37

690 49 1
                                    

Ten tydzień minął strasznie szybko. Udało mi się odebrać prezent dla Annie i dokupić kilka prezentów dla rodziny. Własnie się pakuje, bo wieczorem wyjeżdżamy.

- Hej Annie. - Dziewczyna wałaśnie weszła do pokoju po zajęciach. Jak poszły ci egzaminy?

- Myślę, że dobrze, ale bez twojej pomocy mogłoby być ciężko.

- Cieszę się, w takim razie świeta powinny być spokojne.

Dziewczyna tylko na mnie spojrzała i szybko uciekła wzrokiem.

- Co jest mała?

- Boję się, że mnie nie zaakceptują. - Wyszeptała patrząc w podłogę.

- Ohh, nie martw się oni tutaj nie mają nic do gadania. To, że jesteś moją mate nie jest tylko kwetią przeznaczenia, od początku wiedziałam, że chcę się tobą zzając i dawać wszystko co najlepsze, a moja rodzina wie jak to wszytsko działa oraz muszą uszanować moje decyzje, ponieważ to jest moje życie.

- No tak, ale w końcu jestem tylko omegą. Co jeżeli oni nie tolerują takich jak ja?

- Słuchaj Annie, tutaj mogę cię stuprocentowo zapwenić, że pokochają cię od razu. Znam cię i wiem, że będą tobą oczarowani. Jesteś miła, uprzejma, mądra, wiesz jak sobie radzić, zawsze dla każdego chesz dobrze nawet jak na to nie zaslużyli. Będzie dobrze naprawdę.

- Skoro tak mówisz, ale nic dla nich nie mam, a w końcu jedziemy na święta.

- Tym się nie przejmój ja coś tam mam więc będzie od nas, a nie tylko odemnie. Jestś już spakowana?

- Tak wszytsko mam w plecaku.

- Dobrze, ja też już kończe więc za około pół godziny wyjedziemy, żeby byc o jskiejś normalniej porze.

- A co z twoim bratem?

- A on jedzie najpiwer po swoją narzeczoną, potem dołączą do nas wszystkich.

- Rozumiem.

Dopakowałam reszte rzeczy i odstawiłam je koło drzwi.

- Annie idź prosze jeszcze po książke i będziemy wychodzić.

- Jaką książkę?

- Ma taką niebieską okładke z zielonymi napisami. Na półce jest tylko jedna taka.

- Dobrze. - Powiedziała i zniknęła w sypialni.

Wzięłam torby i klucze do ręki. Szybko przejżałam się w lustrze. W naszej rodzie panuje przesąd, że będąc w wojsku lub w naszym przypadku akademi wojskowej trzeba wracać do rodzin w mundurach, ponieważ przynosi to szczęście. Uważam, że jest to starsznie głupi przesąd, bo co chodzenie w mundurze może mieć wspólnego z walką. No, ale cóż przezorny zawsze ubespieczony. Dlatego ani ja ani Annie nie przebierałyśmy się w normalne ubrania.

Gdy dziewczyna wróciła z książka wzieła swój plecam i razem ze mna opuściła pokój. Zamknęłam drzwi i razem udałyśmy się w stornę samochodu.

Na placy stał Chris wraz z Thomasem. Obaj spojrzeli na mnie i Annie.

- Wesołych świat Alfo. - Pochylili głowy. - Luno. - Powtórzyli ten sam ruch i uśmmiechneli się do nas.

- Wam również chłopaki. - Odpowiedziałam i odeszłam wraz z dziewczyną. Włożyłam torby do samochodu i zamkęłam bagażnik. Wsiadłam na miejsce kierowcy i od razu spojrzałam na Annie.

- Nie stresuj się będzie dobrze. Poczytaj sobie tą książkę, szybciej czas ci zleci i się odstresujesz.

- To po to ona była?

- Tak mała wiem, że lubiz czytać, a akurat ta książka pomoże ci gdy wrócimy po świętach.

- Teoria sztuk walk?

- Tak będzie dużo ćwiczeń, ale będą też egzaminy z teori, które często rekruci oblewają mimo, iż wydaje im się, że sama umiejętność walki im wystarczy. Niestety prawda jest trochę inna.

- Dziękuje. - Powiedziała i od razu zabrała się za czytanie.

Po niecałych dwóch godzinach zaparkowałam zamochud na podjeździe. Wysiadłam i otworzyłam drzwi dziewczynie. Widać było, że czym bliżej spotkania z moją rodziną tym bardziej się stresuje.
Wyjełam część bagaży z bagażnika i razem z dziewczyną ruszyłyśmy w stronę wejścia do domu.

Zadzowniłam dzwonkiem, a po chwili drzwi z uśmiechem na ustach otworzyła moja mama.

- Wtaj mamo. - Przywitałam się z nią uściskiem. Gdy się odemnie oderwała, spojrzała na Annie. - Mamo to jest Annie moja mate.

- Witaj dziecko. - Krzyknęła uradowana i przytuliła dziewczynę, która niepewnie oddała uścisk. - Prosze wejdźcie do środka. - Powiedziała i przepuściła nas w drzwich.

Ledwo weszliśmy do środka, a z gabinetu już wyłanił się mój ojciec.

- Witaj Kelly. - Przytulił mnie.

- Hej tato,  prosze pozanj Annie  moją partnerkę.

- Dzień dobry Alfo. - Powiedziała Annie i spuśćiła głowę.

- Ohh daruj sobie to moja droga, teraz jesteś częścią rodziny nie musisz, aż tak sie pilnować zasad. - Powiedział i też przytulił dziewczynę. - Jak minęłam wam podróż?

- Dobrze bardzo spokojnie. - Powiedziłam i odwiesiłam nasze bluzy na wieszak. Gdy miałam się odwrócić spowrotem do Annie i mojego ojca, usłyszałam tylko pisk i po sekundzie miałam już Virginie na rękach.

- No cześć aniołku. - Powiedziałam i ucałowałam dziewczynkę w czoło. - Byłaś grzeczna ostatnio?

- Hej Kelly! Tak, ja zawsze jestem grzeczna! - Krzyknęłam uradowana.

- Mmm ja już wiem jaka ty niby grzeczna jesteś. - Zaśmiałam się i pewniej złapałam dziewczynkę.

- Tak jestem grzeczna, mam też dobre oceny i tatuś pozwolił mi iść do wojska jak podrosnę.

- O to bardzo dobrze, a co do tego wojska to jeszcze o tym porozmawiamy jak podrośniesz. - Uśmiechnęłam się do Annie, która stała w korytarzu nie wiedząc chyba zabardzo co zrobić czy jak się zachować.

Virginia szybko pojrzała na Annie i zeszła z moich ramion podbiegając i wskakując na ręce mojej mate. Dziewczyna lekko przerażona złapała mocno Virginir, żeby jej nie upuścic i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.

- Ty musisz być Annie. - Powiedziała uradowana i przytuliła się do dziewczyny. - Kelly nie chce mnie zabrać na lody poweidz jej coś. - Wyszeptała Annie do ucha i wtuliła się w jej szyję.

- O nie młoda damo nie dostaniesz lodów, a tym bardziej nie jak będziesz się tutaj żalić Annie. Zejdź z niej proszę. - Powiedziałam i sama zdjełąm dziewczynkę z ramoin mojej mate. Postawiłam ją na ziemi i złapałam Annie za rękę. - Młoda idź już do kuchni pomóc mamie, a pomyślę nad tymi lodami. - Powiedziałam i już chciałam ruszyć z Annie do salonu, kiedy dziewczyna pochyliła się w stronę Ginii i szepnęłam jej na ucho.

- Zabiorę cię na lody maluchu. - Uśmiechnęła się do dziewczynki.

Pokręcłam ze zrezygnowaniem głową.

- Spisek. - Zaśmiałam się i ruszyłam do salonu, a dziewczyny za mną.

Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz