Harry sporo czasu spędzał ze znajomymi z innych krajów. Musieli nacieszyć się swoją obecnością, dopóki mieli okazję. Pewnego razu razem z Huncwotami, Mią, Rogerem, Patricem i Kizzy zrobili niezły kawał. Filch miał sporo pracy przez trzy dni. Na korytarzach i w klasach co chwilę coś się działo, słychać było różnorodne wybuchy i śmiechy.
Pewnego dnia na lekcję muzyki Natalie zaprosiła osoby, które brały udział w konkursie muzycznym i zapytała swoich podopiecznych oraz gości, czy zgodziliby się zagrać kilka piosenek na koncercie. Osoby, które nie czuły zbytniego przywiązania do swoich instrumentów, natychmiast się wycofały, a Jay i Alex ze śmiechem poszli za ich przykładem. Złodzieje Serc mieli wystąpić jako główna gwiazda wieczoru, chociaż Natalie miała zamiar skorzystać z ich talentów również przy innych piosenkach.
Jeszcze tego samego dnia pojawiło się ogłoszenie, że za dwa dni odbędzie się koncert i impreza taneczna. Natychmiast rozpoczęło się polowanie na osoby towarzyszące. Niektóre dziewczyny rzucały Harry'emu i Jayowi znaczące spojrzenia, jednak oni nie zwracali na to uwagi, siedząc przy śniadaniu.
— Stary, zakochałeś się i temu nie przecz — szczerzył się Czarny.
— Wcale że nie!
— Zakochałeś i nie wmówisz mi, że jest inaczej.
— No dobra. Zakochałem się — jęknął załamany i walnął głową w stół.
— Która to? — Harry poklepał go po plecach, pokazują rządek zębów.
Jay spojrzał na niego niepewnie.
— Amanda.
— Amanda? Jaka Amanda?
— Przyjaciółka Marli.
Czarny otworzył usta z zaskoczenia, a po chwili wyszczerzył się szeroko.
— To ty się, człowieku, ciesz! Taka laska... Charakterek ma, wygląd też. Że też się wcześniej nie domyśliłem. Czekaj... Kiedy byłeś na randce? Jak Kizuś przyjechała, nie? — Jay pokiwał głową. — Z nią? — Znowu potwierdził. — No jasne, przecież przyłapała nas... ekhm! — Jay zaczął się śmiać, domyślając się dalszej części wypowiedzi Czarnego. — No, nieważne — zakłopotał się, zerkając na bok.
— Idź, ty diable! — Jay zrobił krzyż palcami wskazującymi w jego stronę. Zaśmiali się jak głupki. — Ściągasz Marlę na złą stronę!
— Eeeej, my nic takiego nie robiliśmy! — oburzył się.
— Ehe...
— Idiota. A poza tym nie zmieniaj tematu.
— No co tu mówić? — burknął Jay.
— Ja pierdzielę, przecież Marla mi jeszcze gadała, że Amanda umówiła się z jakimś znanym w szkole kolesiem. Ty durniu — dodał do siebie. — Nawet Amanda się o ciebie pytała.
Jayowi zabłysły oczy.
— Serio? A co mówiła? — zaciekawił się.
— Ale cię wzięło — wyszczerzył się Czarny. — Najpierw przyznaj, czy ją zaprosiłeś na koncert.
Jayowi mina zrzedła.
— Nie — mruknął. — Pewnie da mi kosza i powie, żebym spadał. — Umilkł, bo do Harry'ego podeszła jedna z jego fanek.
— Co znowu? — spytał zrezygnowany.
— Pójdziesz ze mną na koncert? — zapytała ze słodkim uśmiechem.
CZYTASZ
Harry Potter i Mrok Dnia
FanficHarry za wszelką cenę chce pokonać Voldemorta, nawet kosztem własnego życia. Opowiadanie nie jest moje, ja je tylko publicznie udostepniam! Autor: Bully Oryginał: http://hp-i-sila-zycia.blogspot.com/p/blog-page.html Okładka: @Aguslawa