Alex i Syriusz stali w szoku. Po chwili wreszcie otrząsnęli się i podbiegli do Czarnego. Sami nie wiedzieli, jak to wytłumaczyć, lecz byli do niego wrogo nastawieni. To, co przed chwilą usłyszeli, cały czas siedziało im w głowach. Czuli blokadę w stosunku do chłopaka. Pomogli mu bez słowa, gdyż nikogo nie zostawiliby na pastwę losu. Opatrzyli mu rany i przenieśli go na kanapę do salonu. Chłopak był przytomny, ale kompletnie wykończony. Mimo to dostrzegli jego nerwowość. Alex i Łapa wymienili spojrzenia. W głowach cały czas dźwięczały im słowa postaci. Wierzyli jej, skoro Czarny nie zaprzeczał. Cały czas ich okłamywał, a oni ślepo mu wierzyli.
Harry spojrzał w okno. Wiedział, że wszystko słyszeli, ale nie to tak bardzo go zaniepokoiło. Nadal wyczuwał tutaj obecność piekielnych istot. On już się na nie uodpornił, ale wiedział, że Alex i Syriusz nie. Coś ścisnęło go w gardle. Domyślał się, w jaki sposób są do niego nastawieni. Nie zaczął się tłumaczyć, nie ostrzegł ich, nie zrobił nic, choć bardzo chciał, ponieważ doskonale wiedział, co się stanie, jeśli zacznie im cokolwiek wyjaśniać. Nie chciał ich śmierci. Czekał na pierwsze oskarżenia i pretensje.
— Jaka część tego, co nam mówiłeś, była prawdą? — zapytał wrogo Alex, a jemu zaschło w gardle.
— Sam już nie wiem — odpowiedział.
Nie. Nie powiedziałem tego... Znienawidzą mnie. Spojrzeli na niego krzywo, a on zmusił się, by przybrać maskę bezlitosnego drania. Nie miał z tym problemu. Wiele razy takiego udawał.
— Już wolałbym, żebyś nic nie mówił. Łatwiej byłoby nam to zaakceptować —powiedział chłodno Syriusz, a Czarnemu serce stanęło. Nigdy nie słyszał, by zwracał się do niego w taki sposób, nawet gdy stał się drugim Voldemortem. — Mam już tego dosyć.
Ja też... Idźcie już, błagam, bo nie wytrzymam.
— Chodźmy — powiedział Alex i obaj deportowali się, nawet nie naciskając na tłumaczenia.
Harry zacisnął powieki i ukrył twarz w dłoniach.
— I po przyjaźni. Warto było? — spytał ktoś, kogo nawet nie widział. — Powoli wszyscy będą się od ciebie oddalać, odsuwać. Już teraz ich wszystkich stracisz. Będziesz sam jak palec. Bez Siły Życia.
Miał rację. Stracił ich bezpowrotnie. W jego oczach zalśniły łzy. Czuł, że wszystko w im umarło, bo stracił to, co kochał najbardziej.
— Przynajmniej ich ochronię — szepnął.
— Przynajmniej tyle.
Łapa i Alex wrócili do Nory. Byli wściekli przez to, co się stało i czego się dowiedzieli.
— Szlag by go trafił — warknął Alex. — Tyle czasu nas oszukiwał!
— O co chodzi? — spytała Hermiona, patrząc wściekle na Rona, który przypadkiem trącił ją łokciem. — Uważaj — warknęła.
Wysłał jej gniewne spojrzenie.
— O Harry'ego — burknął Syriusz. — W końcu wszystkiego się o nim dowiedzieliśmy.
— Co ty gadasz? — zaniepokoił się Remus.
— Cały czas nas oszukiwał! Kłamał nam w żywe oczy! Mydlił oczy! Ślepo mu wierzyliśmy!
— Syriuszu! Co ty mówisz?! — krzyknęła pani Weasley.
— Prawdę — burknął Alex.
— George, uważaj, do cholery! — warknął Fred do brata, gdy ten chlapnął na niego sokiem.
— Nie musisz się wydzierać! Nie zrobiłem tego specjalnie!
— Nie byłbym tego taki pewny...
CZYTASZ
Harry Potter i Mrok Dnia
FanficHarry za wszelką cenę chce pokonać Voldemorta, nawet kosztem własnego życia. Opowiadanie nie jest moje, ja je tylko publicznie udostepniam! Autor: Bully Oryginał: http://hp-i-sila-zycia.blogspot.com/p/blog-page.html Okładka: @Aguslawa