Obudziły go szepty i światło wpadające zza okien do pomieszczenia. Prawa ręka i noga niemiłosiernie go bolały. Powoli otworzył oczy, lecz natychmiast je zamknął, gdy poraziła go jasność. Wsłuchał się w głosy i rozpoznał w nich Syriusza oraz panią Pomfrey, więc domyślił się, że znajduje się w Skrzydle Szpitalnym.
— Raczej już powinien się obudzić, prawda? — niecierpliwił się Łapa.
— Był wyczerpany walką, więc jad węża zadziałał mocniej.
Jad węża? O czym ona gada? — pomyślał ze zdziwieniem, teraz mając jeszcze większą motywację do otwarcia oczu. Po kilku próbach wreszcie udało mu się otworzyć oczy i potwierdzić swoje przypuszczenia co do miejsca jego pobytu.
— O wilku mowa — usłyszał głos Remusa i po chwili odnalazł go wzrokiem.
Pielęgniarka natychmiast do niego podeszła, aby go przebadać. W tym samym czasie chłopak zdążył się zorientować, że prawą nogę i rękę miał zabandażowaną. Syriusz obserwował go dziwnym wzrokiem, więc Harry wysłał mu pytające spojrzenie, ale ten nie zareagował, zapewne ze względu na obecność Pomfrey. Gdy zniknęła w swoim gabinecie, chłopak zapytał:
— Co tak patrzycie, jakby mi wyrosło trzecie oko?
— No wiesz, po tym, co odwalałeś w trakcie walki z Voldemortem to nie...
— Co? Jakiej znowu walki z Voldemortem? — wtrącił. Łapa i Lunatyk wymienili szybkie spojrzenia pełne zdumienia. — Tak w ogóle to z jakiej okazji leżę w Skrzydle?
— Ymm... Nic nie pamiętasz? — nie dowierzał Syriusz.
— Widocznie nie — odpowiedział niepewnie, więc Huncwoci ponownie na siebie zerknęli. — Hej! Chcę wiedzieć! — zniecierpliwił się.
— Ledwo się obudzi i już robi hałas — rozległ się głos Jaya, który wszedł do środka razem z Alexem, Ronem, Hermioną i Ginny.
Harry posłał mu zirytowane spojrzenie i ponownie wbił wzrok w chrzestnego, który najwyraźniej nie spodziewał się, że będzie musiał mu cokolwiek tłumaczyć.
— Urządziłeś sobie z Voldemortem taką jatkę, że facet znowu dał nogę — powiedział wreszcie z głupkowatą miną.
Harry uniósł brwi niemal pod linię włosów.
— Co ty? Nie pamiętasz? — zdumiał się Alex, a Harry pokręcił głową.
— Walczyliście zwierzętami z ognia — rzekła powoli Hermiona
Przez chwilę trwała cisza.
— O Merlinie, co ja wyprawiam? — wymamrotał wreszcie chłopak.
Przypomniał sobie, co działo się w gabinecie Łapy. Tamto ledwo pamiętał, tutaj nie pamiętał kompletnie nic. Spojrzał na chrzestnego, który najwyraźniej również to pokojarzył, bo powiedział niepewnie:
— Znowu miałeś wybuch magii.
— Robisz się niebezpieczny dla otoczenia — stwierdził Jay filozoficznym głosem.
Gdy dzień później mógł wrócić do dormitorium, dostrzegał dziwne spojrzenia również u swoich współlokatorów oraz Parvati i Lavender. Widział, że na ich usta cisną się pytania, jednak za każdym razem zdążył się ewakuować.
— Na dzisiejszej lekcji poznacie stworzenia, które w ostatnim czasie dołączyły do Voldemorta — powiedział Remus na lekcji obrony. Harry niemal wywrócił oczami, gdy kilka osób wzdrygnęło się na te słowa. — Zajmiemy się kwarmianami. Czy ktoś wie, co to za stworzenia?
CZYTASZ
Harry Potter i Mrok Dnia
FanfictionHarry za wszelką cenę chce pokonać Voldemorta, nawet kosztem własnego życia. Opowiadanie nie jest moje, ja je tylko publicznie udostepniam! Autor: Bully Oryginał: http://hp-i-sila-zycia.blogspot.com/p/blog-page.html Okładka: @Aguslawa