40

615 44 5
                                    

Westchnęłam i przybliżyłam się delikatnie w stronę Alfy. To nie tak, że Kelly mi się nie podoba, bo jest piękną dziewczyną i to nie tylko z wyglądu, ale również ma piękny charakter i jest bardzo mądra. Poprostu ja nie jestem odpowiednia osobą dla mniej. Kelly ppotrzebuje kogoś godnego, kto pomoże jej zarządzać watachą.

Może Mary ma racje, oczywiście nie z macaniem Alfy, bo tego napewno nie zrobię, ale przytulić się chyba mogę. Raz jak to już zrobiłam to zauwarzyłam, że Kelly jest bardzo ciepła, a w jej objęciach czuję się jakoś bezpieczniej.

Spojrzałam na dziewczynę popijającą herbatę.

- Alfo? - Zapytałam.

- Annie ile razy. - Westchnęła. - Ile razy mam ci mówić, że masz się do mnie zwracać po imieniu lub jak ci wygodnie, a nie rangą.

- Tak przeprasza.

- Mała nie jestem zła, ale jak tak do mnie mówisz mam wrażenie, że nasza relacja stoi w miejscu. Nie naciskam na ciebie, a przynajmiej tak mi się wydaje. Nie mogę cię zmuszać do czegoś czego nie chcesz, ale to, że chcę rozwijać z tobą relacje nie czysto przyjacielską nie jest spowodowane tylko więzią. Jesteś piękną dziewcyną i wiem też, że bedziesz idealną Luną. Jesteś bardzo mądra, nie poddajesz się i masz ogromne serce. To są cechy potrzebne na takie stanowisko. Wiem, że teraz dużo żeczy zwala nam się na głowe. Ja mam przejądź stado i objądź całkowite dowodzenie. Ty jesteś w nowym miejscu są tutaj nowi ludzie i to w porządku, że się stresujesz czy boisz. Wracając, bo chyba trochę zboczyłam z tematu. Co do naszej relacji myślałam już trochę o tym, zauwarzyłam, że powoli się na mnie otwierasz, ale chciałabym w końcu zrobić coś jak należy i teraz pytanie. Czy zechciałabyś wyjść ze mną na randkę? Jeżeli nie chcesz, żeby to byłą randka możemy to nazwać jakoś inaczej, będziemy tam same wiec nie masz się czym stresować i... - Przerwałam dziewczynie, która zaczynała się plątać we własnych słowach.

- Tak Kelly chętnie z tobą wyjdę. - Powiedziałam i przytuliłam dziewczynę. - I przepraszam, że przezemnie nasza relacja nie może się rozwinąć. Wiem, że masz swoje potrzeby i wiem, że nasza druga strona wcale tego nie ułatwia, więc...więc jeżeli...ty.....jeżeli chciałbyś sobie... ulżyć...- Przełknęłam ślinę i spuściłam głowę. - Nie mogę ci zabronić.

- O czym ty mówisz Annie? - Zapytała podnosząc moją głowę.

- Ja..w domu czasami ojciec przyprowadzam wilkołaki, które musiały sobie ulżyć i... i wedy...no... Jeżeli też potrzebujesz... to mogę...

- Nie. Annie to tak nie działa. Nie mam takiej potrzeby, a nawet jeśli już by była to napewno cię nie wykorzystam, a tym bardziej nie sprzywdze. Nie wiem co dokładnie się działo w twoim domu, ale obiecuje ci, że już wiecej cię to nie spotka malutka. - Powiedziała i mocniej mnie przytuliła. Zerknęłam na dziewczynę, a po jej policzku spłynęła pojedyńcza łza. - Jest mi tak przykro, nie potrafię sobie wyobraźić przez co musiałaś przechodzić.

- Dziękuję, że jesteś. - Szepnęłam i bardziej wtuliłam się w dziewczynę.

Nie mogę jej opuścić, za bradzo zaczyna mi na niej zależeć. Dziewczyna przykryła nas kocem i puściła jakąś piosenkę na telefonie.

- Jutro wieczorem aniołku.

- Co jest jurto?

- Nasza randka. - Powiedziała i domyślam się, że na jej twarzy zagościł uśmiech.

Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i przymknęłam oczy. Byłam coraz bardziej zmęczona nawe po wypiciu tej kawy. Po chwili całkowicie zasnęłam.

Kelly:

Gdy Annie zasnęła zgasiłam śiwatła i sama poszłam spać.

W środku nocy obudziły mnie dziwne dzwięki. Szybko usiadłam na łóżku i spojrzałam na pokój. Między krzesłem, a łóżkiem biegała Annie w postaci wilka. Wstałam z łóżka co dopiero zauważyła dziewczyna. Zatrzymała się w miejscu i spojrzała na mnie. W oczach miała świecące iskierki.

- Annie dlaczego nie śpisz?

Brak odpowedzi.

- Mała rozmawiaj ze mna w myślach, jeżeli nie chcesz się przemienić.

- Chcę biegać.

- Dobrze, ale dlaczego o tej godzinie. - Spojrzałam na zegarek. - Jest dopiero pierwsza.

- Chcę biegać!

- Annie możemy iść rano pobiegać.

- Biegać! - Zawarczała i jednocześnie podskoczyła przednimi łapami do góry.

- Annie...- Nie dane mi było dokończyć, bo dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła się ocierać o moje nogi głową. - Więcej nie dostaniesz kawy. - Westchnęłam i otworzyłam dziewczynie drzwi z pokoju. Od razu wybiegła na korytarz. Sama wzięłąm tylko buty i w raz z dziewczyną, która była pod postacią wilka wyszłam na dwór.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

40 rozdziałów za nami, ale to dopiero połowa. Bardzo dziękuję za to, że mimo mojego niesystemtycznego wstawiania rozdziałów nadal czytacie tą książke.

Omega w armiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz