Rozdział 62 - "Don't stay"

687 44 1
                                    

W trakcie tygodnia, który spędzili na Grimmauld Place przed świętami, większość czasu wszyscy przeznaczali na sprzątanie. Harry'emu, Ronowi i bliźniakom sprawiało to trochę problemów, gdyż mieli mniej godzin na odnawianie Nory. Zostały już ostatnie detale, jednak nawet na nie potrzebowali trochę czasu. Czas spędzany przy sprzątaniu często kończył się różnorodnymi wypadkami i wybuchami śmiechu. Pewnego dnia, gdy Czarny z Ronem i Łapą sprzątali jakiś nieużywany od piątej klasy pokój, rudzielec otworzył szafkę i dał nogę, zanim pozostała dwójka zorientowała się, o co chodzi. Usłyszeli zza drzwi jego krzyk, że zrobi herbatę. Zdumieni Syriusz i Harry podeszli do szafki i wybuchnęli śmiechem, widząc olbrzymie pająki. Czarny zaczął wołać Rona, ale ten się nie pojawił, więc musieli radzić sobie sami. Gdy wreszcie cały pokój błyszczał, postanowili odpocząć, zanim pani Weasley zobaczy, że nie mają nic do roboty.

— Zaprosiłem kogoś na święta — powiedział w pewnej chwili Harry.

— Kogo?

— Amy.

Syriusz przez chwilę w ogóle się nie odzywał, czym rozbawił Harry'ego.

— To fajnie — stwierdził wreszcie.

— Wiedziałem, że się ucieszysz — zaśmiał się.

Zanim zdążyli to przedyskutować, w swoje sidła złapała ich pani Weasley.

Dzień przed świętami był bardzo radosnym dniem dla Harry'ego, Rona i bliźniaków. Właśnie wrócili z budowy, która dzisiejszego dnia została zakończona. Śmiali się z byle czego, a ze zwykłego sprzątania potrafili zrobić niezłą zabawę. Po jakimś czasie zamknęli się we czwórkę w pokoju pod pretekstem ogarnięcia kolejnego pokoju. Pozostali siedzieli w jadalni, rozmawiając na różnorodne tematy. Pani Weasley kręciła się po kuchni, gdzie razem z Fleur piekły ciasta. W odwiedziny wpadli również Jay oraz Alex i to oni jako pierwsi usłyszeli hałas dochodzący z góry.

— Co oni tam robią? — zdziwił się Jay.

— Czuję, że szaleję — odpowiedział Alex z błyskiem w oku.

Wszyscy powymieniali ze sobą spojrzenia, a następnie zerwali się z krzeseł i pognali do pokoju. To, co tam zobaczyli, odebrało im mowę. Wraz z otwarciem drzwi do ich uszu wdarła się głośna muzyka i ryk, który prawdopodobnie miał być śpiewem. Harry, Ron, Fred i George wynaleźli skądś czarne peruki z włosami za ramiona. Ron stał przy biurku i udawał, że gra na klawiszach, Fred rozstawił wokół siebie mnóstwo garnków, w które trzaskał patykami, a George udawał, że gra na gitarze, chociaż w dłoniach trzymał miotłę. Harry z kolei zaopatrzył się w ogórek, do którego śpiewał. Reszta twardo mu wtórowała. Nikt nie wątpił, że mają nieźle w czubach.

...Forget our memories

Forget our possibilities

What you were changing me into...

Harry wydzierał się najgłośniej i wszyscy z zaskoczeniem musieli przyznać, że ma świetny głos, chociaż alkohol robił swoje.

...Don't stay

Forget our memories

Forget our possibilities

Take all your faithlessness with you

DON'T STAY!

Najwyraźniej Ron, Fred i George stracili siły na ciągłe śpiewy, gdyż zamilkli ze śmiechem na ustach. Czarny uratował ich honor i śpiewał dalej, wprawiając wszystkich w zdumienie.

...I don't need you anymore

I don't want to be ignored

I don't need one more day

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz