Rozdział 23 - W Ministerstwie Magii

718 47 3
                                    

Wraz z powrotem do Anglii na Harry'ego spadł obowiązek zorganizowania defensywy Hogwartu. Dał sobie dzień odpoczynku po wyczerpujących przeżyciach w Albanii, a później zabrał się za intensywną pracę. Zwołał zebranie Zakonu Feniksa, obmyślał wszystkie plany i zbierał informacje. Na spotkaniu oznajmił wszystkim członkom stowarzyszenia o tym, czego się dowiedzieli od Yaxleya. 

Przez całe zebranie Syriusz uważnie go obserwował i stwierdził z uśmiechem, że bardzo szybko nauczył się kierowania ludźmi. Na pierwszym spotkaniu, w którym brał udział po powrocie zza zasłony, dostrzegł, że chłopak jeszcze nie czuł się pewnie i bardzo liczył na pomoc swojego zastępcy, który znał Zakon o wiele lepiej niż on. Z czasem wszystko się zmieniło. Ludzie przekonali się do niego i wykonywali jego polecenia bez protestów. Chłopak słuchał tego, co wszyscy mieli do powiedzenia i brał pod uwagę ich zdanie i propozycje, nie pokazując, że jest wszechwiedzący. Jeśli po dowiedzeniu się, kto został zastępcą Dumbledore'a Łapa miał wiele wątpliwości, to teraz niemal bił brawo zmarłemu za taki wybór. Od początku trzymał kciuki za Harry'ego, ale zdążył go poznać i niezbyt widział go na pozycji kierującego Zakonem Feniksa. Był impulsywny i czasami działał bez przemyślenia. Do tego był młody i chociaż wielokrotnie stał twarzą w twarz z Voldemortem, nie miał zbyt dużego doświadczenia w tworzeniu taktyki i w bitwach. Z czasem zaczął się przekonywać do wyboru Albusa, tak jak pozostali Zakonnicy i pluł sobie w brodę, że wątpił w Harry'ego.

Przeniósł wzrok na Kingsleya, który mówił o ilości aurorów, którzy mogliby stanąć obok Zakonu w trakcie bitwy, jednak wyraźnie dał do zrozumienia, że w tej kwestii Harry powinien dogadać się z samym Ministrem Magii. Będzie ciekawie — pomyślał z rozbawieniem. Chłopak rozdał polecenia i zakończył zebranie, po którym porozmawiał jeszcze z Kingsleyem na osobności.

Dzień później Harry dostał informację o tym, że Kingsley umówił go na spotkanie z Ministrem Magii, a jeszcze dzień później szykował się do wyjścia w towarzystwie Remusa.

— Tylko bez żadnych pojedynków i przekleństw — powiedział Ron.

Harry spojrzał na niego z rozbawieniem.

— Zobaczycie w Proroku na pierwszej stronie: Pojedynek w Ministerstwie Magii: Scrimgeour kontra Potter. Walka na śmierć i życie. A pod spodem artykuł: Śmierciożercy? Nie! To Potter wpadł do Ministerstwa i rozwalił cały budynek, polując na samego Ministra...

Spotkało się to z wybuchami śmiechu, a później chłopak deportował się razem z rozbawionym Remusem. Wylądowali w zaułku niedaleko budki telefonicznej prowadzącej do Ministerstwa Magii. Weszli we dwójkę do środka i po odpowiedzeniu na pytania kobiety zjechali do atrium, gdzie poddali się kontroli. Harry czuł na sobie zaciekawione spojrzenie ochroniarza, a później ludzi, z którymi czekali na windę, jednak starał się to ignorować.

— Piętro pierwsze, Minister Magii i Personel Pomocniczy.

Po chwili stanęli oko w oko z sekretarką Ministra, która była tak podniecona spotkaniem z Harrym Potterem, że upuściła wszystkie papiery. Remus chrząknął, żeby się nie roześmiać na taką reakcję. Harry starał się to ignorować. Niemal pobiegła do gabinetu Ministra Magii, żeby powiadomić go, że ma gości. Po chwili weszli do środka. Pokój był przestronny i nie posiadał żadnych niepotrzebnych przedmiotów. Urządzono go w jasnych barwach i ze smakiem. Rufus Scrimgeour uścisnął im dłonie i nakazał usiąść.

— Co was do mnie sprowadza?

Remus sam był ciekawy, jak przebiegnie całe spotkanie, gdyż zdążył się dowiedzieć, że relacje pomiędzy Harrym a Ministrem Magii nie są zbyt polubowne.

— Mamy informację o tym, że za dwa tygodnie Voldemort planuje zaatakować Hogwart — odpowiedział spokojnie chłopak. — Bez pomocy aurorów nie ma szans na obronę szkoły.

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz