47

540 44 1
                                    

Annie:

Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Gdy Kelly nadal siedzi zaszokowana nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ten prezent, który dla mnie zrobiła jest piękny, ale boję się, że teraz wszystko zepsułam. Dopuki dziewczyna nic nie mówi, uwalniam się z jej uścisku i uciekam do jej sypialni. Nie chcę, żeby Alfa pomyślała, że chcę ją wykorzytsać dla pięniędzy. To co zrobiłam nie powinno mieć miejsca, a napewno nie po otrzymaniu prezentu.

Gdy szłyszę kroki na schodzach nieruchomięję. Nie chcę, aby Alfa na mnie nakrzyczała, a niestety sobie na to zasłużyłam. Nie wiem co mną wtedy kierowało. Może to ze szczęścia, a może to Mary przejęła kontrolę. Wzdycham cicho gdy dziewczyna otwiera drzwi.

- Annie? - Pyta niepewnie, gdy jak się domyślam nie widzi mnie na pierwszy rzut oka w pokoju. Ma takie prawo w końcu siędzę w szafie. - Annie, mała wyjdz proszę. Nic ci nie zrobię. - Mówi i słyszę jak siada na łóżku.

Powoli uchylam drzwi z szafy i wyglądam za nie. Dziewczyna siedzi idealnie przedemną na łóżku. Klepie miejsce obok siebie. Nie chcąc się jej sprzeciwiać, wychodzę z szafy i siadam dość daleko od niej.

- Mała nie musisz się bać ani stresować. Nie zrobiłaś nic złego. Nie nakrzyczałam na ciebie. To, że nic nie mówiłam wynikało z tego, że mnie zaskoczyłaś, ale to naprawdę nic złego. Cieszę się, że się do mnie przyzyczajasz, ale wolałabym jednak, gdybyś się mnie nie bała, bo nie ma czego. Jesteś przy mnie bezpieczna. Zawszę cię obronię, przed innymi. I obiecuję, że nigdy nie zrobię ci krzywdy. Chodz do mnie. - Mówi i wyciąga ręce w moją stronę. Przysuwam się do niej i delikatnie wtulam w jej ciało. Dziewczyna jest wyjątkowo ciepła, ale co się dziwić wilkołaki już tak mają.

- Dziekuję za prezent i przepraszam za tamto, nie powinnam tak zrobić.

- Nie prawda Annie masz pełne prawo mnie pocałować. Chociaż nie ukrywam, myślałam, że ja pierwsza to zrobie. -Dzieczyna chciochioczę, przez co też się uśmeicham. - Ale nie przeszkadza mi taki obrtu spraw. Ważne, że wiem już jak smakują twoje piękne usta. - Rumienię się delikatnię na komentarz dziewczyny. Wtulam się bardziej w jej ciało. - Wróćmy może do reszty zanim zaczną się martwić.

Kiwam delikatnie głową i wydostaję się z uścisku Kelly. Alfa delikatnie łapię mnie za rękę na co całkowicie jej pozwalam. Schodzimy tak na dół.

- Kelly?

- Tak mała?

- Gdzie masz swój wisiorek?

- W pokoju, nie chciałam go nosić dopuki nie dostałaś swojego.

- Możesz go założyć?

- Oczywiście, tylko muszę po niego wrócić.

- Nie ja przyniosę, tylko musisz mi powiedzieć gdzie jest.

- Dobrze, wiesz gdzie mam odznaczenia wojskowe?

- Te w czarnem pudełeczku na biórku?

- Tak te, tam też jest naszyjnik.

- Dobrze zaraz go przyniosę. - Uśmecham się do niej i biegnę spowrotem do pokoju.

Prawię przewracam się na schodach, ale szybko łapię się poręczy, mam nadzieje, że Kelly tego nie słyszała. Wyjmuję naszyjnik z pudełka i wracam do salonu. Podaję go dziewczynie, ale ta jedynie obraca się do mnie tyłem i delikatnie odsuwa swoje włosy. Od razu rozumiem przekaz więc zapinam dziewczynie wisiorek na szyji.

- Dziękuję mała. - Mówi i przyciąga mnie na swoje kolana. Spianm się na ten ruch, ale gdy dociera do mnie zapach Alfy zaczynam się relaksować. Zaciągam się jeszcze tym zapachem lasu i pomarańczy. Wtulam się bardziel plecami w dziewczynę i przymykam oczy.

- Widzisz jak przyjemnie jest z Alfą. - Mruczy moja wilczyca.

- Tak, ale nie moge tak robić. Kelly ma swoje sprawy nie może mnie cały czas tulić.

- Och zamknij się już, nie widzisz, że ją też to relaksuje? - Wraczy na mnie. Zerkam na dziewczynę. Rzeczywiście nie wygląda na zdenerwowaną, a raczej na spokojną. Rozmawia o czymś z Mią.

- Może masz racę.

- Ja zawsze mam głupia, a teraz wtul się w nią bardziej. Chcę być bliżej niej.

Wtulam się w Kelly. Moja wilczyca mruczy na ten ruch, gdy Alfa bardziej mnie obejmuje.

- Mała, mruczysz. - Alfa szepcze mi do ucha. Rumienię się i przestaję, już chcę zwalić to na moją drugą naturę, ale prawda jest taka, że to nie ona.

- Przepraszam. - Szepczę i spoglądam na Vi, która nadal bawi się pistoletami. Dziewczynka właśnie rozebrała je na części pierwsze i składa je spowrotem. - Kelly?

- Tak Annie?

- Dlaczego Virginia rozbiera te zabawki?

- Chce iść do wojska, więc uczy się składać broń. Ta się jej raczej nie przyda, ale kiedyś widziałą jak ja to robiłam i pewnie chciała też spróbować.

- Po co rozkładałaś zabawkowe bronie?

- Nie zabawkowe, prawdziwą. - Śmieje się. - Musiałam je wyczyścić, żeby się nie zacinały.

- Ma to sens. - Mówię zerkając na dziewczynę z dołu. - Pójdę się z nią pobawić dobrze?

- Jasne leć, napewno się ucieszy. Ja pomoge zmienić nakrycie na stole za ten czas, gdyby coś się działo będę w kuchni. - Mówi i całuje mnie w czoło.

Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz