Rozdział 65 - Impreza Sylwestrowa

611 41 3
                                    

Czarny z rozleniwieniem otworzył oczy. Jego mięśnie były całe obolałe, jakby był unieruchomiony przez kilka godzin, chociaż obudził się w swoim miękkim łóżku. Był przeraźliwie głodny, chciało mu się pić i koniecznie musiał odwiedzić łazienkę, dlatego powoli wstał z łóżka, choć ciało protestowało. Najpierw odwiedził łazienkę, a później ruszył na dół po coś do jedzenia. Nie słyszał żadnych głosów, więc pomyślał, że jest sam w domu, jednak gdy zajrzał do salonu, dostrzegł tam Ginny. Dziewczyna spojrzała w stronę drzwi znad gazety i wyraźnie ucieszyła się na jego widok.

— Już myśleliśmy, że przyrośniesz do łóżka. Spałeś dobre dwa dni.

Harry aż uniósł brwi na jej słowa, jednak stwierdził, że to nic dziwnego, skoro znowu niemal pożegnał się z życiem. Ginny natychmiast zaproponowała, że zrobi mu coś do jedzenia, więc przystał na jej propozycję, siadając w fotelu. Dziewczyna wróciła z kuchni z talerzem kanapek. Z chęcią zaczął jeść.

— Gdzie reszta? — zapytał, gdy dziewczyna usiadła mu na kolanach, pilnując, żeby wszystko zjadł.

— Tata w pracy, mama u Billa i Fleur, bliźniacy w sklepie, a reszta gdzieś wyparowała.

— Dawno wyszli?

— Może godzinę temu — odparła ze zmarszczonymi brwiami.

Czarny odstawił talerz.

— Czyli jesteśmy sami — zauważył.

Ginny spojrzała na niego, a po chwili roześmiała się, widząc jego uśmieszek. Chłopak przysunął ją bliżej siebie i przyciągnął do pocałunku. Całowali się bez opamiętania. Ginny przesunęła dłonie z jego pleców na kark, a później włosy, czochrając je jeszcze bardziej. Czarny nie mógł się powstrzymać, więc jego dłonie wsunęły się pod jej bluzkę, gładząc lekko plecy. Dziewczyna zadrżała, przysuwając się do niego jeszcze bardziej. Pewnie posunęliby się jeszcze dalej, gdyby nie usłyszeli, że ktoś wchodzi do domu. Z głosów dochodzących z korytarza domyślili się, że to domownicy. Nie mając wyjścia, musieli doprowadzić się do porządku. Ginny usłyszała cichy pomruk niezadowolenia chłopaka. Później chwyciła talerz i podetknęła go pod nos Harry'ego. Wziął kanapkę z o wiele mniejszą chęcią niż wcześniej. Ginny westchnęła i również wzięła jedną z nich. A zapowiadało się tak miłe popołudnie.

Do salonu wkroczyli Ron, Hermiona, Syriusz, Remus i Tonks. Wyraźnie się ucieszyli na jego widok. Harry próbował przekonująco się uśmiechnąć, ale nic nie mógł poradzić na to, że w jego oczach pojawił się zawód. Musieli wrócić akurat teraz?!

Łapa niemal wybuchnął śmiechem, widząc miny Czarnego i Ginny. Starali się maskować, ale niezbyt im to wychodziło. Doszedł do wniosku, że chyba w czymś przeszkodzili i mogli wrócić później.

— Jak się czujesz? — zagadnęła Hermiona.

— Mogło być lepiej — mruknął.

Ginny zasłoniła uśmiech kanapką, którą wsunęła do ust. Rozbawiony Syriusz zainteresował się obrazem wiszącym na ścianie, chociaż go szczerze nienawidził.

— Gdzie byliście? — zapytał Harry, starając się pokazać zainteresowanie.

— Na Pokątnej — odpowiedział Ron.

Później zaczęli rozmawiać o bzdurach, ale Czarny i Ginny nie przestali się boczyć.

W Sylwestra ludzie zwykle świętowali nadejście nowego roku. Trwały huczne zabawy, alkohol lał się strumieniami, słychać było głośną muzykę. Harry Potter, Jay Jonson i Alex Williams również się do tego przymierzali, aby pokazać, że nadal pozostają jednymi z największych imprezowiczów, skoro była tak idealna okazja. Skończyło się na tym, że siedzieli razem z Ronem Weasleyem, jego siostrą Ginny, bliźniakami, Hermioną Granger, Syriuszem Blackiem, Remusem Lupinem i Nimfadorą Tonks w domu, rozłożeni w różnych miejscach. Pani Weasley krążyła po kuchni i to nie pozwalało im na zrobienie wielkiej libacji alkoholowej.

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz