Rozdział 20 - Albania

752 48 4
                                    

Harry wiedział, że nie ma powodu, żeby przekładać oglądanie wspomnień pozostawionych przez Dumbledore'a. Im szybciej zostaną zniszczone horkruksy, tym szybciej pozbędą się Voldemorta, dlatego też postanowił zabrać się za odnalezienie kolejnego z nich. Odetchnął głośno, pochylając się nad myślodsiewnią i zagłębił się w pierwsze wspomnienie byłego dyrektora szkoły. Okazało się, że było ono nietrafione, gdyż wskazywało na to, że młody Tom Riddle pracował po szkole w sklepie Borgina i Burkesa, o czym już wiedział. Najwyraźniej przekazano mu wszystkie wspomnienia, łącznie z tymi, które były już nieistotne.

Kolejne z nich było konkretniejsze. Harry wylądował w sklepie, do którego wpadł przez kominek w trakcie swojej pierwszej podróży Siecią Fiuu. Dostrzegł właściciela sklepu rozmawiającego z młodym Tomem.

— Więc dokąd się wybierasz, Tom? — zagadnął starszy mężczyzna.

— Do Albanii.

— Do Albanii? — zdumiał się. — W jakim celu, jeśli można spytać?

Chłopak uśmiechnął się.

— Według mojego przyjaciela są tam niezwykle magiczne obiekty do obejrzenia, dlatego chcemy się tam wybrać i trochę je przebadać.

Rozmowa trwała, jednak nie padła żadna konkretna nazwa miejscowości lub chociażby innego punktu orientacyjnego, którym mogliby kierować się w swojej wyprawie. Gdy tylko wynurzył się z myślodsiewni, przeanalizował jeszcze raz całą rozmowę, którą przed chwilą usłyszał, lecz jedynym potwierdzeniem było to, czego się spodziewał: Albania. Harry wiedział, że to musi mieć znaczenie, skoro tak wiele razy padała nazwa tego państwa. Tym bardziej, że już jako młody chłopak Riddle się tam wybierał.

Zanurzył się w jeszcze kolejnym wspomnieniu i miał szczerą nadzieję, że tym razem trafi na konkretne informacje. Nie zawiódł się. Wylądował w gabinecie dyrektora Hogwartu. Albus Dumbledore siedział w swoim fotelu, a jakaś kobieta w średnim wieku krążyła po pomieszczeniu.

— Wszyscy jesteśmy przekonani, że Sam-Wiesz-Kto powróci, ale już teraz, Albusie? — mówiła z niedowierzaniem.

— Harry skutecznie przeszkodził mu w powrocie do pełni sił. Powinniśmy być mu wdzięczni. Nie każdy jedenastoletni chłopak porwałby się z motyką na słońce, wiedząc, co może się stać.

— Co teraz się z nim stało? Na pewno nie zniknął.

— O tym jestem przekonany — uśmiechnął się. — Dotarły do mnie plotki o puszczy albańskiej, w której się ukrywał i skłaniam się do tej wersji. Zapewne profesor Quirrell właśnie tam go odnalazł.

— Tak, również słyszałam o tych plotkach. Rzekomo w południowej części kraju w jaskiniach na terenie Ogren, ale równie dobrze mogą mówić, że jest w USA — odparła kobieta ze zmarszczonymi brwiami. — Myślisz, że ponownie tam się ukrył?

— To całkiem prawdopodobne.

Gdy tylko Harry wyłonił się w myślodsiewni, zapisał nazwę wymienioną przez kobietę na pergaminie, żeby o tym nie zapomnieć. Nie miał pojęcia, czy była to prawda, jednak po obejrzeniu innych wspomnień, które nie wniosły nic nowego, musiał to sprawdzić. Być może dyrektor również nie był pewny tej wersji, jednak w jakimś celu pozostawił to wspomnienie. Dla świętego spokoju.

Zszedł do jadalni, gdzie pani Weasley przygotowywała obiad wśród głośnych rozmów innych domowników. Harry postukał z zamyśleniem paznokciami w blat stołu.

— Chyba coś mam — mruknął do Hermiony. — Horkruksy — dodał ciszej, gdy spojrzała na niego pytająco.

— Oglądałeś? — zapytała szeptem, więc skinął głową.

Harry Potter i Mrok DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz