Ból głowy okazał się być torturą. Wiedział, że przegiął z piciem na ślubie Hagrida, ale nie sądził, że będzie gorzej niż wtedy, gdy upił się z Ronem. Zrozumiał, że wtedy kac był błahostką w porównaniu z tym, co czuł teraz. Z trudem otworzył oczy. Dziękował wszystkim, że Syriusz zdradził mu, że istnieją tabletki na kaca po piciu czarodziejskich napojów wyskokowych, które miał u siebie w plecaku. Zwlekł się z łóżka i natychmiast połknął jedną z pigułek. Zamknął oczy, siedząc na ziemi i z błogim uśmiechem na ustach przyjął to, że kac powoli mija. Na stoliku znalazł szklankę z wodą, więc z ulgą wypił całą zawartość. Później zerknął na pozostałe łóżka. Remus, Syriusz, Ron i bliźniacy, czyli wszyscy, którzy wczoraj wypili stanowczo za dużo. Harry dostrzegł, że dostawiono jedno łóżko, co go chwilę zastanowiło, ale wyrzucił to z myśli, stwierdzając, że najwyraźniej wszystkich pijaczków wrzucili do jednego pokoju.
— WSTAWAĆ, PIJAKI JEDNE! — ryknął bez litości.
Rozległy się bolesne jęknięcia wszystkich imprezowiczów. Doprowadzenie się do porządku zajęło im strasznie dużo czasu, ale wreszcie wszyscy mogli pokazać się innym na oczy. Pani Weasley wysyłała im spojrzenia pełne nagany, ale tylko krótko skomentowała ich popisy na weselu. Dobry posiłek w domu wynagrodził im wszystkie męki, a Harry pomyślał, że już jutrzejszego dnia o tej porze będzie w Szwecji, z dala od przyjaciół.
Ginny chodziła przygnębiona do końca dnia, a gdy Harry leżał już w łóżku, przyszła do niego ze smutną miną i położyła się obok niego. Westchnął, przytulając ją. Nic nie mówili, wystarczyła im obecność drugiej osoby.
Rano nawet zwykle zadowolony ze wszystkiego Syriusz był jakiś nieswój. Pani Weasley stawiała przed Harrym tyle potraw, że przytyłby kilka kilogramów, gdyby wszystko musiał zjeść, jakby myślała, że na szkoleniu chłopak nie będzie miał nic do jedzenia. Zaraz po obiedzie Harry wrócił do swojego pokoju, żeby się spakować. Zabrał ze sobą ubrania i wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Powiedział Hedwidze, że wyjeżdża na jakiś czas, co przyjęła ze smutnym skrzekiem. Silvera z kolei wysłał już do Briana, żeby spakować do kufra żerdź i jedzenie dla feniksa. Hedwiga spojrzała na niego z urazą, gdy dostrzegła, że zabiera ze sobą Silvera, a ją zostawia tutaj. Powiedział do niej, że Ron będzie się nią opiekował i żeby słuchała domowników, gdyby chcieli wysłać przez nią jakiś list na co zagruchała potwierdzająco.
Później Harry omówił z Remusem ostatnie sprawy Zakonu Feniksa. Kilka minut przed osiemnastą dostał wiadomość od Briana, że będzie za pięć minut. Ginny uczepiła się jego ręki i powiedziała, że go odprowadzi, jakby chciała skorzystać jeszcze z tych ostatnich chwil. Został wyściskany przez panią Weasley, a później wyszedł razem z Ginny, Ronem, Hermioną, Syriuszem i Remusem, chowając pomniejszony kufer do kieszeni.
— Zachowujecie się, jakbym miał zaraz kipnąć — stwierdził, widząc ich ponure miny.
Ron zaśmiał się lekko.
— Wiesz, trzy miesiące bez twoich głupich pomysłów... — zauważył Łapa, więc Harry przywalił mu z łokcia w żebro.
Dotarli na miejsce, a Brian pojawił się chwilę po nich. Przywitał się ze wszystkimi, ściskając ich dłonie i przedstawiając się.
— Gotowy? — zwrócił się do Harry'ego.
— Jak nigdy.
Brian cierpliwie czekał, aż chłopak zostanie pożegnany.
— Zapamiętajcie go, bo wróci jako inny człowiek — stwierdził z wyszczerzem.
— Och, no to mu ukróćcie język — powiedział Łapa.
Harry spojrzał na niego z urazą znad ramienia Ginny, a Brian zaśmiał się.
— Po zapoznaniu się z pozostałą dwójką uczniów stwierdzam, że raczej będzie odwrotnie — zauważył z rozbawieniem.
CZYTASZ
Harry Potter i Mrok Dnia
FanficHarry za wszelką cenę chce pokonać Voldemorta, nawet kosztem własnego życia. Opowiadanie nie jest moje, ja je tylko publicznie udostepniam! Autor: Bully Oryginał: http://hp-i-sila-zycia.blogspot.com/p/blog-page.html Okładka: @Aguslawa