Voldemort patrzył przed siebie rozwścieczonym wzrokiem, wbijając paznokcie w siedzenie. Zamknął oczy, niemal zgrzytając przy tym zębami Gdy ponownie je otworzył, uśmiechnął się z chorą satysfakcją. Wreszcie się nie ochroniłeś, Harry. To twoja zguba. Roześmiał się chłodno, głaskając Nagini po głowie.
— Glizdogonie!
Do pomieszczenia wbiegł mały, gruby mężczyzna z łysą głową i oczami wypełnionymi przerażeniem. Skłonił się przed Lordem i pisnął cicho:
— Tak, panie?
— Daj rękę, Glizdogonie.
Pettigrew z niechęcią wypełnił polecenie. Voldemort podwinął rękaw jego szaty i palcem dotknął Mrocznego Znaku.
Był środek nocy, gdy Severus Snape wstał z łóżka rozwścieczony do granic możliwości. Obudziło go pieczenie na lewym ramieniu. Czy ten człowiek cierpi na bezsenność? Wstał i nałożył na siebie szatę śmierciożerców. Przywołał do siebie maskę i włożył na twarz. Deportował się z cichym trzaskiem. Pojawił się przed bramą zamku Lorda Voldemorta. Przyłożył ramię ze znakiem do identycznego rysunku wyrytego na murze. Brama skrzypnęła nieprzyjemnie i stanęła przed nim otworem. Mężczyzna przeszedł przez mroczny, zarośnięty ogród, w którym rosły tylko chwasty. Przekroczył wrota, które same się przed nim otworzyły. W jego bladą twarz uderzył chłód jeszcze większy niż na zewnątrz. Przeszedł przez ciemne, puste i kręte korytarze, aż trafił przed olbrzymie żelazne drzwi, za którymi znajdowała się sala tortur. W kamiennym pomieszczeniu stało kilkunastu śmierciożerców, a na tronie siedział Lord Voldemort. Skłonił się przed nim i wstąpił do kręgu, do którego należeli najwierniejsi słudzy Czarnego Pana. Inni, mniej znaczący, ustawili się przy ścianach.
— Drodzy śmierciożercy, właśnie odkryłem, kto w naszych szeregach jest szpiegiem.
Snape poczuł, że jego serce bije coraz szybciej, jednak nie dał po sobie poznać, że coś jest nie tak. Oczy pozostawały zimne i obojętne.
— Wiecie, co macie robić — ciągnął Czarny Pan. — Glizdogonie, wprowadź naszego gościa.
Pettigrew natychmiast wyszedł. Snape ledwo powstrzymał się przed głośnym westchnięciem ulgi, chociaż nadal coś nie dawało mu spokoju. Gdy zobaczył uśmiech na ustach swojego pana, wiedział, że jego przeczucia się sprawdzą.
Rona obudziło wrażenie, że dzieje się coś złego. Dopiero po chwili dotarło do niego, że tak jest naprawdę. W jego uszy wbił się bolesny jęk, więc prędko otworzył oczy i odrzucił kołdrę. Chwilę później zapaliła się lampa, gdy Jay zerwał się z łóżka. Tylko jedna zasłona nie było odsłonięta. Ron natychmiast podbiegł do łóżka Harry'ego i odsłonił kotary. Chłopak wierzgał się w łóżku jak oszalały, więc pomyślał, że ma koszmar, jednak próby obudzenia go nie przyniosły efektu. Jay już miał użyć do tego zimnej wody, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał. Jego oczy rozszerzyły się, kiedy z ust Harry'ego zaczęła płynąć krew, a Neville aż zachłysnął się powietrzem, kiedy koszulka zaczęła nią przesiąkać.
— Jasna cholera — zaklął Jay, widząc drżące ciało przyjaciela i twarz wygiętą w grymasie bólu. — Lecę po Syriusza! — dodał, pędząc w stronę drzwi.
Syriusz obudził się ze złym przeczuciem. Starał się ponownie zasnąć, lecz to uczucie go nie opuszczało. Westchnął i wstał. Nieświadomie zaczął krążyć po pokoju, lecz doszedł do wniosku, że w ciągu kolejnych godzin już nie zaśnie, więc ubrał się w luźne ciuchy i postanowił wyjść na świeże powietrze. Wyszedł z gabinetu, zakluczył drzwi i ruszył do wyjścia ze szkoły. Zatrzymał się już po kilku krokach, gdy usłyszał, że ktoś biegnie. Po chwili zza rogu wybiegł Jay, który wyglądał na przerażonego.
CZYTASZ
Harry Potter i Mrok Dnia
FanfictionHarry za wszelką cenę chce pokonać Voldemorta, nawet kosztem własnego życia. Opowiadanie nie jest moje, ja je tylko publicznie udostepniam! Autor: Bully Oryginał: http://hp-i-sila-zycia.blogspot.com/p/blog-page.html Okładka: @Aguslawa