Raz się żyje!

558 49 12
                                    

Śniadanie zjadłam na tarasie, Janek poprosił Mary, by mi dziś dogadzała, a co tam niech i tak będzie, raz się dziewictwo traci, raz się żyje! Jajecznica, bekon, owoce, tosty z dżemem imbirowym i obowiązkowo z pastą vegemite, bo to dla zdrowotności i
beauty, jak to kochana Viki już od miesiąca raczy mnie tą uwagą przy śniadaniu. Gdzie, mi to się zmieściło? Naprawdę byłam bardzo głodna! No tak siłę dziś muszę mieć, bo czeka mnie dziś w końcu dzierganie, czyli to, co kocham. Zabrałam się z ogromną przyjemnością za robienie kocyka dla małej i nic nie rozprasza mnie przez dobrych kilka godzin, nawet wszędobylskie muchy mi nieprzeszkadzały. Tu jest tak pięknie! Frank i ciocia w basenie korzystają z życia, Anna z pielęgniarką żywo debatują nadczymś, Mary krząta się po domu, urlop pierwsza klasa, przygoda życia, a do tego złota opalenizna me ciało muśnie! Będzie co wspominać, jak wrócę do Polski, chociaż może jednak będę chciała tu zostać i ułożyć sobie życie, ty na Antypodach? Boże, jaka ja jestem niezdecydowana, przecież ostatnie kilka dni naprawdę spowodowały, że się częściej uśmiecham i jestem szczęśliwa, mimo iż tęsknota za rodziną w Polsce jest ogromna, oczywiścia za chłopakami Karolem i Maćkiem, może trochę też za moją pracą w pasmanterii. Zastanawiam się, czy sobie jakoś Jola radzi sobie z roszczeniową Pati, która jest zupełnym przeciwieństwem szefa Johna Szabo. Właśnie, mój przystojniak, dla którego moje serce otworzyło się samo, bez mojej wiedzy i ostrzeżenia i ulokowało tam tego tajemniczego brodacza z samolotu, lecz czy uczucie zwycięży na tyle by tu zostać na stałe i związać z nim swoje życie? Muszę,porozmawiać z Karolem, na pewno zadzwoni, jak odczyta SMS, musi mi doradzić.

- Sylwio, John dał mi twój laptop, mam ci pokazać co i jak, zrobił też wstępy projekt twojej strony – pojawiła się Tina ze srebrnym dellem.

Jak to dobrze, że Tina przerwała moje przemyślenia, które mnie lekko dołowały i nawet wspomnienie wspaniałej nocy, nie pozwalało mi w pełni się z niej cieszyć. Zaraz, że niby to mój laptop, czy ja dobrze ją zrozuiałam?
- Ale jak moim i kiedy? - zdziwiona, odkładam druty z robótką i nachylam się nad nowym, błszczącym i pachnącym nowością sprzętem.
- Byłam z tatą w miasteczku i spotkaliśmy chłopaków, coś mają jeszcze tam do załatwienia, ale obaj kazali ci go przekazać, więc bardzo proszę, odpalaj kompa dziewczyno, bo ja jestem mega ciekawa, co bracia wymyślili za stronkę www.
- Dobra, też jestem ciekawa, chociaż kiedy oni zdążyli to zrobić, ale wiesz co Tina, ja tak do końca nie wiem, czy zostanę to na dłużej, nie podjęłam decyzji czy zaczynać tu przygodę ze sklepem internetowy. Czy ja wogóle mogę legalnie tu podjąć pracę?
- A nad czym ty się chcesz zastanawiać, jesteś z Johnem, on widać już podjął decyzję i w moim mniemaniu słuszna, nie wypuści cię z rąk dziewczyno. Za nie długo pewnie będzie ślub, to legalna praca będzie na bank Sylwo.

- To chyba, za szybko, my tak naprawdę dopiero się poznajemy, docieramy – dukałam po angielsku.

- Po ślubie się lepiej poznacie, może to nawet lepiej, zobacz namnie i Adama, znamy się od bardzo dawna i co, i nic, ja go kocham, a on traktuje mnie jak siostrę, sama widziałaś na garden party - machnęła teatralnie ręką, wypiła kilka łyków wody i zaczęła dalej mówić.

- Nieważne, ale jeśli chodzi o was. to muszę ci kochana powiedzieć, że John jest jak odmieniony, dawno nie widziałam go takiego radosnego.

Patrzyłam się na Tinę, pomagałam sobie tłumaczem w telefonie. chociaż mój.angielski i czasem jej polski, daje nam spore pole porozumienia.

- Po śmierci pana Petera, zniknięciu brata i w końcu choroba pani Anny dało mu popalić, podniósł się nawet po zdradzie tej jego pseudo asystentki blond Sonii – dziewczyna przewróciła oczami, a ja dostałam kolejnego niusa! Najpierw Kris, teraz Sonia, ciekawe ile po drodze jeszcze znajdzie się jego byłych?
- Sonia? - wydukałam.
Moja mina musiała wydawać się dziwna, więc Tina chyba zauważyła, że musiała mnie zaskoczyć tą informacją.
- No tak, ty nic nie wiesz, już ci wszystko powiem, co wiem. To było przed śmiercią jego ojca, John miał przyjaciela Stivena, który był specjalnym klientem w firmie Trec, mieli podpisać umowę na budowę jakoś ośrodka badawczego. Ta cała ówczesna asystentkaSonia, pertraktowała z nim warunki, ale pewnego razu John przyłapał ich, jak the best frend, penetrował ją w sali konferencyjnej. Wyobrażasz sobie!
- OMG, nie! – jak można zdradzić Janka? Mojego faceta! - Penetro...- nie dokończyłam.
- Tak, kochana, ale najlepsze było to, że ona była zaręczona z Johnem i zerwanie było bardzo dramatyczne, przepraszała, błagała o kolejną szansę chyba pół roku. John twardy był, zerwał na dobre z nią i przyjaźń ze Stivenem. Anyway, kochana Sylwio, nasz boss Szabo nie zaufa już żadnym blond asystentkom.

Przerwała na chwilę opowieść i energicznie podniosła ręce do nieba, a następnie złożyła jak do modlitwy, w stylu dzięki ci Boże!

- Jej miejsce w firmie zajęła Kris, ale oni się od zawsze przyjaźnili, zresztą jak zaczęła u niego pracować to już była z Justinem, a on też pracuje w firmie Trec, jest zastępcą Johna.
- Jak ona mogła tak z nim postąpić? Co za kobieta? - dalej, nie mogłam uwierzyć w tę historię.
- Dobrze się stało, ona nie była dla takiego wspaniałego faceta, w końcu trafiła mu się świetna dziewczyna, Sylwio ty jesteś super, cieszę się, że spotkaliście się w tym samolocie! Zresztą i tak chciano was zeswatać, no słyszałam od mamy historię, jaką wymyśliły te szalone kobiety Anna i Viki. Ponoć prawie rok układały plan.
- To prawda z tą przygodą o naszym poznaniu - zaśmiałam się i zarumieniłam, na samo przypomnienie spotkania w samolocie.
- Tak bym chciał przeżyć swoją romantyczną przygodę z Adamem — rozmarzyła się Tina — może być nawet tu na farmie, ale jeszcze nie powidziałam ostatniego słowa z młodszym Szabo, jeszcze będzie miedzy nami love ! — zakończyła z nutą gniewu w głosie.
- Więc jak odpaliłaś już? Pokaż, co te chłopaki  natworzyły – zaczęła zręcznie operować myszką.
- Tak, co my tu mamy? - i ja sama ciekawie spoglądałam w ekran.
Naszym oczom ukazała się bardzo prosta, ale nowoczesna strona i moje, osobiste logo motek włóczki, przepleciony drutami wygiętymi w serce i nazwa w języku polskim i angielskim Sylwia's Passions / Pasje Sylwii. Zaparło mi dech z wrażenia, witryna wprost idealna!
- Jest przepiękna, nawet w marzeniach nie wyobrażałam sobie jej w takim cudownym wydaniu.

- To prawda Sylwio! - oznajmiła dziewczyna.

Wygląda na to, że mój chłopak na niby, bardzo się stara i chyba chce, bym osiadła się na stałe w Australii, ale czy ja chcę? Moje serce i ciało chce, ale głowa jeszcze nie została przekonana.





Miłość na AntypodachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz