Rozdział 38 - Zapomnienie

292 27 2
                                    

Wraz z Ginny wrócił do domu. Dziewczyna powstrzymywała łzy od chwili, gdy dowiedziała się, że Harry powoli będzie tracił pamięć. Zamknął się w łazience, zachowując się tak, jakby wszystko było w porządku. Stała w miejscu z zamkniętymi oczami, nadal czując, że pocałował ją w czoło. Nie ruszała się przez kilkanaście sekund, lecz nagle usłyszała huk dochodzący z łazienki. Zacisnęła pięści w geście bezsilności. Wiedziała, że Harry nie wytrzymał udawania. Otworzyła drzwi, dostrzegając leżące na ziemi kosmetyki i perfumy. Harry stał przed lustrem z opuszczoną głową. Podeszła do niego i objęła z całej siły. Przygarnął ją do siebie jeszcze bardziej. Z jej piersi wydobył się bezgłośny szloch. Ujął jej twarz w dłonie, widząc ślady łez na policzkach. Pocałował ją krótko w usta i szepnął:

— Ciebie zawsze będę kochać, nawet wtedy, gdy cię nie rozpoznam.

Starł delikatnie wilgotne smugi z jej policzków, a ona ponownie się w niego wtuliła.

Nieuniknione było to, że Bezimienni dowiedzą się, co się stało Czarnemu. Byli wstrząśnięci i od razu wzięli się za poszukiwania odpowiedniej metody na cofnięcie przypadłości chłopaka. Harry był im bardzo wdzięczny z tego powodu. Gdy po raz kolejny zastał ich w stertach książek, zdumiał się, ile potrafią tak przesiedzieć.

— Nie odpuścimy do końca — rzekł uparcie Lucy.

Czarny uśmiechnął się lekko na te słowa.

— Mam prośbę.

— Jaką? — spytała Ellen.

— Kiedy już dojdzie do tych końcowych faz, gdzie właściwie będę bezużyteczną rośliną...

— Harry — jęknęła Amy.

— ... lepiej mnie wtedy zabijcie.

Dylan spojrzał na niego smutno, podziwiając go za spokój i opanowanie w takiej sytuacji.

— Proszę cię, nie mów tak — powiedziała ze łzami w oczach Natalie.

— Po prostu mi to obiecajcie.

— Wiesz, że nikt z nas tego nie zrobi.

— W takim razie zrobię to sam, dopóki będę wiedział jak.

Wiedzieli, że w takim przypadku dojdzie do tego wcześniej niż przewidywali.

— Nie — powiedział twardo Ellen.

— Zrobicie to?

Przez chwilę panowała cisza, chociaż Harry czuł, że wcale nie milczą.

— Zrobimy — rzekł Ryan.

— Obiecajcie.

Ryan wymienił spojrzenie z Frankiem.

— Obiecujemy.

Zabłysło złote światło, które przypieczętowało zapewnienie.

— Jeszcze czuję, że ktoś rozmawia telepatycznie. — Czarny uśmiechnął się słabo, widząc ich przerażone twarze.

— Musiałeś zrobić to podstępem? — wydukała Karen.

— Domyślałem się, że powiecie to dla świętego spokoju.

— To było nie fair...

— Wiem — odparł cicho.

Po tygodniu Harry nie wiedział, jak posługiwać się magią bezróżdżkową, zapomniał teksty swoich piosenek, a na gitarze nie potrafił zagrać najprostszej melodii.

Po dwóch tygodniach niemal nie wiedział, czym jest rzucanie zaklęć, nie umiał posługiwać się telepatią, nie znał kluczowych informacji o przyjaciołach.

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz