Kelly:
Coraz bliżej święta a ja nadal nie zrobiłam jeszcze prezentu dla Annie. Moim pomysłem jest przygotowanie dla niej naszyjnika z tym kwiatem, który od niej dostałam. Mam nadzieję, że dziewczynie się spodoba. Zastanawiała się też nad jakimś droższym prezentem, ale nie chce jej pokazywać mojej sytuacji finansowej, mam wrażenie, że dziewczyna mogłaby to źle odebrać patrząc na to jak była wychowywana oraz co przeszła.
Annie musi zacząć się przyzwyczajać ponieważ za niedługo kończy się mój okres szkolenia i niestety będę musiała powiedzieć dziewczynie, że musi jechać ze mną i nie może zostać w akademii. Nie wiem jak to odbierze. Wiem, że chce skończyć szkolenie nie tyle dla siebie, a co dla zmarłej matki i nie chce jej tego odbierać. Myślę, że jeżeli przedstawię jej moją propozycje może nie będzie najgorzej i się zgodzi. Jeżeli zaproponuje jej szkolenie przeze mnie w domu pogodzę nasze obaj cele.
Gdy dziewczyna udała się na zajęcia, wzięłam wysuszony kwiat oraz kluczyki do samochodu. W mieście jest jeden jubiler, który potrafi w biżuterii zamknąć większość rzeczy. Oczywiście mam tu na myśli coś w granicach rozsądku. Logiczne, że nie zamknie książki czy czegoś większego. Co najwyżej kawałek kartki czy czegoś takiego.
Przed wyjazdem przekazałam w myślach Thomowi aby miał oko na Annie. Wiem, że sobie poradzi, tym bardziej, że skończyła jej się gorączka, ale wole mieć pewność, że nic jej nie grozi. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Szybko zaciągnęłam się zapachem. Samochód nadal lekko pachniał dziewczyną mimo, że ostatni raz jechała tutaj bardzo dawno temu, czego pewnie nawet sama nie jest świadoma. Droga do miasta nie trwała jakoś bardzo długo. Zaparkowałam samochód zaraz na przeciwko jubilera i wzięłam potrzebne rzeczy.
Przy ladzie stał starszy mężczyzna, uśmiechał się do mnie miło. Znaliśmy się już trochę. Często przychodziłam do niego z jakąś sprawą. Mężczyzna znał się na rzeczy i wiedział co robi.
- Witaj Kelly co cię do mnie sprowadza?
- Witaj Alexander, mam pewną sprawę.
Mężczyzna uśmiechnął się.
- Co dla mnie masz młoda damo?
- Ostatnio pewna osoba podarowała mi pewien kwiatek i chciałabym dla niej zrobić z niego jakiś naszyjnik.
- Ohh rozumiem. To ktoś ważny dla ciebie?
- Tak, można tak powiedzieć. - Uśmiechnęłam się do mężczyzny i podałam mu kwiat. - Dasz radę coś z tego zrobić?
- Oczywiście dla mnie to żaden problem. Masz jeszcze jakieś dodatkowe pomysły. Ma być złoty, srebrny, a może z białego złota.
- Ohh tak na pewno złoty. Nie przepada za srebrem.
- Dobrze w takim razie będzie do odbioru za trzy dni. Czy chciałabyś coś jeszcze?
- Nie to wszystko Alexandrze dziękuję i do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się do mężczyzny na pożegnanie i opuściłam jego salon.
W planach miałam jeszcze zrobić jakiś prezent dla Virgini. Mała coraz szybciej rośnie, ale wiem, że ucieszy się z roweru. Rodzice jak na razie nie chcieli jej go kupić, ale jako, ze jestem najlepszą siostra na świecie to nie mogę jej nic odmówić. No oprócz broni jak na razie to nie wchodzi w grę.
Podjechałam samochodem pod sklep z rowerami gdzie wybrałam na dziewczynki nie za duży rower. Spakowałam go do bagażnika i wróciłam do akademii.
Był już wieczór, dlatego właśnie nie lubię zakupów zawsze mają być szybkie a potem spędza tam człowiek cały dzień. Weszłam do pokoju i jedyne co słyszałam to spokojny oddech dziewczyny. Był trochę słaby, lekko się przeraziłam, ale szybko poszłam to sprawdzić do pokoju. Na szczęście Annie spala, ale na jej policzkach było widać ślady łez.
- Ohh słońce co się stało? - Wyszeptałam raczej sama do siebie i pogłaskałam dziewczynę lekko po policzku.
CZYTASZ
Omega w armii
WerewolfHistoria omegi, która pragnie podążać za śladami matki. Trafia do wojska, gdzie nie ma taryfy ulgowej. W miedzy czasie rodzina Alkare czaka na pojawienie się mate, aby przekazać władzę nad rodem swojej córce. Ma ona czas do 21 urodzin, po tym czasi...