy tym nie zrzyga?

— Dzisiaj nie poznalibyśmy wyniku — podsumował Harry, na co cały przedział wybuchnął śmiechem.

Jay wystawił w jego stronę środkowy palec, nie mogąc nic powiedzieć, bo miał pełne usta. Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi, które się otworzyły. Chłopcy z Gryffindoru niemal natychmiast zerwali się ze swoich miejsc, widząc Crabbe'a i Goyle'a. Jay zamarł z policzkami jak chomik, obserwując sytuację.

— Zatruwacie powietrze. Na razie — powiedział chłodno Harry.

— Nie da się zatruć powietrza, które już jest zatrute przez szlamy — odpowiedział Crabbe.

Ron wyrwał się do przodu, ale Harry zdążył go zatrzymać. Słowo szlamy zadziałało na Alexa i Jaya, którzy zerwali się do pionu gotowi do bójki. Crabbe i Goyle przenieśli na nich spojrzenia i zmrużyli oczy, nie znając twarzy nowych uczniów, jednak doskonale wiedzieli, że nie mają szans w starciu z tyloma osobami. Na powrót przenieśli spojrzenia na Harry'ego, który nie spuszczał z nich wzroku.

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz