Sylwia wylatuje do Australii, by zaopiekować się ciotką Viki po operacji. Marzy też, by ten wyjazd okazał się szansą na zmianę jej nudnego życia, jakie wiodła w Polsce. Sprawa wydaje się prosta, ale już w samolocie zaczynają się problemy, gdy spotyk...
Tydzień minął na rozmijaniu się z Jankiem w ciągu dnia, gdyż sprawy patentu, zakładania firmy Adama, a tym samym przenoszeniu spraw zawodowych brodacza na farmę, trochę się przedłużyły, w związku z trwającym sezonem urlopowym w Australii. Za to noce były tylko nasze, po których przez cały dzień uśmiech nie schodził mi z ust. Może to dobrze, że tak rozłożyły się sprawy zawodowe braci Szabo, mogłam na spokojnie skończyć kocyk dla małej Evy. Naprawdę było spokojnie, bo Tina udobruchana i pogodzona z młodym urządzała i zarządzała wszystkim w nowej firmie Adama. Muszę przyznać, że dziewczyna, gdy ją widziałam, była radosna i pewna siebie. Janek mówił, że idealnie się sprawdza, więc o jej staż nie martwi się, poradzi sobie z pracą i młodszym Szabo świetnie. Ktoś musi go czasem przystopować, no i mieć go na oku! Za to on chodził wyraźnie wściekły, choć starał się tego nie pokazywać. Śmiałam się, że gdy pora upałów minie, ostudzi się Adam ze swej złości czy raczej bezsilności, że nie ma wpływu na to, co się wyrabia w jego firmie, sam się na to zgodził. Minie ta pogoda, wyraźnie służyła, będąc na farmie, mogłam do woli obserwować naturę, jaka mnie otaczała. Polubiłam białe papugi kakadu z charakterystycznym żółtym grzebieniem, które co rano w ilości około czterdziestu sztuk siadało na drzewie, gdzie ze sporej odległości mogłam podziwiać ten obraz z tarasu.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wieczorem zaś na balustradę przylatywały trzy mniejsze papugi zwane po polsku lorysami. Kolorowo upierzone ptaki, szybko się oswajają więc prawie pod koniec każdego dnia, przylatywały na kolację, którą im serwowałam.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mając w tygodniu sporo czasu wolnego, napisałam mejla do Joli i szefowej z życzeniami noworocznym, oraz przesłałam parę pomysłów, które mogą wykorzystać na zbliżające się walentynki. Liczyłam, że Pati będzie mieć na uwadze, moje dobre chęci i dalsze zaangażowanie, nie chciałam ich zostawiać samym sobie. Pomimo że jestem na urlopie, pamiętam o nich, o ich pracy i pasmanterii. Dalej nie wiem, czy wrócę do Polski, czy jednak zdecyduję się, że na nowe życie w Australii, ale dla dziewczyn, a przede wszystkim dla Joli chciałam jak najlepiej.
Ivon po powrocie z naszego wspólnego pobytu na plaży, dawała znać, że wróciła do pracy, oraz że czuwa nad Em, która dalej uparcie milczy, podobnie jak Taylor. Obiecałam, że jak będę w Sydney w czasie operacji pani Szabo, postaram się z je obie odwiedzić. Żona Paula suszyła mi głowę, że mam do wykorzystania karnet do klubu więc częściej do niej muszę wpadać.