Epilog

1K 52 32
                                    



Moja dokładnie rok odkąd przyleciałam do Australii. Dwanaście miesięcy, które przewróciło moje życie do góry nogami, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nowy kraj, nowi przyjaciele i kochana, bardzo kolorowa rodzina. Były też chwile grozy, które udało się zażegnać i już nie zagraża mnie i moim bliskim niebezpieczeństwo. Jednak najważniejsze w tym wszystkim jest to, że odnalazłam na tym ogromnym kontynencie, największe szczęście w życiu ,dwie miłości, pierwszą z nich jest mój mąż Janek, a drugą moja córeczka Lilly, która przyszła na świat przeszło dwa miesiące temu. 

W tym czasie mój mąż rozwiną jeszcze bardziej swoją firmę Trec z panelami słonecznymi i wykorzystywaniem enegii słonecznej, znowu musiał otworzyć biuro w miasteczku i zatrudnił dwóch młodych menagerów, którzy pod okiem Justyna prężnie działają. Janek pracuje dużo, ale ku naszemu zadowoleniu większość tych obowiązków wykonuje zdalnie, więc jest praktycznie cały czas na farmie Petra, w naszym domu. Sporadycznie pojawia się w Jamberoo czy tak jak dziś w Sydney, by podpisać jakiś kontrakt. Mój sklep internetowy ma teraz przerwę, ponieważ jestem na urlopie macierzyńskim, ale to wcale nie oznacza, że się nudzę o nie, dalej dziergam, farbuję wełny, opracowuję nowe schematy, by pełną parą wrócić jak tylko będzie to możliwe. Ivon, aż piszczy i czeka na mój powrót,bo ma plan na naszą współpracę. Nasz dom przeszedł również gruntowy remont, wzbogacił się o nowe skrzydło, bo powiększająca się rodzina potrzebuje większej przestrzeni, jak to brodacz określił. O tak, w Australii jest jej całkiem sporo, ale zapewnenie o to mu chodziło, Szabo ma pewnie plan na wielodzietną rodziną, ale co ma być, to będzie.

Właśnie idę do pokoju małej, gdzie pewnie zastanę troskliwego ojca, który z miłością i pasją, opowiada bajkę na dobranoc. Bajkę zmyślankę o pięknej królewnie, która wyruszyła w podróż do dalekiego kraju i na początku swej wyprawy poznała króla o czarnych oczach. Pokochali się od pierwszej chwili i choć było sporo zawirowań, udało się im, je wszystkie usunąć. Z ich pięknej i czystej miłości, powstało wiele wspaniałych wydarzeń, a nawet cudów więc dobra wróżka, strażniczka miłości podarował im złote nasionko, które zasiali i przez dziewięć miesięcy pielęgnowali. Pewnego dnia, już całkiem ciepłego dnia wiosny*, urósł piękny liliowy kwiat, a w nim kołyska z malutką dziewczynką, ich córeczką Lilly.  W ich królestwie zapanowała wielka radość, która trwa i, trwa i trwa, każdego dnia.

Myślałam, że czas wzruszeń mam za sobą, a po porodzie hormony się uspokoją, ale nic bardziej mylnego, każdy dzień z Jankiem i naszą córeczką jest dla mnie kolejną dawką emocji, oczy pełne łez mam praktycznie cały czas, a serce moje puchnie z ogromu miłości. Mam cudowne życie.

Tak jak się spodziewałam, przywitał mnie najbardziej rozczulający widok na świecie. Brodacz, który dziś w wydaniu poważny biznesmen, a nie farmer, gdyż w spodniach garniturowych, w śnieżnobiałej koszuli z podwiniętymi rękawami, siedzi w parterze z małą, którą trzyma w swoich umięśnionych ramionach, tak ostrożnie i w takim skupieniu jakby dzierżył w dłoniach najcenniejszą i bardzo kruchą porcelanę.
Mała od kilku dni jest w swoim pokoju, a Szabo podjął się nocnego chodzenia i gdy tylko usłyszy kwilenie, wstaje i zajmuje się małą, przynosi mi do karmienia. Super tata, mąż i niania w jednym. Jest to widok wzruszający najbardziej na świcie, duży, przystojny mężczyzna z dzieckiem w ramionach. Kocham, kocham, kocham...

– Bajka zmyślanka, jak z życia wzięta – powiedziałam, siadając obok niego i opierając moją głowę o jego ramię – ciekawe czy za kilka lat,też tak będziesz się zajmował naszą córką?

– Na zajmowanie się moimi dziewczynami zawsze będę miał czas.

– Wiem kochany – pocałowałam go czule w ramię.

– Jest z nami już przeszło dwa miesiące i to będę nasze wspólne świętawe trójkę, już nie mogę się doczekać, mam dla niej fantastycznyprezent i dla jej mamy również.

Miłość na AntypodachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz