Sylwia wylatuje do Australii, by zaopiekować się ciotką Viki po operacji. Marzy też, by ten wyjazd okazał się szansą na zmianę jej nudnego życia, jakie wiodła w Polsce. Sprawa wydaje się prosta, ale już w samolocie zaczynają się problemy, gdy spotyk...
W milczeniu, trzymając się za ręce, weszliśmy do apartamentu, który tak jak się spodziewałam, był ogromny, nowocześnie urządzony w podobnym stylu i kolorystyce, w której urządzona była sala bankietowa. Jednak moje zainteresowanie nim uleciało, gdyż całą uwagę skupiłam na cichym towarzyszu. Tuż po przekroczeniu progu salonu, puścił moją dłoń, po czym podszedł do barku, nalał sobie bursztynowego trunku, który wypił natychmiast, uzupełnił szklankę alkoholem.
- Przepraszam, czy może ci też zrobić drinka? - O wreszcie dotarło do niego, że tu jestem, ależ Pan domyślny, Panie Szabo.
- Nie, dziękuję, ale jedną rzecz możesz dla mnie zrobić.
- Jaką?- w końcu spojrzał mi w oczy.
- Może w końcu wydusiś z siebie, co cię męczy, albo kto? Jesteś wyraźnie spięty i milczący od blisko dwóch godzin, czyli od momentu, w którym wróciłeś po wykonaniu telefonu. Masz jakieś złe wiadomości, coś w domu, z mamą?
- Nie, to był telefon od Willa, który złożył codzienny raport. Przepraszam, że CIę zdenerwowałem — jego oczy lekko złagodniały, odetchnął jakby z ulgą — usiądź, proszę.
Odłożył szklankę z burbonem na ławę, rozwiązał muchę, rozpiął dwa górne guziki od koszuli, zdjął marynarkę, którą rzucił na kanapę, odpiął spinki przy mankietach, podwinął rękawy koszuli do łokci i ponownie wziął alkohol. Usiadł w fotelu, naprzeciwko mnie i przewiercał mnie na wylot swoimi ciemnymi oczami.
- To o co chodzi, zrobiłam albo powiedziałam coś nie tak dziś wieczorem? To moja wina, pewnie chcesz ...
Zerwać! On chce zerwać, to koniec, tylko pewnie nie wie jak mi to powiedzieć.
- Nie kochanie, nie ma mowy tu o twojej winie, wręcz przeciwnie – wstał dość energicznie i uklęknął przede mną, wziął moje dłonie w swoje, ucałował w knykcie, podniósł głowę, by spojrzeć mi w oczy. Widziałam w nich miłość czy raczej chciałam ją w nich widzieć?
- Nie rozumiem – pogubiłam się totalnie, a przecież alkoholu mało dziś wypiłam, to nie zamroczenie nim.
- Za to ja zrozumiałem, że jestem idiotą! I wiesz co, dziś ponownie ktoś zwrócił mi na to uwagę i ja w końcu zdałem sobie sprawę,jakie spotkało mnie szczęście i to dwukrotnie. Po pierwsze to sam zbieg okoliczności, przypadek czy zrządzenie losu zadbało o to, bym poznał Cię w samolocie, a po drugie to, gdy zawaliłem tam temat w czasie pierwszego spotkania, to i tak nasze rodziny zadbałyby o to, byśmy ponownie się spotkali. I powiem coś banalnego, ale jesteś najcudowniejszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała. Boże, jakim ja jestem szczęściarzem!
- To dlaczego wydaje mi się, że jest inaczej?
- Bo jeszcze nie wie jak mam Cię do siebie przekonać i od czego zacząć.
Dopił resztkę alkoholu, odstawił odrobinę za głośno szkło, wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. On pije, a mi się zaczęło kręcić w głowie. Do czego chcesz mnie przekonać? Szabo, wyduś to, nim wypijesz całą butelkę.
- Gdy wróciłem z lobby na salę, zobaczyłem Cię w objęciach innego mężczyzny i bardzo mi się to nie spodobało. Wręcz wściekłem się na siebie, na niego! Alex to mój dobry znajomy i wiem też, jak traktuje kobiety.
- Nie rozumiem, jaki to ma związek ze mną, przecież my tylko tańczyliśmy ze sobą kilka kawałków. Ciebie nie było i siedziałam sama przy barze, a on się tylko mną zaopiekował. Nic między nami nie zaszło.
Niewiem, dlaczego czułam potrzebę tłumaczenia się, a przecież wcześniej sama chciałam zagrać mu na nosie, a teraz żałuję? Chyba dotarło do mnie, że temat zdrady już przerabiał z Sonią i Stivenem. Chciałam powiedzieć coś, co go uspokoi, coś o moich uczuć wobec niego, ale najnormalniej w świecie teraz ja zamilkłam, gdyż nie wiedziałam jakich słów użyć. Milczałam.
- Taylora bawi zdobywanie kobiet, a gdy już to osiągnie, znudzony nagrodą, rzuca ją i wyrusza na kolejne łowy.
- Janku, ja nie jestem podatna na czarujący uśmiech, wygląd zewnętrzny, status społeczny czy zasobność portfela, to jest, nie przeczę, pomocne w codziennym życiu, ale chyba zdążyłeś ...
Stanął przede mną, pociągnął mnie delikatnie za ręce, bym mogła wstać, wziął moją twarz w swoje dłonie, ujrzałam jego brązowe radosne, pełne miłości, oczy.
- Wiem, jesteś cudowną kobietą i to ja każdego dnia mam ci to powtarzać, a nie pozwalać by jakiś Alex czy inny facet mówił to mojej kobiecie, tańczył i trzymał ją w ramionach. Nie chcę Cię stracić, przy tobie moje życie stało się pełne. Ja chcę zasypiać i budzić się przy Tobie.
Poczułam, że to najpiękniejsze wyznanie miłości, jakie mogłam usłyszeć w tej chwili. Motyle znowu rozpoczęły wędrówki po całym ciele. Nie usłyszałaś, kocham Cię i czy chcesz wyjść za mnie? Sylwio, obudź się! Mój mentorski głos przeszkadzał mi radować się tymi cudownymi chwilami. Poczułam usta delikatnie całujące moje, jego zarost przyjemnie łaskotał moja twarz. Pogłębiając pocałunek, poczułam alkohol, który mnie tylko bardziej nakręcił. Zarzuciłam mu swoje dłonie na jego ramiona, a on dostając przyzwolenie, wziął mnie na ręce i udał się w stronę sypialni. Nasze ruchy stały się bardziej namiętne, obydwoje wzajemnie zaczęliśmy się rozbierać. Gdy suknie opadła i zostałam w samej bieliźnie, usłyszałam jęk i dość głośne wyrzucenie powietrza z płuc Janka.
-Jaka jesteś piękna.
Nie wiem skąd, ale nabrałam odwagi i zaczęłam rozpinać jego spodnie, ściągnęłam je, zostawiając bokserki z wybrzuszeniem wskazującym na gotowość do spełnienia naszych miłosnych uniesień. Uśmiechnął się i delikatnie pchnął mnie na ogromne łóżko, nad którym wisiało lustro, w którym mogłam zobaczyć odbicie naszych pięknych ciał.
- Dziś w nocy najpierw zajmę się Tobą.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
I jak Kochani spodobał się rozdział, Brodacz ogarnął się,
będą jakieś porządne oświadczyny, którym Sywlia nie będzie mogła się oprzeć.
Jeszcze trochę będzie wzlotów i upadków.
Bądzcie ciepliwi, następna część dopiero w okolicach wtorku.