Harry wiedział, że coś jest nie tak, gdy tylko zaczął się przebudzać. Usłyszał, jak ktoś chrząka znacząco i upierdliwie, więc postanowił sprawdzić, co się stało, jednak zanim jeszcze otworzył oczy, wiedział, że zostali nakryci. Ginny najwidoczniej zasnęła u niego w łóżku i z rana ktoś zobaczył, gdzie się zapodziała dziewczyna. Otworzył oczy. Syriusz. Wyjaśniła się zagadka dotycząca upierdliwości. Stukał nogą o podłogę, a ręce opierał o biodra, idealnie naśladując panią Weasley.
— Ktoś pomylił łóżka? — zapytał.
— No patrz, lunatykuje — odpowiedział z udawanym zdziwieniem Harry.
— Kto? — mruknęła Ginny, najwyraźniej rozbudzona przez ich rozmowę.
— Ty.
Otworzyła oczy. Spojrzała na Harry'ego, później Syriusza i szybko zorientowała się w sytuacji.
— Cholera, znowu łaziłam po nocy? — zdumiała się, a z niedaleka usłyszeli chichot Hermiony. — Chyba zacznę się przykuwać do łóżka — dodała z niedowierzaniem i wstała, jak gdyby nigdy nic kierując się do łazienki.
Łapa spojrzał na Harry'ego, który starał się nie zacząć śmiać, i pokręcił z politowaniem głową. Doskonale wiedział, jaka jest prawda, ale uznał, że byłby wrednym zgredem, gdyby robił im wymówki. W końcu kiedyś sam był młody.
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu wyruszyli w trasę, kierując się mapką Remusa. Dzień nie zakończył się żadnym nowym odkryciem. Podobnie było jeszcze kolejnego dnia.
Gdy rozbili obóz po czwartym dniu wyprawy tuż obok niewielkiego stawku, Harry był niespokojny. Nie potrafił określić, skąd bierze się ten niepokój. Został na zewnątrz trochę dłużej niż inni, a gdy zbliżył się do wody poczuł delikatny, choć pulsujący ból blizny. Wszedł do namiotu, jednak okazało się, że wszyscy już pozasypiali. Zagryzł wargę, zerkając za siebie. Było już ciemno, więc byłoby głupotą krążenie po nieznanej puszczy w samotności. Postanowił zaczekać z wiadomością do rana, skoro teraz i tak nic nie mogliby zrobić. Położył się do łóżka, jednak non stop kręcił się niespokojnie, zasypiając jedynie krótką chwilę.
Miał wrażenie, że zanim nadszedł poranek minął cały dzień. Jako pierwszy wstał z łóżka i wyszedł na zewnątrz. Niepokój wzmógł się, a po podejściu do wody upewnił się, że coś jest nie tak. Tafla wody miała nienaturalnie czerwonawy kolor, jakby ktoś wrzucił do niej barwnik. Na pierwszy rzut oka nikt by tego nie dostrzegł. Wrzucił do niej kamień, który wpadł na dno, wsiąkając bez jakichkolwiek oddziaływań. Nie było charakterystycznego chlupotu ani kółek, które powinny pojawić się na tafli. Usłyszał głosy dochodzące z namiotu, a po chwili część lokatorów wyszła na zewnątrz.
— Wyglądasz jakbyś nie spał całą noc — zauważył Remus.
— Bo nie spałem. Chyba coś znalazłem. — Remus, Syriusz i Ron spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
— Z tym stawkiem coś jest nie tak. Podejdźcie i patrzcie.
Gdy stanęli obok niego, wrzucił kamień do wody. Lunatyk od razu spostrzegł, o co mu chodziło i ze zmarszczonymi brwiami przyjrzał się tafli.
— Masz rację.
— Hę? — dziwił się Ron.
— Woda ma inny kolor — odpowiedział Harry. — Poza tym kamień wsiąka, nie pozostawiając żadnych wrażeń słuchowych i wzrokowych.
— Myślisz, że to tutaj? — zapytał Remus.
— Jakby to powiedzieć... Wyczuwam to — rzekł niepewnie brunet. — Dlatego nie mogłem spać.Lunatyk ukląkł przy stawku i zamoczył w nim palce. Gdy je wyciągnął, spostrzegł, że nawet nie są mokre.
CZYTASZ
Harry Potter i Mrok Dnia
FanfictionHarry za wszelką cenę chce pokonać Voldemorta, nawet kosztem własnego życia. Opowiadanie nie jest moje, ja je tylko publicznie udostepniam! Autor: Bully Oryginał: http://hp-i-sila-zycia.blogspot.com/p/blog-page.html Okładka: @Aguslawa