Stoję na drodze do nikąd...

470 37 28
                                    


Krótko opowiedziałam Ivon moją sytuację, pomijając oczywiście nasz układ, który właściwie już dawno przestał istnieć.

– Ale czego się boisz tego, że jesteś w ciąży, czy, że raczej nie?

– Tego, jak zareaguje Janek, na wieść o ciąży, będzie czuł się w obowiązku, a ja nie chcę przymusu do ślubu z jego strony.

– Mnie się wydaje, że on nie czuje żadnego przymusu, wręcz przeciwnie ręce kleją mu się do ciebie, a wzrokiem pełnym ognia, ciągle za tobą wodzi. – Popatrzyła na mnie znacząco. – Wiesz, co mam na myśli?

Zarumieniłam się, na te słowa, bo może faktycznie czułam, że jest coś więcejmiędzy nami, ale dalej nie mogłam lub nie chciałam w to uwierzyć, gesty i czyny były ważne, ale pragnęłam jeszcze słów. Chciałam to usłyszeć...

– A ty będąc z nim, kwitniesz i w ogóle wydajesz się odmieniona – Ivon, aż cmoknęła z zadowolenia.

Boże, to aż tak widać, że mi z nim dobrze? Zarumieniłam się na bank!



– A ciąża moim zdaniem nic nie zmieni, wręcz przeciwnie Szabo się ucieszy.

– No właśnie ucieszy... jeszcze przed imprezą w hotelu zaproponował, byśmy się pobrali, bo właśnie mogę być w ciąży. Małżeństwo, zaś ułatwi mi legalny pobyt i możliwość pracy tutaj w Australii. Trochę wtedy posprzeczaliśmy się, ale zdecydowaliśmy jednak dać naszem uzwiązkowi szansę.

– Sama widzisz, no to, czym się martwisz?

– Ivon, ty wyszłaś za mąż z miłości, nic więcej się dla ciebie i Paula się nie liczyło. Ja bym również marzę o takim powodziezawarcia małżeństwa, a wiesz, co by Jankiem kierowało.

– Rozumiem, ale patrząc na ciebie i Johna, dalej będę się upierała, że łączy was więcej niż ci się wydaje. Uwierz mi, czasem najbardziej zainteresowani nie widzą, co mają przed nosem. – Pokiwała głową. – Moim zdaniem, John przejrzy na oczy, że jesteście dla siebie idealni.

– Dobrze nam razem pod każdym względem, to fakt, ale obawiam się, moje uczucie nie wystarczy za nas dwojga...

– Kochasz go? - wypaliła.

–Tak i nawet nie wiem, kiedy się zakochałam,– odpowiedziałam, zaskoczyłam nawet samą siebie tymm wyznaniem – przy nim czuję, że żyję, a tu w Australii, na farmie Petra, czy nawet w szpitalu martwiąc się, o panią Annę czuję, że jestem u siebie. To takie trudne, wszystko wywrócić do góry nogami. Boję się, tak bardzo się boję.


Wolna podała mi chusteczkę, bo nawet nie wiem, kiedy łzy zaczęły mi lecieć ciurkiem. Przytuliła mnie, dając mi czas, na wypłakanie się. Dobrze, że los postawił ja na mojej drodze tutaj w Australii. Może kiedyś odważę się, powiedzieć jej całą prawdę o układzie, jaki zawarłam z Jankiem, o którym wiedział tylko Karol. Właśnie, zdziwiłby się mój przyjaciel z Polski, bo wzięłam sobie jego słowa do serca i tak zaszalałam, że mogę być w ciąży. Co za paradoks Ivon nie mówię o układzie, a Karolowi o podejrzeniach mojego odmiennego stanu, bardzo źle mi z tym, oboje bardzo bliskie mi osoby okłamuję. Mam już tego dość, muszę w końcu wyrzucić wszystko z siebie, jak tylko Anna dojdzie do siebie, rozmówię się z Szabo, by powiedział prawdę o początku naszych związku, który mam nadzieję, przerodził się zdecydowanie w coś więcej, niż ustaliliśmy na pikniku świątecznym. Odetchnęłam z uczuciem ulgi w związku z powziętym postanowieniem i poczułam się odrobinę lepiej.

Miłość na AntypodachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz