Historia o nastolatce Marinett Dupain-Cheng, która przyjeżdża do Paryża. Nie była to jej decyzja, a jej rodziców. Co stanie się jak zbuntowana i pewna siebie nastoletnia dziewczyna zacznie uczęszczać do nowej szkoły, a może nie będzie taka zła? Dzie...
Po 30 minutach byłem już na parkingu. Podeszłam do wejścia. Ale zatrzymała mnie ręką ochroniarza. -Poczekaj. -Ej to ja. -Poczekaj-Powiedział i wciągnął telefon zaczął gdzieś dzwonić. -Szefie.....tak....jest.....w....wejściu.....mam go wpuścić?......Dobrze czekam. Szef zejdzie do ciebie zaraz. -Dlaczego Liam nie chciał mnie wpuścić. Po jakiś 2 minutach przyszedł Liam. Widziałem niezadowolenie w jego oczach podszedł do mnie i przywalił prosto w twarz. Bolało strasznie. Zachwiałem się na nogach. -Ej co ty robisz? -CO JA ROBIE JA SIE POWINIENEM ZAPYTAĆ O TO SAMO CIEBIE, JAK CI NIE WSTYD TU PRZYCHODZIĆ. ONA JEST W ROZSYPCE. PRZEZ CIEBIE POPADNIE W DEPRESJE. JA MIAŁEM CIE ZA BRATA, ZA PRZYJACIELA, A TY SIE NIĄ BAWIŁEŚ. JAK JAKAŚ PIEOSZONĄ ZABAWKĄ. WYPIERDALAJ BO CI POPRAWIE. WYPAD! TO JUŻ NIE JEST TWÓJ DOM NIE POKAZUJ SIE TU. -Liam, ale to nie jest tak jak myślisz daj mi wytłumaczyć...... -CO TY CHCESZ MI WYTŁUMACZYĆ JAKI MIAŁEŚ UBAW. SPIEPSZAJ ZANIM ZAWOŁAM CHŁOPAKÓW. NIE BĘDĘ SOBIE WIĘCEJ BRUDZIŁ TOBĄ RĄK.-odeszłem nie miałem szans Liam nie chciał mnie słuchać nie miałem innego wyjścia. Pojechałem do domu. Marinett: Siedziałam w pokoju. Obok mnie siedzieli chłopaki prawie wszyscy. Oprócz Nino, Kima, mojego brata i tego debila, palanta skoda słów. Liam zszedł na chwilę na dół był wściekły. Siedziłam z głową schowana w kolanach i szlochałam. Luka siedział i mnie przytulał. W pewnym momencie wrócił Liam. -Problem z głowy-powiedział, a moje serce chyba przestało bić na sekundę. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Tam bardzo chciałam, żeby powiedział że tego nie zrobił. -Zabiłeś go...?-łzy zaczęły płynąć po moich policzkach coraz bardziej, a w moim gardle rosła coraz większa gula. -Nie myszko spokojnie, ale powiedziałem mu parę słów.-kucnął na demną i zaczął głaskać po policzku. Uśmiechnęłam się Liam jest jak brat dla mnie zrobiła bym dla niego wszystko. -To dobrze, że żyje. -Dlaczego, nie zasługuje na to?-zapytał Luka -Dziecko Chloe będzie przynajmniej miało ojca. -Ty teraz przejmujesz się nią niż sobą?-Tym razem zapytał Liam. -Nie wiem chyba tak....-wtedy zadzwonił mój telefon.-Halo? -Cześć Seniorita.- uśmiechnęłam się. -Cześć Kaden-Chłopaki odetchnęli.-Co tam? -Wiesz bo tak się składa, że jestem cudotwórcą i twoje auto stoi pod twoim domem, a i masz dzisiaj wyścig o 24. Masz jeszcze godzinę aby się przygotować. -łoł na serio szybko, już się szykuje. -Wyśle ci esemesem lokalizacjie. -okej część -Baj Seniorita. Wstałam z łóżka widziłam wzrok każdego z chłopaków. Przejrzałam się w lustrze, nie było tak źle nie miałam makijażu więc jest okej. Wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju. Liam wyszedł za mną. -Gdzie jedziesz ? -Jadę się przejechać. -Mari uważaj na siebie zrozumiano? -Tak tato.-zaśmiałam się on też to zrobił. Wyszłam z domu gangu i wsiadłam do samochodu. Cieszyłam się że nie spotkałam mojego byłego chłopaka. Pojechałam do domu ogarnęłam swój wygląd i poszłam do garażu po moje auto.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wyjechałam z piskiem opon była 23:40. Miała bardzo mało czasu, ale muszę zdarzyć.
Gdy tylko mam problem, albo jest coś nie tak siadam w samochód i się ścigam. W Los Angeles byłam najlepsza, ale tutaj nie wiem jacy są ludzie. Mam nadzieję, że będą tylko osoby których nie znam. Nie mam zamiaru składać podpisów i autografów. Zajechałam na miejsce. Raczej trasa była łatwa jednak miałam parę uwag gdzie będę musiała uważać. Stałam już na starcie, czekałam tylko aż ta baba przede mną krzyknie go już po 5 sekundach jechałam i ścigałam się z ludźmi. Byłam pierwsza gdy w pewnym momencie zobaczyłam na drodze samochód którego tu nie powinno być. Nie maiałam szans. Poczułam ból, ogromny ból, a potem już..... tylko..... ciemność. Adrien: Obudził mnie telefon spojrzałem na zegarek była 4 nad ranem. Na wyświetlaczu było napisane Liam. Odebrałem. -Halo? -Boże całe szczęście, że odebrałeś. Przyjechała do ciebie Mari jest u ciebie??-ździwiło mnie jego zachowanie, ale starałem się zapomnieć o tym przed gangiem. -Nie, nie ma jej u mnie jestem sam i nie w domu tylko w apartamencie. Poczekaj bo mam drugi telefon zaraz oddzwonię. Rozłączyłem się i odebrałem nieznany mi numer. -Tak, słucham. -Dzień dobry czy dodzwoniłem się to Adriena Agresta? -Tak, coś się stało? - Niejaka panienka Marinett Dupain-Cheng dzisiaj nad ranem została przywieziona do nas i jako numer podstawowy miała zapisany ten numer czy mógł by pan przyjechać do nas i załatwić wszystkie papiery. -Tak, tylko z kąd pad dzwoni. -A tak przepraszma szpital miejski w Paryżu.-Gdy to powiedział myślałem, że mi serce stanęło. Mari jest w szpitalu. -Ale co z nią dlaczego jest w szpitalu? -Tego wszystkiego dowie się pan na miejscu. -Tak już jadę.-Nie czekając na nic rozłączyłem się zarzuciłem na siebie pierwsze lepsze rzeczy. Przypomniało mi się, że miałem zadzwonić do Liama. -Halo -Cześć Mari jest w szpitalu dostałem właśnie z tamtąd telefon nic mi nie chcieli powiedzieć. Jadę już tam, ale ty pewnie też będziesz chciał. -Moment nasza Mari jest w szpitalu, jadę który to? -Główny.-Rozłączył się. Ja już siedziałem w samochodzie i jechałem do szpitala. Nie mogłem uwierzyć, że moja księżniczka jest w szpitalu i co się stało. Dojechałem do szpitala wpadłem na recepcjie. -Dzień dobry szukam Marinett Dupain-Cheng. -Dzień dobry, a pan z rodziny? -Nie znaczy ja jestem...narzeczonym-Mari mnie zabije tak samo Liam. -Sala numer 13, tam pan dowie się wszystkiego od lekarza. -Dziękuję. Pobiegłem pod numer 13 właśnie wychodził z niego lekarz. -Dzień dobry czy wiadmo co ze stanem Marinett? -Dzień dobry pan z rodziny? -Narzeczony. -Dobrze więc Pani Marinett miała wypadek samochodowy poważny i jest w śpiączce farmakologicznej. Jej stan jest poważny. Ma złamaną prawą rękę, kość udowa. Zatamowaliśmy krwotok wewnętrzny, ale to, że żyję to jest cud. Jej stan wskazywał na nie do przeżycia, jeżeli z tego wyjdzie to będzie znak. Bo normalny człwiek nie przeżyłby tego. Powinna się obudzić w najbliższym czasie. -Chciał odejść, ale nagle przypomniał sobie o czymś- A pacjentka miała dość duże wstrząśnięcie mózgu i obawiam się, że nie będzie pamiętała swojego dotychczasowego życia. W najbliższym czasie powinna się obudzić, ale nie mam pojęcia kiedy to nastanie. -Panie doktorze, a czy ja mogę wejść do niej. -Tak, ale na krótko i proszę delikatnie jest poobijana, a widziałem już różne rzeczy. Odszedł a ja wszedłem do sali....