Rozdział 5 - Testament

1.2K 57 2
                                    

W dzień wypisu ze szpitala po Harry'ego przyszedł pan Weasley. Nie czuł się jeszcze zupełnie zdrowy, jednak bardzo się ucieszył, że może już wrócić do swoich najbliższych. W kuchni siedział Remus w towarzystwie Tonks i Moody'ego. Pani Weasley właśnie stawiała na stole herbatę i domowe ciasto. Po chwili rozmowy Szalonooki oznajmił:  

— Znaleziono testament Dumbledore'a. Odczytanie odbędzie się na Grimmauld Place o osiemnastej. 

— Harry'ego trochę zaskoczyło, gdy z kolejnym zdaniem zwrócił się do niego: 

— Potter, ty również masz się zjawić. Skinął głową z mętlikiem w głowie. Nie miał pojęcia, dlaczego miał się zjawić na odczytaniu testamentu Dumbledore'a. Czyżby dyrektor coś mu zapisał? 

Skierował się do pokoju Rona, gdzie zastał swoich przyjaciół. Powiadomił ich o tym, czego dowiedział się od Moody'ego, więc postanowili, że do Kwatery Zakonu Feniksa pójdą razem z nim.Dzień później z niechęcią skierował się do kominka, skąd miał się przenieść na miejsce odczytania testamentu dyrektora. Dom nie zmienił się w żadnym stopniu, choć zdążyła się już zebrać dość gruba warstwa kurzu. Harry miał świadomość, że od śmierci Syriusza nikt tutaj nie mieszkał. Tymczasowo miejsce dyrektora w dowodzeniu Zakonem zajęła McGonagall, która miała wiele informacji o krokach zmarłego z tego względu, że była jego zastępcą w szkole i miała z nim stały kontakt. Ze słów pana Weasleya wynikało, że wszyscy liczą na wskazanie w testamencie nowego zastępcy dyrektora na stanowisku przywódcy stowarzyszenia. Większość Zakonu była już przy stole w jadalni. 

Ginny usiadła obok Harry'ego, który czuł lekki stres spowodowany niewiedzą. Odczekali na pojawienie się ostatnich osób, które miały być obecne przy odczytaniu ostatniej woli Dumbledore'a. Kiedy już upewniono się, że zjawili się wszyscy, powstała McGonagall.

— Jak wszyscy doskonale wiecie, spotykamy się tutaj, ponieważ odnalazłam testament Albusa. 

— Sięgnęła po leżącą na stole kopertę, otworzyła ją i zaczęła czytać: 

— Ja, Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore, będąc w pełni władz umysłowych i świadomy swoich czynów, oświadczam, iż chciałbym, by po mojej śmierci cały mój majątek został przekazany na rzecz Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart z nadzieją, że przysłuży się on moim następcom przy piastowaniu tego stanowiska. Harry'emu Jamesowi Potterowi pozostawiam moją myślodsiewnię, z nadzieją, że pomoże mu ona w rozwiązaniu zagadki. Chciałbym również, aby stanowisko przywódcy Zakonu Feniksa przejął Harry James Potter.Harry wytrzeszczył oczy na McGonagall. Zakonnicy zerkali na siebie ze zdumieniem. Ron, Hermiona i Ginny wbili w bruneta zszokowane spojrzenia. W pomieszczeniu zapadła cisza, gdy tym akcentem odczytywanie testamentu się zakończyło. Wszyscy spojrzeli na Harry'ego, który nadal nie był w stanie nic z siebie wydusić.

— Harry, czy zgadzasz się zostać nowym przywódcą Zakonu Feniksa? 

— spytała McGonagall, równie zaskoczona, jak pozostałe osoby.Chłopak patrzył na nią przez moment, jakby nie zrozumiał pytania, jednak wokół niego rozgorzała dyskusja. Fred i George natychmiast poparli wybór Dumbledore'a.

— Chłopak jest za młody, żeby zająć się taką sprawą.

— To za duża odpowiedzialność.

— Nawet nie jest w Zakonie.

— Wiedziałem, że miał poczucie humoru, ale żeby aż tak... — mruknął Harry.

Remus siedzący naprzeciwko niego parsknął krótkim śmiechem. Brunet wymienił z nim spojrzenie wśród wielu podniesionych głosów. Wilkołak pochylił się w jego stronę i powiedział cicho:

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz