52

568 49 0
                                    

Ubierałam właśnie spodnie, kiedy usłyszałam odgłosy samochodów. Na szybko rozczesałam jeszcze włosy, aby choć trochę mniej wyglądać jakbym dopiero wstała.

- Zapraszam tędy. - Usłyszałam głosy dochodzące z dołu.

Wyszłam z pokoju i powoli skierowałam się na dół. Przeszłam kilka kroków i podniosłam głowę. Przed gabinetem stali dwaj żołnierze, a dokładniej sierżant Chris oraz sierżant Thomas. Spojrzałam na nich.

- Witaj Annie. - Uśmiechnął się sierżant Chirs. Zasalutowałam im w wyrazie okazania szacunku wyższym stopnia. - Spocznij Annie. Wszyscy są już w gabinecie więc możesz do nich dołączyć.

- Dobrze, dziękuję sierżancie. - Powiedziałam i otworzyłam drzwi. Właśnie podnosiłam głowę, aby przyjżeć się zebranym.

- WYJDŹ STĄD! - Usłyszałam głośny krzyk, a dokładniej ktoś użył głosu Alfy. Szybko zakryłam uszy rękoma i zaczęłam się cofać. W moim kierunku ruszył chłopak w wieku Kelly. To on użył głosu Alfy. - CZEGO NIE ZROZUMIAŁAŚ OMEGO?! - Krzyczał na mnie dalej. Wycofałam się dalej. - TO NIE JEST TWOJE MIEJSCE! - Wrzasął. Zaalarmowani sierżanci otworzyli drzwi. Przez to, że cofałam się ze spuszczoną głową i dłońmi na uszach nie zauwarzyłam kiedy sierżant Thomas otworzył drzwi. Wpadłam na niego i odbijając się od jego ciała runęłam na ziemie przedł chłopakiem, który urzywał głosu Alfy. Już chciał coś powiedzieć, ale usłyszałam potworne warknięcie. Nie podnosiłam głowy nie chciałam oberawać. Chłopak miał racje moja pozycja w stadzie nie pozwalała mi na przebywanie tutaj.

- DOŚĆ TEGO! - Kolejny krzyk, głos Alfy rozniusł się po pomieszczeniu. Tym razem odrazu wiedziałam do kogo on nalrzy. Kelly.

Dziewczyna podeszła do chłopaka i szarpnęła go za ubranie. Przycisnęła go do regału z książkami przez co kilka z nich poleciało na ziemię.

- Jak śmiesz podnosić głos na moją mate. Jak śmiesz używać głosu Alfy na moim stadzie! Jesteś tutaj tylko, aby podpisać rozejm, a nie się żądzić. Za takie zachowanie powinnam cię skazać na karę śmierci, ale ze zględu na przyczyny tego zebrania oraz twojego ojca nie zrobię tego. Podpiszesz ten rozejm i wiecej nie postawisz stopy w tym domu. - Powiedziała i pusciła chłopaka, który upadł na podłogę łapiąc powietrze.

Kelly podeszła do mnie i pomogła mi wstać. Wsparłam się na niej, ponieważ w głowie nadal mi chuczało.

- Wszystko już dobrze skarbie. - Powiedziała i zaczęła delikatnie głaskać mnie po plecach. Ból powoli ustępował. Spojrzałam na wszystkich zebranych. Stali w ciszy i patrzyli na nas. Zerknęłam również na chłopaka, ozdyskał już normalny oddech. - Miejmy to już z głowy. - Powiedziała i zaprowadziła mnie do stołu. Odsunęła mi krzesło i posadziła na nim. Stanęła za mną i wpartywała się w rodzine Oxynów.

-Czy...czy mogę przeczytać warunki rozejmu? - Zapytałam Kelly.

- Oczywicie skarbie. - Powiedziała i podała mi dokumenty. Szybko je przeczytałam i spojrzałam na Alfe Oxyna.

- Patrząc na warunki rozejmu nie mam żadnych zastrzeżeń jednak chciałabym wprowadzić jedna zmianę.

- Oczywiście Luno, o jaką zmianę ci chodzi? - Zapytał Oxyn.

- W dokumentach nie ma ani słowa odnośnie więzniów oraz zbiegów. Proponuję, aby w przypadku gdy w naszym kraju będzie ktoś poszukiwany, a znajdzie się on przykładowo u was chcę, aby obowiązywał nakaz transportu do nas oraz samego aresztowania, oczywiście w przypadku gdyby chociło o kogoś od was u nas też zobowiążemy się do złapania i przewiezienia więźnia.

- Oczywiście Luno, myślę, że to dobry pomysł.

Kelly dopisała dokładne wymogi w dokumentach rozejmu i podpisała go. Podała dokument Ojcu, który zrobił to samo, a po nim obaj Oxyni.

- Chciałbym was bardzo przeprosić za mojego syna, a szczgólnie ciebie Luno. Nikt nie poinformował nas, że Alfa Kelly ma mate. Jeszcze raz wybacz. Taka sytuacja się więcej nie powtórzy.

Kiwnęłam głową. Kelly wyszła z gabinetu i uzgodniła z sierżantami, że sami odwiozą Alfy spowrotem do portu. Wróciła do mnie i złapała mnie za rękę.

- Jak się czujesz mała?

- Już dużo lepiej, ale bolą mnie jeszcze trochę uszy.

- Spokojnie zaradzim temu, a teraz chodzmy cały dzień cię nie widziałam. - Powiedziała i poszła ze mną do swojej sypialni. Usiadła na łóżku, a mnie posadziła na swoich kolanach. Zaczęła delikanie nami kłysać i szeptać mi do ucha jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa. Po chwili ból ucha całkowicie zniknął.

- Jak to zrobiłaś? - Zapytałam i obróciłam się w stronę dziewczyny.

- Głos Alfy nie tylko potrafi wymuszać zachowania czy sprawiać ból działa też uspokajająco i jak zauważyłas łągodząco dla uszy. - Uśmiechnęła się i ucałowała mnie w policzek. - Cieszę się, że miałaś wpływ na reozejm. - Powiedziała i zerknęła mi w oczy. - Annie wiesz, że za niedługo zostanę główną Alfą, prawda?

- Domyślałam się. Wiesz kiedy dokaładnie się to odbędzie?

- Za kilka tygodni, spokojnie nie masz się czym stresować. To tylko uroczystość przekazania mi tytułu oraz pięczęci.

- Jakiej znów pieczęci?

- Jak każdy Alfa główny będzie mieć zrobioną pieczęć z naszym herbem na prawym ramieniu.

- Czy takie coś boli? Jak to wogóle jest możliwe?

- Trochę boli, polega to na przyłużeniu rozgrzanego do czerwoności metalu z herbem do ramienia. Skóra wtedy sie i tak zagoi, ale pozostanie trwały ślad.

- Czy ja jako Luna też będę musiała takie coś przejść?

- Nie spokojnie kochanie, to tyczy się tylko Głównych Alf. Żaden szanujący się Alfa nie skazał by na coś takiego swojej miłości.

Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz