7

821 51 0
                                    

Weszłam do pokoju i podeszłam do czegoś na wzór kuchni. Myślałam chwile co mogę zjeść. Na stołówce na pewno było coś mięsnego z dużą ilością białka. Otworzyłam mój plecak gdzie była resztka chleba i woda. Wzięłam to i poszłam do lasu. Chodziłam od dobrych kilku minut, aż natrafiłam na miejsce z dużym kamieniem i widokiem na małą polankę w środku lasu. Wyciągnęłam moje jedzenie i zaczęłam jeść. O 15.00 jest ostatni trening z czwartoklasistami. Mają nas wtedy podzielić na grupy i przypisać opiekunów. Stresuje się, nie wiem kto nam się trafi ani z kim będę w grupy. Wzdycham i kończę jeść.

Kelly:

Dzisiaj zaczyna się czwarty rok mojego szkolenia. Dostaniemy grupy młodzików pod opiekę, więc siedzę i piszę plan na dzisiejsze zajęcia. Planujemy z Thomem połączyć nasze dwie grupy i dać im zadanie w terenie, żeby zobaczyć ich możliwości. Możliwe, że dołączy do nas grupa Chrisa, ale jeszcze z nim o tym nie rozmawiałam. Kończę rozpisywać plan i przebieram się w mundur. Cały ranek mieliśmy wolny na przygotowanie się do zajęć, więc dzisiaj się wyspałam i ogarnęłam wcześniej.

Idę do pokoju Chrisa i kilku jego kolegów. Pukam do drzwi.

- Chris mogę cię na chwile prosić ?

- Ooo Kelly, już idę. - wyszłam na korytarz, a chłopak podszedł do mnie.

- Co cię do mnie sprowadza ?

- Planujemy z Thomem zrobić młodziakom trening łączony i nie wiem czy też nie chcesz wziąć swoich z nami. Mamy wszystko rozpisane, bo chcemy ich puścić w teren, żeby ocenić ich umiejętności.

- Brzmi nieźle. Nie miałem jakiś dużych planów na mój trening, więc przyłączę się do was.

- Dobra tu masz plan co i jak. Zbierzesz rekrutów wyjaśnić im, bo ja się trochę spóźnię. Okej ? - zapytałam unosząc brwi

- Tak jasne żaden problem.

- Dzięki, w takim razie ja idę do generała zajmij się nimi i ich nie zabij. - zaśmiałam się cicho.

- Ma się rozumieć. - zaśmiał się i poszedł z powrotem do pokoju.

Ruszyłam szybko w drugą stronę kampusu do biura generała. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam.

- Proszę ! - krzyknął generał

- Chciał się pan ze mną widzieć. - powiedziałam otwierając drzwi.

- Tak, wejdź Kelly. Mam do ciebie kilka spraw. - zaczął mówić i wskazał na krzesło.

Weszłam do środka i usiadłam na jednym z krzeseł.

- Wiem, że spoczywa na tobie ogromna odpowiedzialność jaką jest przejęcie całej watahy i władza. Dlatego mam pytanie. Co zamierzasz po ukończeniu szkolenia ?

- Zamierzam wrócić do dom, ale będę starała się o możliwość dowodzenia armia w trakcie jakichkolwiek walk.

- Kelly wiesz, że tobie z góry będzie przypisany status generała. Ze względu na wysoką hierarchię będziesz dowodzącym. Do ciebie będzie zawsze należeć ostateczna decyzja, niezależnie czy będziesz na polu bitwy czy też nie.

- Rozumiem. Czy to oznacza, że czeka mnie jeszcze jakieś specjalne szkolenie ? - zapytałam z nadzieją, że zaprzeczy mojemu myśleniu.

- Tak, przejdziesz jeszcze szkolenie z strategii oraz rządzenia watahą, ale to już u twojego ojca.

- Rozumiem, czy to wszystko generale ?

- Nie, jest jeszcze jedna sprawa. W tym roku dołączyła do nas omega. Obawiam się, że jej miejsce jest gdzieś indziej, a nie w wojsku, ale z powodu iż nikogo nie dyskryminujemy dałem jej szansę. Trafiła do oddziału Chrisa. Nie chciałem jej przydzielać tobie. Twój zespół składa się z najsprawniejszych wilków.

- Dziękuję za informację. Będę już iść ponieważ moje zajęcia już się zaczynają.

- Dobrze Kelly idź. Do widzenia.

- Do widzenia generale.

Wyszłam od generała i biegiem udałam się na pole manewrowe.

Annie:

Szłam na miejsce zbiórki. Nie było ono daleko, bo tylko jakieś 500 metrów stąd.

Gdy dotarłam na miejsce ludzie już ustawiali się w szeregu. Szybko di niech podbiegłam ustawiając się. Przed nami stanęło 7 osób zaczęli po kolei wczytywać nazwiska i kazali ustawić się za poszczególnymi opiekunami. Zaczął wyczytać sierżant Chris Evans

- Bill More. - chłopak wyszedł z szeregu i stanął za sierżantem.

- Paul Hamilton.

- Alice Sims.

- Albert Vallez.

- Oraz Annie Lackey. - spojrzałam się na sierżanta i ustawiłam się za resztą osób.

Kolejne osoby były przydzielane do innych osób.

Evans obrócił się do nas i zaczął mówić.

- Dzisiaj przeprowadzimy zajęcia terenowe w grupach. Dołączą do nas grupy Thomasa oraz Kelly. Dostaniecie zadanie do wykonania zapisane w kopercie. Waszym zadaniem jest praca grupowa. Za pomocą tego zadania sprawdzimy wasze możliwości, a teraz musicie wybrać lidera.

- Paul ! - krzyknęli Alice oraz Bill

- Dobrze w takim razie Paul masz kopertę na mój znak dołączycie do pozostałych grup i razem otworzycie trzy koperty. Nie jesteście w stanie wykonać sami tego zadania, ponieważ tamte grupy mają resztę podpowiedzi. - pokazał palcem na dwie grupy. Obu grupą tłumaczył sierżant Thomas co mają robić.

- Sierżant Alkare odrobinę się spóźni, ale proszę na to nie zwracać uwagi. Będę pilnował także jej grupy, a teraz strat ! - krzyknął i podszedł do sierżanta Thomasa obserwując nas.

Paul otworzył kopertę i zaczął uzgadniać co mamy zrobić z innymi dowodzącymi grup. Każdemu rozdał zadanie i zatrzymał się przy mnie.

- Ty nędzna omego masz nam przynieść tylko 10 najbardziej prostych patyków i nie zabić się przy tym. - zaśmiał się.

- Dobrze. - wyszeptałam schylając głowę i pobiegłam do lasu za reszta.

Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz