Usłyszałam strzał, potem drugi, szarpnięcie, krzyki, iskry, ból... cisza i już nic mnie nie boli...
Boże drogi gdzie jestem, dlaczego czuję odrętwienie całego ciała, moje powieki wydają się takie ciężkie, że nie jestem w stanie ich otworzyć. Próbuję coś powiedzieć, poruszać ustami jednak coś mi nie pozwala tego zrobić. Może chociaż uda mi się ruszyć ręką, dłonią, palcem... Jednak coś czuję, jakieś ciepło, które rozlewa się od serca, aż do każdej części mojego sparaliżowanego ciała. To rozlewające się ciepło powoduję, że do moich uszu docierają dźwięki. Słychać pikanie jakiegoś urządzenia, sygnał przychodzących wiadomości SMS, wibracje telefonu, które od czasu do czasu zakłóca czyjeś nerwowe głosy, choć jeden mówiony jakby szeptem jest znajomy.
– Sylwio kochanie jesteś już bezpieczna, najwyższa pora się obudzić śpiąca królewno.Ja już nie śpię i wszystko słyszę, tylko jestem taka zmęczona, że aż nie mogę otworzyć oczu.
– Panie Szabo proszę na chwilę opuścić gabinet, lekarz zrobi badanie...
– Nigdzie się stąd nie ruszę! Nie ma mowy!
Janku, spokojnie, może lekarz da mi jakieś lekarstwo i pozbędę się tego braku sił. Pozwól mu zająć się mną i naszym dzieckiem.
– Jak pan uważa, ale proszę o cierpliwość, pańska narzeczona potrzebuje spokoju, by wybudzić się ze śpiączki i wrócić do pełnej sprawności – pielęgniarka przemawiała spokojnie – teraz doktor Yana musi zbadać pacjentkę.
– Przepraszam, jestem bardzo zdenerwowany i zmęczony, może faktycznie potrzebuję chwili, by się uspokoić i trochę wypocząć.
– Będąc zmęczonym, nie pomoże pan ani sobie, ani tym bardziej pani Sylwii, zapewniam, że po dokładnym badaniu jestem do pana dyspozycji – doktor Yana fachowo i stanowczo wyprosiła go z sali – widzimy się za dwie godziny, w moim gabinecie panie Szabo.
– Janku ja z nią zostanę – Viki uspokoiła brodacza – a ty weź prysznic, jesteś tu od trzech dni i nie opuszczałeś szpitala i jej łóżka, musisz koniecznie być very fresh* jak Sylwia się obudzi – ciociu dzięki, oby cię posłuchał.
Czuję, jak ciepłe dłonie Janka głaszczą czule moje palce i sama próbuję chwycić jego dłoń, tak bardzo za nimi tęskniłam. Tak bardzo się bałam.– Ale jak mam...
– Nie zostawimy jej samej ani na jedną minutę – Tina przerwała brodaczowi, też tu jesteś kochana?
Dlaczego oni są tacy poważni, czy ja umarłam? Nie, przecież wszystko słyszę i czuję, tylko nie mogę się ruszyć.
– Słuchaj John, pokój obok jest do twoje dyspozycji, weź prysznic, załóż czyste ubranie, prześpij się z godzinę, bo się wykończysz i sam wylądujesz na łóżku obok. Chodź starszy bracie ze mną, dziewczyny tu zostaną – Adam oczywiście też jest i kto tu jest niedorosłym szczeniakiem?
Przypomnę ci to kiedyś brodaczu jeden. To naprawdę mądry i dojrzały facet! Wiadomo, przecież to młodszy Szabo. Idź Janku, ja jestem pod dobrą opieką. Chociaż cię nie widzę, ale podejrzewam, że kiepsko wyglądasz tyle nocy bez snu, w nerwach i strachu o mnie.
– Jak coś ulegnie zmianie, powiadomimy cię, honey* synku – o słyszę, że Viki całkiem przejęła się rolą, bardzo dobrze.
Ja też jestem taka zmęczona, teraz tak bardzo potrzebuję odpoczynku, może moje ciało poczuje się lepiej, odrętwienie przejdzie, a oczy w końcu uda mi się otworzyć by mój wzrok mógł zatopić się, w ciemnych źrenicach mojego drwala, poznanego w samolocie linii ElL...
Nie, nie dotykajcie mnie, zostawcie mnie i moje dziecko, precz łapy od nas! Wszędzie czarno, dlaczego tu jest tak ciemno i głucho, gdzie mnie teraz przenieśliście. Moje dziecko, muszę je ochronić, Janku uratuj nas, nie...!
Jaki piękny ogród, malwy, mieczyki, róże, mały wodospad i te fascynujące drzewa, całe w fioletowych kwiatach, gdzieś już takie widziałam. Krzewy gardenii, czerwone klony, wierzby płaczące, lilaki. To tylko część roślin, które znam z nazwy, niektóre gatunki widzę pierwszy raz w życiu, a ich kolorystyka i rodzaj kwiatów zachwycił i zaskoczył mnie, choć myślałam, że dużo już widziałam. Jeszcze nigdy nie spotkałam tak różnorodnej roślinności w jednym miejscu, to jest wręcz nie możliwe, by wszystkie te kwiaty, drzewa i krzew kwitły w jednym i tym samym momencie. Cztery pory roku i wszystkie kontynenty świata, abstrakcyjne połączenie, to zdecydowanie cud natury. Muszę się temu przyjrzeć z bliska i powąchać, dotknąć, poczuć to magiczne miejsce każdym zmysłem. Tylko kilka metrów dzieli mnie od ażurowej bramy ze złotą klamką, do tej anielskiej przestrzeni, tak to musi być enklawa dobrych dusz. Dziwne, bardzo dziwne, ale coś mnie trzyma w miejscu, niby idę, stawiam kroki, a ten egzotyczny raj się oddala. Im bardziej staram się, wyciągam dłonie i chcę ruszyć stopami, jakaś siła ciągnie mnie w przeciwną stronę.
Nie, jeszcze nie teraz, Sylwio wracaj!
Kto to powiedział? Dlaczego zrobiło tak zimno i szaro? Gdzie podział się ten cud przyrody, moja oaza spokoju?
– Kim jesteś? To ty mnie wołałeś? – Piękny mężczyzna w białej szacie stał z założony rękami na piersiach i z łagodnym wyrazem twarzy spoglądał na mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/227494868-288-k230186.jpg)
CZYTASZ
Miłość na Antypodach
RomanceSylwia wylatuje do Australii, by zaopiekować się ciotką Viki po operacji. Marzy też, by ten wyjazd okazał się szansą na zmianę jej nudnego życia, jakie wiodła w Polsce. Sprawa wydaje się prosta, ale już w samolocie zaczynają się problemy, gdy spotyk...