2

975 52 0
                                    

Kilka dni później

Dzisiaj są moje osiemnaste urodziny. Ojciec przez ostatnie dni nie dawał mi spokoju, więc wyglądam okropnie, ale trudno cieszę się ponieważ dzisiaj mogę prawnie opuścić mojego ojca tyrana i udać się do centrum miasta Willmston. W planach mam jeszcze odwiedzić Ernesta. Bardzo mi pomagał mimo, że byłam tylko jego pracownicą, załatwił mi tymczasowe mieszkanie w małej szopce niedaleko centrum żebym mogła przeczekać tam spokojnie do czasu zebrania rady. Rada zbiera się co roku na rynku i ogłasza nabory do wojska. Na moje szczęście będzie to za dwa dni.

Szybko pakuje wszystkie moje rzeczy. Nie zajmuje to zbyt wiele miejsca, dlatego jeden duży plecak w zupełności wystarcza. Szybko wychodzę z domu, żeby nie obudzić ojca i pieszo udaje się w stronę miasta. Na szczęście to niecałe piętnaście kilometrów stąd, niestety przez moje rany będę musiała zrobić trochę więcej przerw niż zazwyczaj.

W połowie drogi obraz zaczyna mi się rozmazywać, ale idę dalej chce jak najszybciej być już na miejscu. Po chwili poczułam jak lecę na ziemię, więcej już nie pamiętam.

Nathan:

Jadę właśnie z powrotem do mojego rodzinnego domu ze szkoły wojskowej. Często odwiedzam rodziców i młodszą siostrzyczkę. Już miałem skręcić w leśną drogę prowadząca do posesji, ale na poboczu leżała jakaś dziewczyna. Szybko zatrzymałem auto i podbiegłem do niej. W połowie drogi można było już wyczuć, że to omega. Mimo powszechnie panującym zasadom, ja traktuje każdego jak żywa istotę. Dlatego postanowiłem jej pomóc.

- Hej, halo słyszysz mnie? - lekko szturchnąłem dziewczynę.

Kiedy odpowiedziała mi cisza sprawdziłem jej oddech i tętno. Żyła, tyle dobrze. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do naszego prywatnego lekarza.

- Hej Roberto, mam sprawę.

- No hej młody, w czym mogę ci pomóc?

- Jechałem do domu rodziców i na drodze leżała jakaś dziewczyna, omega. Mógłbyś jej pomóc nie wiem co z nią, ale oddycha.

- Oczywiście Nathanie przywieź ją do kliniki, zajmę się nią.

- Dziękuje Roberto, w takim razie do zobaczenia. - rozłączyłem się i ostrożnie wziąłem dziewczynę na ręce.

-Strasznie lekka.

- Może ją głodzili, ma też sporo siniaków - odezwał się mój wilk.

- Nie no, mądrala z ciebie. Zawiozę ją do kliniki i jadę do rodziców.

- Jak tak uważasz, tylko lepiej i nie wspominaj o tym zdarzeniu - zaznaczył mój wilk.

- Co? Dlaczego?

- Weź czasami użyj tego łba. - warknął - nie wiesz jak by zareagowali lepiej im o tym nie mówić.

- Może masz racje.

Zakończyłem rozmowę z wilkiem i położyłem dziewczynę na tylnym siedzeniu jeepa. Siostra mnie pewnie zabije jak się dowie, że wziąłem jej auto. Śmieje się pod nosem i jadę w stronę kliniki.

Po kilku minutach jesteśmy na miejscu, wyjmuje dziewczynę i wnoszę ją do kliniki. Zauważam Roberto i podchodzę do niego.

-Hej - mówię na przywitanie i kładę dziewczynę na łóżku, które przywiozła pielęgniarka.- To ona zajmij się nią dobrze? Ja musze już jechać.

- Jasne jest u nas bezpieczna. Do widzenia. Nathan. - powiedział lekko się kłaniając.

Wróciłem do samochodu i pojechałem w stronę domu rodziców.

Po 15 minutach byłem już pod bramami i zaparkowałem auto na podjeździe.

Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz