Rozdział 7 - "Carousel"

525 33 1
                                    

Próba zamieniła się w imprezę. Złodzieje Serc dopiero tydzień później dowiedzieli się o związku Harry'ego z Ginny i postanowili, jak to mieli w zwyczaju, oblać to. O dziwo, w ruch poszło tylko mugolskie piwo. Złodzieje siedzieli w sali prób razem z Kizzy, grając i śpiewając, a właściwie drąc się i pijąc. Zadzwonił dzwonek do drzwi, ale tylko jedyna trzeźwa kobieta go usłyszała. Zeszła na dół, by otworzyć. Nie zdziwił jej widok Syriusza i Remusa ze swoimi narzeczonymi oraz Ginny.

— Cześć — rzekli zgodnie, patrząc na szczyt schodów, skąd dochodziły dziwne odgłosy.

— Cześć — uśmiechnęła się szeroko.

— Czarny! Jesteś w ciąży?! — rozległ się wrzask Maxa.

— CO?!

— No bo tu łóżeczko stoi!

— To jest prezent na przyszłość, idioto! — krzyknął Cary za Harry'ego.

— Jaka dzisiaj okazja? — spytał Łapa.

— Czarny dopiero powiedział im o Ginny. Nie że zapomniał! — dodała szybko. — Tylko wolał przełożyć termin libacji.

Zaśmiali się.

— Mięta! — krzyknął Harry. — Mięta! MIĘTA! Ty idioto! Nie właź do tego łóżeczka!

— Yyy... Wiecie co, ja lepiej tam wrócę — wyjąkała Kizzy i pobiegła na górę.

Spojrzeli na siebie, zamknęli drzwi i poszli za nią.

— Chłopaki, no! Miało być po jednym piwku na szczęście Czarnemu i mieliśmy brać się do próby — gadała menedżerka. — Jedno piwko! Nie co najmniej trzy! Jesteście nachlani jak cholera! — puszczały jej nerwy.

— Po pijaku lepiej się śpiewa — zachichotał Cary, a Kizzy najwidoczniej zdzieliła go w łeb, gdyż zaczął jęczeć.

— Tak w ogóle to gdzie Czarny?

— Wyskoczył przez okno.

— CO?!

— He, he! Żartowałem. Poszedł do kibla, twierdząc, że musi wytrzeźwieć.

— Rzyga?

— Takie słownictwo nie pasuje do takiej kobiety — rzekł Bruce.

Prychnęła i wyszła na korytarz. Zaczęła trzaskać pięścią w drzwi od łazienki.

— Czarny, rzygasz?!

— Nie rzygam! Tylko powiedz tym ciołkom, że jak nie doprowadzą się do ładu, robimy wyjazd z wytwórni. Na jutro musimy mieć piosenkę, a mamy tylko tekst!

— O szlag! — przypomniał sobie Dragon. — Wyłaź z tej łazienki! — Zaczął dobijać się do drzwi.

— Spadaj na dół.

Dragon zbiegł po schodach tak szybko, na ile pozwalał mu jego stan, wcześniej witając się z nowo przybyłymi, których dopiero zauważył.

— Harry, masz gości — powiedziała Kizzy przez drzwi.

— Jak to Huncwoci, daj im po piwie to się odczepią i nikomu nie powiedzą, co tu się działo.

— To nie oni — zaśmiała się, patrząc na rozbawionych gości.

— A kto? Pani Weasley?! — przeraził się.

Wybuchnęła śmiechem.

— Pudło — wydusiła. — Przyszłe małżeństwa i twoja dziewczyna.

Rozległ się huk, jakby zawartość szafki runęła na ziemię, a później przekleństwa.

— Eee... Stoją za drzwiami? — spytał niepewnie Czarny, słysząc chichoty.

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz