17

837 49 2
                                    

Chłopak odbiegł spanikowany. Dopiero wtedy spojrzałam na Chrisa. Chłopak stał zdziwiony.

- Co z Annie?

- Słabo, ale lekarz twierdzi, że wyjdzie z tego. - Powiedziałam nie patrząc na niego.

- Co tam się w ogóle stało?

- Annie dostała chyba gorączki.. - Wzdycham cicho. - Chris co ja mam teraz zrobić? Nie mogę jej jeszcze powiedzieć, że jest moją mate.

- Nie musisz, sama się dowie lub jej wilk jej powie. Po prostu poczekaj i bądź przy niej gdy wyzdrowieje.  Przez rany gorączka nie będzie, aż tak widzialna.

- Dobrze tak też zrobię, mam nadzieję jednak, że się nie mylisz.

- Spokojnie Alfo sprawa rozwiąże się sama.

- Chris dziękuję za pomoc, wracaj do reszty ja jeszcze pójdę sprawdzić czy wszytsko idzie po mysli lekarza.

- Musisz mieć do niego zaufanie Kelly, to w końcu lekarz on wie co robi.

- Dobrze. - Powiedziałam i poszłam znów do gabinetu lekarskiego.

Gdy weszłam okazało się, że dziewczyny tam nie było. 

- Gdzie ona jest ?! - Warknęłam.

- Spokojnie Alfo, przenieśliśmy ją do innego pokoju, żeby doszła tam do siebie.

- Gdzie jest ten pokój?

- Drugie drzwi od tych.

- Dzięki. - Burknęłam i poszłam według jego wskazuwek.

Była tam, cała zabandarzowana i podpięta pod jakieś kable. Powoli do niej podeszłam i usiadłam na krześle, które stało obok. Była taka blada i niewinna.

- Przepraszam, że do tego dopuściłam. Miałam cię chronić, ale jak widać nie dopiełam zadania. Mam nadzieję, że kiedyś dowiesz się jaka wieź nas łączy. Nawet nie wiem czy mnie słyszysz. - Zaśmiałam się bez kszty radości. - Odpoczywaj, masz dojść do siebie szeregowa. - Powiedziałam i złapałam ją za ręke. Dziewczyna lekko poruszyła palcami jakby zrozumiała mój przekaz.

Wstałam z krzesła, popatrzyłam na dziewczynę i wyszłam z pokoju. Poszłam na reszkę zawodów. Mimo sytuacji nadal byłam Alfą i musiałam tam być.

Jak się okazało wszystko dobiegało już końca. Kadeci zaczynali się rozchodzić. Już miałam też iść do pokoju, ale podszedł do mnie generał.

- Kelly, słyszałem o tym co się stało mam nadzieje, że z Annie wszytko dobrze. Słyszałem też o twoim postanowieniu odnośnie tego chłopaka i popieram twoje postępowanie. Postąpiłaś jak na Alfę przystało. Będziesz dobrze sprawować ten urząd. - Powiedział i uścisnął mi dłoń. - Życzę zdrowia dla przyszłej Luny. - Kiwnął głową i odszedł.

Przez chwilę stałam oszołomiona tym co miało tu miejsce. Generał nie należał do ludzi, którzy wypowiadali, aż tyle dobrych emocji i intencji.      

Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. 

-Ten dzień był ciężki. Jeżeli tak wygląda każdy dzień jako głowny Alfa  to ja chyba podziękuję.   

- Naprawdę masz zamiar się poddać?- Odezwała się moja wilczyca.

- Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.

- Nie możesz się poddać , kto wtedy ochroni naszą mate?

- Właśnie widziałaś jak ja ochroniłam, nie dałam rady. I tak pewnie będzie zawsze.

- Jeżeli, się poddasz to już nikt jej nie ochroni. Teraz będziesz mieć władzę najwiekszą. Jeżeli to stracisz nawet pozycja Alfy ci nie pomoże.

- Ughhh, dobra tym razem masz racje nie poddam się, ale daj mi odpocząć.                                                                      


Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz