Rozdział 48 - Sekretny S.

680 44 2
                                    

Miał wrażenie, że krew gotuje się w nim jak wrzątek w czajniku. Wszystkie wspomnienia stanęły mu przed oczami, jednak najwyraźniejsza była twarz umierającego Dumbledore'a. Miał ochotę zabić osobę stojącą przed nim gołymi rękoma. Za to wszystko, co mu zrobił. Za wszystkie lata nauki w Hogwarcie, gdy szydził z niego i docinał mu. Nie miał wątpliwości, że jego oczy świecą jak żarówki, ale w ogóle go to nie obchodziło. Chyba tylko przez zaskoczenie tym spotkaniem jeszcze nie rzucił się na niego albo nie zabił machnięciem różdżki.

— Jednak przyszedłeś — usłyszał znienawidzony głos Snape'a.

— Chyba tylko po to, żeby cię zabić — warknął, a mężczyzna uniósł kącik ust w szyderczym grymasie.

— Uwierz, że gdyby nie instrukcje Dumbledore'a, nie byłoby mnie tutaj.

Harry nie potrafił się powstrzymać przed głośnym prychnięciem pełnym niedowierzania.

— Instrukcje? Zabiłeś go, gnojku!

— Gdybyś nie był tak ograniczony, może dotarłoby do ciebie, dlaczego to zrobiłem.

— Jeśli chciałeś się ze mną spotkać tylko po to, żeby mnie znowu obrażać, to już możemy się rozejść — warknął rozwścieczony.

— Przyszedłem tutaj z innego powodu. Tak się składa, że Dumbledore chciał, żebym go zabił.

Zapadła chwila ciszy, a później Harry zaśmiał się szyderczo.

— Słyszysz, co mówisz? — warknął.

Snape odłożył swoją różdżkę na stolik i popchnął ją w stronę chłopaka, który patrzył na to nieufnie.

— Masz pewność, że nic ci nie zrobię, więc wysłuchaj, co mam ci do powiedzenia, Potter, chociaż nie sprawia mi to przyjemności.

— Mów — burknął, gotowy w każdej chwili powalić mężczyznę na ziemię.

— Zapewne doskonale pamiętasz, co się działo z jego ręką — zaczął Snape cichym głosem, patrząc przeszywająco na chłopaka. — Zapewne znasz również powód, dlaczego to się stało, chociaż mnie nic o tym nie wiadomo. — Harry zmrużył oczy, uważnie go słuchając i obserwując. — Zostało mu niewiele tygodni życia, a doskonale wiedział, że Draco Malfoy ma go zabić.

— Skąd?

— Bo mu o tym powiedziałem, Potter. Byłem jego szpiegiem, więc doskonale o wszystkim wiedział. Wiedział też, że złożyłem przysięgę matce Dracona. Sam powiedział, że mam to zrobić. Domyśliłem się, że byłeś wtedy na wieży i wszystko widziałeś, więc musiałeś również widzieć, że Draco nie był w stanie wykonać polecenia Czarnego Pana. Dumbledore'a zabiłem na jego własną prośbę. Przekazał mi informację, że dowództwo nad Zakonem Feniksa spadnie wtedy na ciebie, gdy tylko osiągniesz pełnoletniość, bo zapisał to w testamencie. Przekazał mi również, że w takim wypadku nadal mam kontynuować rolę szpiega, tym razem twojego, co niezbyt mi się podobało.

— Dlaczego akurat teraz mi o tym mówisz? — zapytał nieufnie.

— Uznałem, że tak będzie najbezpieczniej dla wszystkich. Czarny Pan w ostatnim czasie podejrzewał, że ma w szeregach szpiega. Nie mogłem ryzykować, żeby nie zdemaskować się na samym wstępie.

Przez chwilę między nimi panowała cisza.

— Nie pokazałeś, że masz dobre intencje na weselu Billa — zauważył Harry, szukając jakiejś luki w tłumaczeniu mężczyzny.

— To był zwykły niefart — odpowiedział spokojnie Snape. — Celowałem w śmierciożercę stojącego za tobą, ale wpadłeś na tor lotu zaklęcia.

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz