35

628 48 2
                                    

- Jak to zapomniałaś?

- Przez to wszystko co się działo, za dużo tego było.

- Spokojnie Annie. - Powiedziała zerkając na mnie.

Coraz bardziej zaczynałam się stresować. Jeżeli wydalą mnie z akademii, okryje się jeszcze większą hańbą. Wystarczy mi już to, że jestem omega.

Zaczęłam coraz szybciej i niespokojnie oddychać. Przymknęłam oczy i  starałam się uspokoić.

- Hej Annie... mała spójrz na mnie. - Kelly coś do mnie mówiła, ale coraz miej rozumiałam. Zaczęłam zatracać się w własnych myślach.

- Ja... ja nie zdam... oni mnie wywalą. 

- Mała spokojnie. - Alfa zmodyfikowała swój głos, prze co stał się łagodniejszy i położyła mi jedną z dłoni na ramieniu.  Zerknęłam na nią pytającym wzrokiem. 

- Oddychaj. - Poleciła i położyła drugą rękę na moim ramieniu. 

Nadal oddychałam niespokojnie, ale z każdym wydechem się uspokajałam. Gdy już zeszły ze mnie emocje spojrzałam Kelly w oczy.

- Co się stało?

- Annie to był atak paniki, za dużo złych emocji...

- Tak, ale nie o to pytam. - Przerwałam dziewczynie. - Jak to się stało, że tak szybko mi przeszło?

- Ahh, to masz na myśli, więc Alfy mogą  czasami łagodzić emocje członków swojego stada. Często wykorzystujemy to, aby uspokoić dzieci.

- Każdy wilkołak to potrafi?

- Oh nie, tylko Alfa i Luna. - Kiwam głową.

- Dziękuje. - Mówię i całuję Alfę w policzek.

- Nie ma za co mała, a co do reszty nie mogę przesunąć egzaminów, ponieważ byłoby to niesprawiedliwe względem reszty, ale mogę pomóc ci z nauką.

- Naprawdę?

- Tak, żaden problem. Dzisiaj po zajęciach do tego przysiądziemy i ci pomogę. A teraz szykuj się, bo za chwilę masz pierwszy wykład.

- No tak. - Z chodzę z Kelly, biorę ubrania i idę do łazienki się ogarnąć. 

Jeżeli Alfa naprawdę mi pomoże to możliwe, że mnie nie wyrzucą. Szybko się przebieram, wchodzę do pokoju gdzie czeka już ubrana Kelly.

- Po pierwszych zajęciach masz iść na stołówkę coś zjeść, jasne?

- Dobrze. - Mówię i wychodzę razem z dziewczyną z pokoju.

Dzisiaj mam tylko dwa wykłady i pomiędzy nimi godzinną przerwę, więc będę mogła się pouczyć, a po zajęciach dokończę to z Alfą.

Pierwszy wykład to taktyka wojenna, a drugi to pierwsza pomoc na polu walki.

Weszłam do sali wykładowej i zajęłam moje miejsce w pierwszym rzędzie przy oknie. Lubię tutaj siedzieć, ponieważ mogę obserwować ludzi z zewnątrz, a jednocześnie słuchać wykładów

- Witam. - Do sali wszedł prowadzący. - Ze względu na to, iż nie są to wasze pierwsze zajęcia, to będziemy kontynuować temat z zeszłego tygodnia. Jeżeli dobrze pamiętam była to obrona poprzez atak. Czy ktoś z was wie może co oznacza to pojęcie?

- Jest to taktyka obronna, która polega na sztucznym ataku w celu przestraszenia przeciwnika, a nie w celu wyrządzenia krzywdy. - Odezwał się jakiś chłopak.

- Dobrze, dziękuję za to podsumowanie panie Wiston. Jak pan wspomniał taktyka ta nie ma na celu wyrządzenia krzywdy, chyba, że strona przeciwna zaatakuje wtedy nie ma żadnych przeciskań do rozpoczęcia prawdziwego ataku. Może zróbmy taki eksperyment abyście mieli jaśniejszy obraz sytuacji. Wybiorę jedną osobę, która będzie obroną, oraz jedną, która będzie pewniła rolę przeciwnika. - Rozejrzał się po sali. - Więc tak, panna Annie będzie przeciwnikiem , a pan West będzie obroną. Podejdzcie na środek. - Wstałam z ławki i podeszłam do Westa, który stał już koło wykładowcy. - Pana zadaniem jest przestraszyć panne Lackey, ale tak aby w żaden sposób nie wyrządzić jej krzywdy. Ma pan to zrobić tak aby Annie nie chciała zaatakować i zrezygnowała z próby walki. Rozumiemy?

- Tak. - Odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.

Porucznik odszedł trochę na bok i przygladał się nam.

West zaczął powoli do mnie podchodzić wymuszając na mnie cofnięcie się. Chłopak wysunął  pazury przystawiając je do mojej szyi. Jeszcze bardziej się cofnełam uderzając plecami w ścianę. Zaczełam niespokojnie oddychać. Chłopak przyjrzał mi się przez chwilę i przybliżył do mojego ucha.

- To za mojego kolego wstrętna omego.- Wysyczał i przejechał pazurami po mojej szyi rozcinając ją. Upadłam na ziemię łapiąc się za szyje. Porucznik odciągnął ode mnie chłopaka. 

- Co to miało znaczyć! Zadanie nie poległo na wyrządzaniu krzywdy! -Szarpnął chłopaka w stronę drzwi. - W tej chwili masz iść do generała. Już mu przekazałem co robiłeś. - Powiedział i wyrzucił chłopaka za drzwi. Podbiegł do mnie. - Nic ci nie jest ? - Chiałam kiwnąć głową, że jest dobrze, ale spowodowało to jeszcze większy ból, przez co syknęłam. Porucznik spojrzał na mnie i pomógł mi wstać. - Dasz radę pójść do kliniki czy wysłać kogoś z tobą?

- Sama... - To jedyne co potrafiłam wyszeptać. Spojrzałam jeszcze na porucznika i wyszłam z sali.



Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz