Jaki ojciec, taki syn (pierworodny) 😘

495 36 21
                                    


Annę do szpitala imienia Królowej Wiktorii * w Sydney przywiozła specjalna karetka, towarzyszyła jej pielęgniarka Zoe. My z Jankiem pojechaliśmy za nimi, praktycznie w czasie drogi nie rozmawialiśmy, czuć było w powietrzu nerwową atmosferę. Wiedziałam, że doktor Millot, który zajmuje się jej leczeniem, jest specjalistą w dziedzinie kardiologii i Pani Szabo jest w dobrych rękach, ale obawy są zawsze. W każdym razie po formalnościach przy przyjęciu w szpitalu, ulokowaniu w bardzo przyjemnej sali zupełnie odbiegającej od tego, co znałam z Polski, kazali nam, delikatnie mówiąc się wynieść. Pani Anna musiała odpocząć i dobrze się wyspać, bo następnego dnia miała przejść sporo badań, a których wyniki będą miały decydujące znaczenie o przebiegu i sposobie operacji wszczepienia bajpasów. Janek zameldował nas w hotelu znajdującym się blisko szpitala, który nie był tak ekskluzywny, jak Harco Alexandra Taylora, ale cztery gwiazdki, które posiadał, nie były na wyrost. Apartament utrzymany w stonowanych szarościach z delikatnym żółtymi elementami, a w nim przestronna sypialna z małym tarasem, salon z bogato urządzonym aneksem kuchennym i łazienkę z dużym prysznicem. Idealny wręcz, by odstresować się po nerwowych chwilach, które nas dopiero czekają w związku z operacją. Po zadomowieniu się i rozpakowaniu naszych walizek zorientowałam się, że jest już wieczór, dzisiejszy dzień zleciał nam, nawet nie wiem kiedy. Siedząc w hotelowej restauracji i jedząc kolację, oboje milczeliśmy, ale nie było to męczące, wręcz przeciwnie wiedziałam, że jutrzejsze badania są bardzo ważne i zdecydują czy w ogóle będzie operacja. Tylko my oboje i lekarz prowadzącyzna prawdziwy stan zdrowia Anny. 

– Martwisz się? – jednak odważyłam się zapytać.

– Tak, ale bardziej jestem wkurwiony na siebie, że tak późno zorientowałam się, że z jej stanem zdrowia jest, tak kiepsko. Lekarz powinien częściej, ją widzieć na wizytach, może nie doszłoby do tego miejsca, w którym dziś jesteśmy. – Dość głośno odłożył sztućce, które zadzwoniły o talerz, a kilka osób w restauracji podniosło z głowy na ten dźwięk, szukając wzrokiem głównego sprawcy zakłócającego ciszę, w której spożywali kolację.

– Rozumiem twoje zdenerwowanie, ale nie możesz mieć wyrzutów sumienia, my kobiety jak chcemy ukryć coś przed mężczyznami, to zazwyczaj nam się to udaje i myślę, że twoja mama nie chciała was martwić swoim kiepskim samopoczuciem. – Łagodnie mówiłam, starając się go uspokoić, nie chciałam, by dalej zwracano na nas uwagę.

– Tak czy inaczej, kiepskim synem jestem, że nic nie zauważyłem.

– Kiepskim? – Złapałam jego lewą dłoń, uważając na kieliszek z wodą, który delikatnie się ruszył – Chciałeś powiedzieć odpowiedzialny, po śmierci ojca zająłeś rodziną, farmą i jeszcze prowadziłeś swoją firmę, miałeś naprawdę dużo spraw na głowie.

– Zupełnie zatraciłem się w pracy, sprawą paneli słonecznych i szukaniem Adama, a zapomniałem o własnej matce, świetnie i ty to nazywasz odpowiedzialnym? – zaśmiał się sarkastycznie. Towarzystwo znowu podniosło głowy i zwróciło na nas uwagę.

– Zostałeś głową rodziny i twoje zachowanie było jak najbardziej na miejscu, a twoje wyrzuty sumienia i inne głupstwa, które wymyślasz sobie w głowie, spożytkuj na coś bardziej pozytywnego.– Delikatnie uśmiechnęłam się do niego, którego on jednak nie odwzajemnił tylko złapał mój wzrok i wpatrywał intensywnie w moje oczy.

– Głowa rodziny to zazwyczaj żonaty mężczyzna, widzisz tu kogoś takiego?– Teraz to jego palce lewej dłoni splotły się, dość mocno z moimi.

No to jest już szczyt, ja się dwoję i troję, by go pocieszyć, dodać mu otuchy, a ten mi tu znowu wyjeżdża z takim tekstem. Szabo, brodaczu jeden, czy były jakieś oświadczyny? Ja przypominam sobie jedynie warunki zawarcia umowy. Jeśli myślisz o mnie poważnie, to musisz poćwiczyć z romantyczną propozycją małżeństwa, choć wybaczam ci, gdyż żyjesz ostatnio w stresie. Spokojnie Sylwio, nie daj mu się wyprowadzić z równowagi, dzięki ci mój wewnętrzny głosie. Spokojnie, by nie zwracać większej uwagi innych gości. Spokojnie, on jest zdenerwowany, musisz go wyciszyć.

Miłość na AntypodachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz