3

940 54 0
                                    

Annie:

Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu, wszystko było praktycznie białe, a koło mnie stała jakaś kobieta.

- Przepraszam? Gdzie ja jestem? - zapytałam kobiety

- O obudziłaś się, w takim razie poczekaj zawołam lekarza. - powiedziała i wyszła

- Lekarza? O nie nie nie, jestem w szpitalu muszę stąd jak najszybciej zwiać.

- Tak, nie wiem na co jeszcze czekasz musimy się dostać do wojska - powiedziała moja wilczyca.

Szybko zerwałam kroplówkę wzięłam mój plecak i podeszłam do okna.

-Na szczęście parter - pomyślałam i wyskoczyłam przez okno zaczynają jak najszybciej biec.

Okazało się, że szpital był blisko miejsca szopy, więc po 15 minutach byłam już w miejscu docelowym.

Szopa była bardzo mała, ale mimo to była większa od mojego pokoju. Położyłam torbę na jednej z beli siana, natomiast na drugiej przygotowałam sobie miejsce do spania. Nie wiem nawet kiedy zmorzył mnie sen, musiałam być bardzo zmęczona.

Nathan:

Bawiłem się właśnie z Virginią, kiedy zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu był numer Roberto. Od razu odebrałem.

- Witaj, coś się stało?

- Można tak powiedzieć Nathanie - mówił dość niepewnie - Omega, którą przywiozłeś obudziła się, a potem od razu uciekła.

- No cóż, może nie potrzebowała pomocy,- mowie i wzruszam ramionami. - Nie musisz jej szukać, podjęła decyzję miała możliwość pomocy, niestety odrzuciła ją. Trudno - mówię i zerkam na siostrę - Mimo to dziękuje za pomoc i do widzenia.

- Do widzenia Nathan - mówi i rozłącza się.

- Ktio to byl? - zapytała mała patrząc się na mnie.

- Nasz lekarz, ale spokojnie nic się nie stało. - mówię i uśmiecham się do niej.

- Pobawimy sie w domek? - zapytała, robiąc maślane oczka.

- Tak Ginia pobawimy.

Annie:

Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez mała szybę. Wstałam i wyjęłam kawałek chleba, który zabrałam z domu. Jutro jest rada, nie mogę się spóźnić. Przez nadmiar wolnego czasu posprzątałam szopę, ogarnęłam się żeby nie wyglądać, aż tak źle i nim się spostrzegłam był już wieczór.

Kelly:

Jutro jest rada, miałam na niej być, ale jak zwykle mój jakże kochany braciszek zabrał moje auto.

- Już ja się mu odpłacę.

- Oooooo - zawyła moja wilczyca Sofia - Pobijemy go proszee - zaskomlała.

- Zobaczymy, dobrze wie, że muszę odziedziczyć stado, a jak zwykle utrudnia mi robotę. Dobra nie jadę na Radę ogarnę młodszych rekrutów jak generał pojedzie.

Ze względu na to, iż jestem najstarszą z rodzeństwa w dodatku kobietą Alfą, co rzadko się zdarza rodzice zdecydowali, że mam odziedziczyć stado. Dlatego musze brać udział w tych wszystkich przedstawieniach. Rodzice denerwują się, ponieważ nie mam jeszcze mate, mimo już tak późnego wieku. Jeżeli nie znajdę mate do 21 roku życia, mój brat Nathan odziedziczy stado.   

Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz