I wszystko staje się jasne 😍

494 39 10
                                    


Zaplanowane wcześniej dwa dni pracy mojego brodacza zmieniły się praktycznie w cały tydzień, gdyż w czasie weekendu udało mu się przesunąć wszystkie spotkania z przyszłego tygodnia, tak by po wyjściu ze szpitala pani Anny do domu, był na miejscu cały czas. Było to bardzo dobre rozwiązanie, gdyż teraz jest pod opieką medyczną dwadzieścia cztery godziny na dobę, a na farmie w pierwszych dniach, będzie miała nas wszystkich i oczywiście pielęgniarkę Zoe. W każdym razie oboje nas czekał intensywny czas pracy, ale zupełnie różny, ja na nauce poprawy sprawności mamy Janka, a on sam w swoich sprawach biznesowych. Tydzień pracy jednak zapowiadał się krótszy, gdyż już w piątek było święto narodowe zwane Dniem Australii, Australian Day*.  Każdego roku dwudziestego szóstego dnia stycznia, Australijczycy, celebrują założenie przez kapitana Artura Phillipa pierwszej osady w Australii, oczywiście karnej, ale kto dziś widzi w tym coś złego. Musieli od czegoś zacząć.

W każdym razie całemu tygodniowi poprzedzającym ten wyjątkowy dzień towarzyszą różnego rodzaju imprezy okolicznościowe. Australijczycy spotykają się na plażach, parkach świętują, grillują, bawią się całymi rodzinami czy z przyjaciółmi. W tym roku wypada on w piątek i całe Sydney będzie zakorkowane, a w porze lanczu rozpoczną się defilady, pokazy wojskowe, wyścigi statków, zawody surfingowe, czyli istny szał imprez w terenie dla każdego! Dokładnie dla każdego człowieka, małego, dużego, czarnego, białego, bez wyjątku, gdyż Australia to kraj gdzie każdy człowiek jest ważny i ma się tutaj czuć dobrze. Z tego względu, w jak najwcześniejszych godzinach tego, pierwszego i świątecznego dnia weekendu, jeśli lekarz prowadzący zezwoli, wracamy we czwórkę na Farmę Petra. Ależ ja się stęskniłam za tym nowym dla mnie miejscem, dziwne, bo nie wzdycham za mieszkaniem i tym wszystkim, co zostawiłam w Polsce.

– Janku, muszę ci się przyznać do czegoś – zaczęłam trochę nieśmiało przy poniedziałkowym śniadaniu.

– Niestrasz mnie – udawał, że przeraził się moimi słowami, jednak jego oczy się śmiały.

– To nie to, co myślisz, chodzi mi o to, że tęsknię za Farmą Petra imam nadzieję, że ze zdrowiem twojej mamy będzie wszystko dobrze iże w piątek będziemy już... – bałam się, a może jest jeszcze za szybko na powiedzenie tego słowa.

– ... w domu? – pokiwałam twierdząco.

Pocałował mnie delikatnie w usta i przytulił.

– Nawet nie wiesz, jak ogromnie jestem szczęśliwy, że tak uważasz. Bałem się, że nie poczujesz się tam jak u siebie, a i mam nadzieję, że jak poznasz wszystkie pory roku na farmie, dalej będziesz tak uważała – zaśmiał się.

– Straszysz mnie? – zapytałam, ale wiedziałam, że żartuje.

– Nie, mówię jak najbardziej poważnie! – Nie potrafił jednak zachować powagi i na jego ustach pojawił się szczery uśmiech.

– Nie wierzę ci Panie Szabo! – Zerwałam się, przerywając tę poranną sielankę, gdyż w moim żołądku rozszalało się tornado i to zupełnie nie związane z motylami – przepraszam – jęknęłam i wybiegłam do łazienki, zamykając drzwi.

– Co się stało? – usłyszałam zaniepokojony głos.

Szums puszczania wody w sedesie zagłuszył na chwilę, dochodzący z zamkniętych drzwi, zaniepokojony głos oraz pukanie brodacza.

– Kompletnie nic, ale musiałam przerwać te miłosne poranne pogaduchy, bo wiem, do czego by doprowadziły, a nie masz czasu, twoje spotkanie jest za godzinę – ale głupie tłumaczenie, Sylwio ogarnij się. – Wezmę prysznic i jestem gotowa, daj mi kwadrans.

–Ja mam dużo czasu i też jestem gotowy.

Tak wiem, ale ja muszę uspokoić żołądek i pozbierać myśli. Boże kochany, przecież testy nic nie wykazały, ale jest mi niedobrze i wszystko dookoła bardzo intensywnie pachnie, nawet woda pod prysznicem ma smak... wody?! Sylwio, myśl jak to sprawdzić, czekaj, bez zabezpieczenia było tylko raz, zaraz po imprezie świątecznej w parku z pracownikami, to ... to chyba będzie jednak piąty tydzień? Nie, nie będę o tym teraz myśleć, Ivon dziś ma zadzwonić i poproszę by umówiła mnie na wziytę u lekarza. Bez zbędnej paniki, spokojnie, może to z nerwów. Chociaż tak intensywnie nigdy nie było z tego powodu. Imbir, muszę kupić jakiś napój imbirowy, Zoe mówiła, że to jest dobre na początki. Tak zrobię.

Miłość na AntypodachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz