21

788 43 1
                                    

Kelly:
Odchodząc zerknęłam w telefon sprawdzając numer sali, w której zajęcia prowadzi porucznik Anders. Musiałam porozmawiać z Nathanem o tym, że mam mate. Musi wiedzieć, że może na spokojnie zamieszkać że swoją mate w Platehope. Po znalezieniu numeru sali, będąc pod nią zapukałam i po cichu weszłam.

 
- Witam poruczniku, przepraszam, że przerywam pański wykład, ale muszę porozmawiać z moim bratem. - Powiedziałam spoglądając na Nathana.

Wyszłam z sali, a zaraz za mną Nathan.

- Co się dzieje siostra?

- Mam do ciebie kilka spraw.

- Coś poważnego?

- Myślę, że po części tak. - Powiedziałam zamyślając się na chwile. - Znalazłam mate.

- O jezu to super! Kiedy go poznam?

- Trochę ciszej, i nie go a ją. 

- Jak to ją?

- No tak się złożyło, że moją mate jest dziewczyna. Omega. - Dodałam już trochę ciszej.

- Okej po kolei. Masz mate dziewczynę na dodatek omege. Nie zmienia to i tak mojego pytania kiedy ją poznam?

- Możesz już. Jest to jedna z nowych rekrutek.

- Czekaj czekaj, nowa?

- No tak.

- Ja ją znam, wiozłem ją do lekarza zanim wróciłem do szkoły.

- Co? Dlaczego?

- Znalazłem ją wyczerpaną przy drodze, ale z tego co wiem za długo nie potrafi usiedzieć w miejscu. Od razu gdy się obudziła uciekła ze szpitala.

- Chyba będę musiała z nią poważnie porozmawiać, ale jak na razie muszę ją do siebie przekonać.

- To ona nie odczuwa więzi?

- W jakimś stopniu tak, ale wychowywała się bez matki, jej ojciec nie jest wilkiem nic jej nie wyjaśnił. Plus niestety przechodzi teraz gorączke.

- Ooo czyli będziesz żyć w łóżku przez jakiś czas. - Zaśmiał się.

- Nie Nathan, jak na razie cię informuję, iż nie masz już pierwszeństwa do przejęcia rodu.

- Uff, to dobrze wierz, że to nie moja bajka. Ja chcę tylko wyjechać z moja mate.

- Wiem wiem braciszku. Dobra wracaj na zajęcia to tyle od ciebie chciałam.

- Tak tak, a właśnie mama prosiła żebyś zadzwoniła do małej.

- Jasne, dziękuje.

Nathan ma rację musze zadzwonić do Virgini. Dawno nie było mnie w domu, a na rozmowy ostatnio nie było czasu.

Wróciłam do pokoju. Annie dalej siedziała przy książce, na szczęście coś tam zjadła, ale myślę, że powinna więcej.

- Hej, jak się czujesz?

- O... już dobrze. - Powiedziała wracając do książki.

Kiwnęłam głową i chwyciłam telefon do ręki, po czym podeszłam do okna wybierając numer do Virgini.

- Cześć mała, co tam u ciebie. 

- Kelly!! - Krzyknęła mi do telefonu.

- Tak maluchu, co u ciebie .

- Dobrze, tata cały czas pracuje, a mama siedzi w kuchni.

- A jak nauka?

- Też.. dobrze. - Powiedziała z nuta zawachania.

- Dobrze? Na pewno?

- No dobra może prawie, ale to nie moja wina.

- Co się stało?

- Pobił mnie jakiś chłopak.

- Jak to cię pobił?

- No tak, że jak wracałam z przerwy to mnie zaczepił i zaczął szarpać, więc mu przywaliłam. 

- Dzielna dziewczynka, ale proszę cię nie mieszaj się w takie sprawy.

- Ale  ty możesz się bić.

- Mała ja mogę i muszę, wiesz przecież, że będę głównym alfą.

- No dobrze, a kiedy w końcu przyjedziesz?

- Postaram się po pierwszym półroczu.

- No dobrze, papa Kelly.

- Papa aniołku.



Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz