– Pracę? – zapytałam się, a Ivon przewróciła oczami i opadła na poduszki.
– Ja się już zgubiłam, dziś rano powiedziałaś, że rzuciłaś pracę, przed chwilą zaś, że sprzedałaś firmę więc...
Próbowałam poskładać wszystko do kupy, ale bez kolejnego drinka obawiam się, że dam rady, kelner przyniósł kolejne, jakby wyczuł czego mi, a właściwie nam trzeba.
– Tak, dokładnie Sylwio, mimo iż do końca kontraktu został jeszcze miesiąc, mogłam sobie pozwolić na rzucenie jej, gdyż nie jestem już właścicielem tej firmy. To tyle.
– Robi się ciekawie, Em i pewnie Taylora, szlag trafił i pewnie dlatego wystąpił z tą ofertą zatrudnienia, tak? – Ivon drążyła, ale nie czekając na odpowiedzieć, parła z pytaniem dalej – Co to za rodzaj pracy?
Dziewczyna posmutniała, czułam, że chce się zwierzyć, ale jednak obawia się naszej reakcji. Widać, że walczy, robi kilka wdechów i mówi.
– Taki, który jest nie do przyjęcia i na dodatek, nie warto nawet o tym wspominać dziewczyny. Naprawdę nie chce rozmawiać na temat tego bezczelnego typa, a od jego propozycji robi mi się niedobrze. Za dużo w życiu już przeszłam, dostałam swoją lekcję i nie pozwolę, by znowu mnie to spotkało.
– Chodziło mu o łóżko! To już normalnie nie można zabiegać o względy kobiety normalnie, trzeba posuwać się do jakichś podchodów z pracą. Idiota! – Ivon, przytuliła dziewczynę. – A w pysk mu chociaż dałaś? – ożywiła się Wolna
– Nie, ale jego mina była bezcenna, gdy rzuciłam mu odmową bycia jego osobistą asystentką z uśmiechem na ustach. Już nie jestem tą młodą naiwną Emily! Już nie dam się oszukać i zranić przez mężczyznę.
– A może mu chodziło faktycznie o propozycję pracy? – obie popatrzyły na mnie z lekkim wyrzutem, a ja dalej próbowałam ratować sytuację – bo nie wierzę, że znajomy Paula i Johna mógłby skrzywić taką cudowną istotę, chociaż ja powinnam zrozumieć cię doskonale, jeden taki też zmarnował mi kilka lat życia.
Powiedziałam i znowu wszystkie trzy w niedźwiedzim uścisku leżałyśmy na kanapie, chociaż po spojrzeniu, jakie posłał nam kelner nie wyglądało to za dobrze.
– Emily, może Sylwia ma rację, może to faktyczne miała być tylko praca...
– To raczej mało prawdopodobne, zważywszy na rodzaj umowy, jaką przestawili mi jego prawnicy. Ja naiwna myślałam, że to właśnie był dla mnie, dla naszych uczuć test, a okazało się, że jest dokładnie tak samo... nie – krzyknęła dziewczyna – On perfidnie zaofiarował mi pracę i sex, no bo w końcu jesteśmy dorośli i profesjonalnie podejdźmy do tego tematu. Jak to ujął. Myślałam, że... nieważne, to dupek! – powiedziała dość głośno, jakby z żalem i zupełnie się rozkleiła.
Kolejne chusteczki poszły w ruch, a nasze ramiona ponownie splatały się na kanapie. Po kilku chwilach płacz ucichł, Em wstała i lekko zgarbiona, zaczęła się wycofywać.
– Do mnie wszystko wróciło... przepraszam, dziewczyny muszę zostać sama, nie martwcie się będę u siebie, muszę o wszystkim zapomnieć.
I wybiegła z pustego już patio w kawiarni.
– Powiedziałam, coś złego?
– Nie, nie powiedziałaś, ale musimy jej dać chwilę oddechu.
– Co miała na myśli mówiąc zupełnie jak wtedy, wszystko wróciło? Ivon wiesz co się wtedy wydarzyło?
– Wiemy tyle ile Em, mnie i Paulowi przekazała, a Viki i ich ojciec jeszcze mniej tyle, że się nie ułożyło i się rozstali. Choć do nas do apartamentu, dochodzi dwudziesta druga, zamówię tylko małą kawę, bo alkoholu to już mam dość, a muszę ci co nieco opowiedzieć, nasi mężczyźni chyba nie będą nam za złe, te pogaduchy.
![](https://img.wattpad.com/cover/227494868-288-k230186.jpg)
CZYTASZ
Miłość na Antypodach
RomanceSylwia wylatuje do Australii, by zaopiekować się ciotką Viki po operacji. Marzy też, by ten wyjazd okazał się szansą na zmianę jej nudnego życia, jakie wiodła w Polsce. Sprawa wydaje się prosta, ale już w samolocie zaczynają się problemy, gdy spotyk...